Prawie wszyscy komentatorzy polityczni zwrócili uwagę na krótki dialog pomiędzy prezydentami Obamą i Hollande podczas trwającej właśnie wizyty tego ostatniego w Stanach. Pointą w tej wymianie zdań było stwierdzenie Obamy, że cheeseburgery bardzo dobrze smakują z francuskimi frytkami. Na wyraźną aluzję do stosunków USA i Francji Hollande odpowiedział, że nie składa żadnych deklaracji w sprawie francuskich frytek. Czy mogło to oznaczać zdystansowanie się od potrawy, wprawdzie niewyszukanej, ale znakomicie smakującej Obamie w wersji „Amerykanin Sarko”? A skoro od potrawy, to może też do zbyt bliskiej współpracy obu krajów?
Sprawa frytek i kanapek ma oczywiście swoje drugie dno, a może nawet trzecie i czwarte. W 1974 roku Francois Hollande odwiedził Stany Zjednoczone jako stypendysta szkoły biznesu. Podczas pobytu podobno z wielkim zaangażowaniem zgłębiał tajniki funkcjonowania firm takich jak Mc Donald i KFC. Potrawy „fast food” były wtedy we Francji mało znane. W jednym ze współczesnych wywiadów dla NYT obecny francuski prezydent przedstawił rozterki, jakie wówczas nim targały: „mogłem zrobić fortunę na cheeseburgerach, ale ostatecznie wybrałem politykę”.
Wyznanie Hollande stało się znakomitym pretekstem dla Baracka Obamy, aby wetknąć szpilkę swojemu dostojnemu gościowi podczas gratulowania wyborczego zwycięstwa. Prezydent USA wyraził bowiem zainteresowanie opinią francuskiego partnera o jakości cheeseburgerów w Chicago. Kontekst był oczywisty, atmosfera jakby zgęstniała, ale Hollande, postrzegany już w USA jako koncyliacyjny i pragmatyczny, odpowiedział: „Nie chcę powiedzieć niczego, co mogłoby sugerować, że mogą mieć jakieś wady”. Uff!
Aluzje kulinarne są, jak widać, znakomitą metodą badania pozycji wyjściowych do negocjacji. Wiemy już, że amerykański cheeseburger z francuskimi frytkami nie musi być taką samą potrawą, jak ta serwowana jeszcze parę tygodni temu. Wiemy też, że Francja docenia amerykański wkład, ale już niekoniecznie musi uznawać wkład francuski w roli smacznego dodatku.
W roku 2004 kontrowersje pomiędzy Francją i USA w sprawie wojny irackiej spowodowały przechrzczenie „francuskich frytek” na „frytki wolności” przez prawników uczestniczących w negocjacjach Bush – Chirac. Prawników oburzyło wówczas niezrozumienie ówczesnego prezydenta Francji dla amerykańskiej inwazji. Patriotyczny zryw amerykańskich frytkożerców miał jednak charakter lokalny, ograniczony w gruncie rzeczy do prawniczej stołówki.
Jak potoczą się losy nowej wersji amerykańsko – francuskiego dania?
Złośliwością, na jaką się pokuszę, będzie stwierdzenie, że i tak potrawa utonie w keczupie. A keczup będzie amerykański.
Inne tematy w dziale Polityka