VivaPalestina VivaPalestina
216
BLOG

Przyczyny wybuchu II WŚ. Historia nieznana

VivaPalestina VivaPalestina Polityka Obserwuj notkę 11
II wojna światowa była bez wątpienia największym konfliktem militarnym w historii ludzkości i wydarzeniem, które ukształtowało nasz współczesny świat, a jego konsekwencje i wpływ pozostają niezwykle istotne niemal osiemdziesiąt lat po tym, jak ucichły działa.

Naturalnym jest, że wielkim wojnom towarzyszy ogromna ilość rządowej propagandy medialnej i tak było bez wątpienia w przypadku II wojny światowej.

Z biegiem czasu propaganda ta ostatecznie przekształciła się w zniekształconą narrację historyczną, która stała się tak wszechobecna w naszych szkołach, mediach informacyjnych i popularnej rozrywce, że niemal całe nasze społeczeństwo, ponad trzy pokolenia po wydarzeniach, o których mowa, przyjmuje ją za prawdziwą i poprawną, niekiedy z poważnymi, szkodliwymi konsekwencjami politycznymi. Ta potężna, syntetyczna narracja o „dobrej wojnie” nadal wywiera ogromny wpływ na amerykańską politykę i politykę zagraniczną aż do dziś, dlatego próba dokładnej rekonstrukcji rzeczywistości tego, co wydarzyło się na długo przed narodzinami niemal każdego z nas, wydaje się pożytecznym i ważnym przedsięwzięciem.

Próbując przebić się przez liczne, grube warstwy rządowych przekłamań dotyczących II wojny światowej, myślę, że pomocne będzie rozpoczęcie od niedawnego i analogicznego przypadku, który jest o wiele lepiej rozumiany przez większą część myślącego amerykańskiego społeczeństwa.

Jak zauważył kilka lat temu nieżyjący już profesor Stephen Cohen, prezydent Rosji Władimir Putin jest prawdopodobnie najważniejszą postacią polityczną naszego młodego XXI wieku. Jednak w ciągu ostatniej dekady, żaden przywódca narodowy od czasów Adolfa Hitlera nie był tak masowo demonizowany przez zachodnie media, a ta niemal bezprecedensowa kampania oczerniania nabrała rozpędu po wybuchu wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku.

Gdy wojska rosyjskie przekroczyły granicę z Ukrainą, reakcją Ameryki i reszty Zachodu było raczej otwarte wypowiedzenie wojny Rosji niż powrót do polityki zimnowojennej, stosowanej od dziesięcioleci przeciwko Związkowi Radzieckiemu.

Około 300 miliardów dolarów rosyjskich aktywów finansowych przechowywanych w zachodnich bankach zostało zamrożonych, rosyjskie instytucje zostały odłączone od rzekomo neutralnych systemów międzynarodowych, takich jak SWIFT, rosyjskie loty cywilne nad terytorium Zachodu zostały zakazane, a nawet rosyjskie utwory muzyczne zostały usunięte z repertuaru zachodnich orkiestr symfonicznych. Na Rosję nałożono ogromną falę bardzo surowych zachodnich sankcji gospodarczych i handlowych, a zachodnie aktywa zamożnych rosyjskich obywateli zostały skonfiskowane.

Oczywistym celem wszystkich tych skoordynowanych działań było wyrządzenie poważnych szkód ekonomicznych i psychologicznych społeczeństwu rosyjskiemu i jego elitom rządzącym, a tym samym destabilizacja rządu tego kraju i być może doprowadzenie do jego upadku lub obalenia. Co więcej, niektórzy prominentni amerykańscy politycy i media otwarcie nawoływali do zabójstwa prezydenta Putina – były to publiczne oświadczenia, które byłyby absolutnie nie do pomyślenia podczas naszej długiej, zimnowojennej walki z wrogim reżimem radzieckim.

W ramach tego procesu niemal wszystkie nasze główne media zaczęły głośno promować skrajnie zniekształconą i nieuczciwą narrację o początku konfliktu. Rosyjski atak na Ukrainę był tak powszechnie opisywany jako „niesprowokowana inwazja”, że ta dwuwyrazowa fraza wydawała się niemal wywołana jednym naciśnięciem klawisza.

Ale jak większość z nas wie, fakty były zupełnie inne. Konflikt zbrojny, który rozpoczął się na początku 2022 roku, był prawdopodobnie jedną z najbardziej „sprowokowanych” poważnych wojen w historii nowożytnej, a militarne i polityczne prowokacje Zachodu i jego ukraińskiego państwa klienckiego trwały co najmniej osiem lat, osiągając punkt kulminacyjny tuż przed atakiem Rosji.

W 2014 roku profesor John Mearsheimer z Uniwersytetu Chicagowskiego, jeden z naszych najwybitniejszych politologów, wygłosił obszerny wykład, w którym wyjaśnił, jak niedawny, wspierany przez Zachód zamach stanu, który obalił demokratycznie wybrany i sprzyjający Rosji rząd Ukrainy, może ostatecznie doprowadzić do wojny z Rosją, zwłaszcza biorąc pod uwagę powszechne dyskusje o przystąpieniu Ukrainy do NATO. Gdy wojna wybuchła w 2022 roku, jego prorocza prezentacja stała się niezwykle popularna na YouTube, szybko przyciągając wielomilionową publiczność na całym świecie, a jej obecna liczba 30 milionów wyświetleń prawdopodobnie plasuje ją na szczycie listy najchętniej oglądanych wykładów akademickich w historii internetu.

Chociaż główne zachodnie media niemal całkowicie zbojkotowały i zignorowały jego analizę, Mearsheimer nie był odosobniony w swoim opisie przyczyn wojny na Ukrainie, krwawego konfliktu, który pochłonął prawdopodobnie ponad milion ofiar w Europie. Wielu innych wysoko cenionych naukowców i byłych urzędników państwowych wkrótce wyjaśniło przyczyny wojny w podobnych kategoriach. Wśród tych osób znaleźli się prof. Jeffrey Sachs z Uniwersytetu Columbia i były ambasador w Rosji Chas Freeman, a także Ray McGovern , były szef Wydziału Polityki Radzieckiej CIA i wieloletni doradca prezydenckiego wywiadu.

Ci znawcy tematu i wielu innych o podobnych poglądach stali się stałymi gośćmi cotygodniowych wywiadów na kanale YouTube sędziego Andrew Napolitano, kanale Dialogue Works i w wielu innych miejscach. Pozwoliło im to podważyć oficjalną narrację medialną, prezentując całkowicie odmienne analizy wszystkich tych kontrowersyjnych kwestii. Niektórzy z nich regularnie publikowali również artykuły przedstawiające ich pisemne perspektywy, podobnie jak wielu blogerów i portali internetowych o podobnych poglądach.

Przez lata Tucker Carlson był najpopularniejszym prezenterem w telewizji kablowej. Kiedy więc w zeszłym roku został zwolniony z FoxNews , szybko stworzył własny, nowy program z wywiadami, łatwo dostępny na Twitterze, YouTube i innych platformach. Wkrótce stał się on niezwykle popularny, niekiedy przyciągając większą widownię niż niemal wszystko podobne w tradycyjnych mediach. W zeszłym roku udał się do Moskwy, aby przeprowadzić 90-minutowy wywiad z prezydentem Putinem, a powstały program przyciągnął dziesiątki milionów widzów na różnych platformach, wzbudzając zazdrość byłych kolegów z telewizji.

Więc chociaż media głównego nurtu nadal uparcie promują bardzo zniekształcony obraz faktów, każdy, kto chce poznać drugą stronę historii wojny na Ukrainie od wysoko poważanych osób, może to z łatwością zrobić.

 Załóżmy jednak, że te potężne platformy wideo, a także ich kanały dystrybucji w mediach społecznościowych ani żadne inne elementy dzisiejszego Internetu nie istniałyby.

W tych warunkach Mearsheimer, Sachs, McGovern i wszyscy inni wysoko wykwalifikowani eksperci mogliby nadal podzielać te same, przeciwstawne poglądy na temat naszego konfliktu z Rosją, ale czy ktokolwiek by o nich usłyszał? Wykład Mearsheimera z 2014 roku obejrzałaby jedynie pierwotna publiczność licząca kilkaset osób, a gdy osiem lat później wybuchła wojna, być może niektórzy z nich mgliście pamiętaliby jego argumenty, zamiast trzydziestu milionów, którzy wówczas odkryli jego wystąpienie i obejrzeli je w 2022 roku. Po zwolnieniu Carlsona z FoxNews zniknąłby niemal bez śladu, nigdy nie przyciągając milionów widzów, którzy nadal oglądają go w internecie.

Co więcej, załóżmy, że konflikt Zachodu z Rosją ostatecznie zakończyłby się pełnym sukcesem, a porażki militarne lub dewastacja gospodarcza doprowadziłyby ostatecznie do upadku rosyjskiego rządu. Gdyby Putin i całe jego otoczenie polityczne zostało obalone, a następnie zabite lub zesłane na wygnanie, podczas gdy jego kraj zostałby podporządkowany i trwale włączony w orbitę wpływów amerykańskich, czy ktokolwiek kwestionowałby dokładne okoliczności wybuchu wojny?

Sądzę, że powinniśmy mieć te myśli na uwadze, gdy zaczniemy zgłębiać historię II wojny światowej – konfliktu, którego standardową narrację historyczną wszyscy chłonęliśmy przez całe życie ze wszystkich głównych źródeł medialnych.

Geneza II wojny światowej według AJP Taylora

Istnieje niezliczona ilość punktów wyjścia dla tych, którzy pragną odkryć prawdziwą historię II wojny światowej. Myślę jednak, że jeden z najlepszych z nich znajduje się w stosunkowo krótkiej książce opublikowanej w 1961 roku przez AJP Taylora, znanego historyka z Oksfordu.

Jako student pierwszego roku na Harvardzie, ukończyłem kurs wprowadzający do historii, a jednym z głównych obowiązkowych podręczników dotyczących II wojny światowej była książka Taylora „ The Origins of the Second World War” . W tej książce autor przekonująco przedstawił historię początku konfliktu, radykalnie odmienną od tego, co zawsze powtarzano mi w mediach. Ta wyraźna różnica była aktualna w tamtym czasie i pozostała aktualna przez kolejne dekady.

Jak większość z nas wie z podręczników historii, punktem zapalnym konfliktu było żądanie Niemiec zwrotu Gdańska. Jednak to przygraniczne miasto pod polską kontrolą miało 95% ludności niemieckiej, która w przeważającej mierze pragnęła zjednoczenia ze swoją tradycyjną ojczyzną po dwudziestu latach wymuszonej separacji po zakończeniu I wojny światowej. Według Taylora jedynie rażący błąd dyplomatyczny Brytyjczyków skłonił Polaków do odrzucenia tej rozsądnej prośby, co doprowadziło do wybuchu wojny. Powszechne później twierdzenie, że Hitler dążył do podboju świata, było całkowicie absurdalne, a zamiast tego niemiecki przywódca faktycznie dołożył wszelkich starań, aby uniknąć wojny z Wielką Brytanią lub Francją.

80. rocznica wybuchu II wojny światowej naturalnie stała się przyczynkiem do licznych dyskusji historycznych w mediach, co skłoniło mnie do sięgnięcia po stary egzemplarz krótkiego dzieła Taylora, które przeczytałem ponownie po raz pierwszy od niemal czterdziestu lat.

Uznałem ją za równie mistrzowską i przekonującą, jak w czasach mojego pobytu w akademiku, a entuzjastyczne opisy na okładce sugerowały, że praca ta spotkała się z natychmiastowym uznaniem. Washington Post chwalił autora jako „najwybitniejszego żyjącego brytyjskiego historyka”, World Politics nazwał ją „mocno uargumentowaną, błyskotliwie napisaną i zawsze przekonującą”, The New Statesman , wiodący brytyjski lewicowy magazyn, opisał ją jako „arcydzieło: przejrzyste, współczujące, pięknie napisane”, a dostojny Times Literary Supplement scharakteryzował ją jako „prostą, porażającą, niezwykle czytelną i głęboko niepokojącą”. Jako międzynarodowy bestseller z pewnością znalazła się na liście najsłynniejszych dzieł i łatwo mogłem zrozumieć, dlaczego wciąż znajdowała się na mojej liście obowiązkowych lektur studenckich prawie dwie dekady po jej pierwotnej publikacji.

Jednak powracając do przełomowej historii Taylora, dokonałem zaskakującego odkrycia. Pomimo międzynarodowej sprzedaży i pochwał krytyków, odkrycia zawarte w książce wkrótce wzbudziły ogromną wrogość w niektórych kręgach. Wykłady Taylora w Oksfordzie cieszyły się ogromną popularnością przez ćwierć wieku, ale w bezpośrednim wyniku kontrowersji „najwybitniejszy żyjący brytyjski historyk” został wkrótce potem bezceremonialnie usunięty z wydziału. Na początku swojego pierwszego rozdziału Taylor zauważył, jak dziwne wydało mu się to, że ponad dwadzieścia lat po wybuchu najbardziej katastrofalnej wojny na świecie nie powstała żadna poważna praca historyczna szczegółowo analizująca wybuch. Być może odwet, z jakim się spotkał, pozwolił mu lepiej zrozumieć część tej zagadki.

Pomimo silnej wrogości głównego nurtu wobec wszelkich szczerych relacji na temat początków II wojny światowej, inni od czasu do czasu podejmowali się tego samego projektu i niekiedy, z niemałym trudem, udawało im się drukować swoje książki.

Dekady po pionierskiej książce Taylora, Gerd Schultze-Rhonhof, który spędził swoją karierę jako profesjonalny wojskowy, awansując do stopnia generała dywizji w armii niemieckiej przed przejściem na emeryturę, opublikował w języku niemieckim znakomitą analizę historyczną, która doprowadziła do bardzo podobnych wniosków. Kilka lat temu w końcu przeczytałem angielskie tłumaczenie książki „ 1939 – The War That Had Many Fathers” , które ukazało się w 2011 roku, dokładnie pół wieku po przełomowym dziele Taylora.

Autor znacznie rozszerzył analizę Taylora, szczegółowo opisując na 700 stronach ogromne wysiłki, jakie Hitler podjął, aby uniknąć wojny i rozwiązać spór graniczny, poświęcając nawet wiele miesięcy na bezowocne negocjacje i oferując niezwykle rozsądne warunki. W istocie, niemiecki dyktator poczynił wobec Polski liczne ustępstwa, których żaden z jego demokratycznych poprzedników z Weimaru nigdy nie był skłonny rozważyć. Wszystkie te propozycje zostały jednak odrzucone aż wojna wydała się jedyną możliwą opcją.

Historyczne relacje przedstawione w obu tych ważnych dziełach sugerowały niepokojące echa czynników stojących za atakiem Rosji na Ukrainę. Zarówno wówczas, jak i obecnie, wpływowe politycznie elementy na Zachodzie zdawały się bardzo chętne do sprowokowania wojny, wykorzystując Gdańsk jako iskrę do rozpalenia konfliktu, podobnie jak tlący się rozlew krwi w Donbasie został wykorzystany do wywarcia presji na Putina.

Niezwykłe odkrycia historyczne Davida Irvinga

Taylor spędził dwadzieścia pięć lat jako jeden z czołowych naukowców Oksfordu, ale po opublikowaniu kontrowersyjnej, ale ważnej książki, w której wykazał, że brytyjska dyplomacja jest odpowiedzialna za wybuch wojny z Niemcami, został usunięty z uniwersytetu.

Kilka dekad później jeszcze gorszy los z podobnych powodów spotkał innego wielkiego brytyjskiego historyka. Jego kariera legła w gruzach, on sam popadł w bankructwo, a ostatecznie niemal resztę życia spędził w zagranicznym więzieniu.

Z wieloma milionami wydrukowanych książek, w tym serią bestsellerów przetłumaczonych na wiele języków, David Irving jest jednym z najbardziej utytułowanych brytyjskich historyków ostatnich stu lat. Niezwykłe badania archiwalne Irvinga pozwoliły mu opublikować wiele przełomowych książek, których odkrycia w źródłach pierwotnych całkowicie odmieniły naszą wiedzę o II wojnie światowej. Spodziewam się, że ogromny zbiór jego pism będzie stanowił centralny filar, na którym pokolenia przyszłych historyków będą się opierać, aby zrozumieć ten konflikt, gdy większość jego współczesnych kronikarzy popadnie w zapomnienie.

Biorąc pod uwagę niezwykle silną uczciwość naukową Irvinga, nie było zaskoczeniem, że jego karierę ostatecznie zniszczyły mierne postaci, które poświęciły życie podtrzymywaniu ukochanych mitów historycznych. W 1998 roku Irving uwikłał się w zawzięty proces przeciwko Deborah Lipstadt, profesor teologii i studiów nad Holokaustem. Sprawa zakończyła się głośnym brytyjskim procesem o zniesławienie w 2000 roku, który Irving przegrał.

Ta batalia prawna była z pewnością walką Dawida z Goliatem, w której bogaci żydowscy producenci filmowi i dyrektorzy korporacji zapewnili Lipstadt ogromny fundusz wojenny w wysokości 13 milionów dolarów, co pozwoliło jej zatrudnić prawdziwą armię 40 badaczy i ekspertów prawnych, dowodzoną przez jednego z najskuteczniejszych brytyjskich żydowskich prawników rozwodowych. Z kolei Irving, będąc ubogim historykiem, był zmuszony bronić się sam, bez pomocy prawnika.

W rzeczywistości, w przeciwieństwie do baśni, Goliaci tego świata niemal zawsze triumfują i ten przypadek nie był wyjątkiem – Irving popadł w osobiste bankructwo, co doprowadziło do utraty jego pięknego domu w centrum Londynu. Jednak patrząc z dłuższej perspektywy historycznej, myślę, że zwycięstwo jego oprawców było niezwykle pyrrusowe.

Chociaż celem ich rozpętanej nienawiści było rzekome „negowanie Holokaustu” Irvinga, o ile mogę stwierdzić, ten konkretny temat był niemal całkowicie nieobecny we wszystkich dziesiątkach książek Irvinga, a to właśnie ta cisza sprowokowała ich pełne wściekłości oburzenie. Dlatego też, nie mając tak jasnego celu, ich hojnie finansowany korpus badaczy i weryfikatorów faktów spędził rok lub dłużej, najwyraźniej dokonując linijka po linijce i przypis po przypisie przeglądu wszystkiego, co Irving kiedykolwiek opublikował, starając się zlokalizować każdy pojedynczy błąd historyczny, który mógłby rzucić na niego złe światło zawodowe. Dysponując niemal nieograniczonymi pieniędzmi i siłą roboczą, wykorzystali nawet procedurę ujawnienia dowodów prawnych, aby wezwać sąd i przeczytać tysiące stron jego oprawionych osobistych pamiętników i korespondencji, mając w ten sposób nadzieję na znalezienie dowodów na jego „niegodziwe myśli”. Denial , hollywoodzki film z 2016 roku, którego współautorką była Lipstadt, może stanowić rozsądny zarys sekwencji wydarzeń widzianej z jej perspektywy.

Mimo tak ogromnych zasobów finansowych i ludzkich, najwyraźniej nie udało im się ich wykorzystać, przynajmniej jeśli wierzyć triumfalistycznej książce Lipstadt z 2005 roku „ Historia na rozprawie” . W ciągu czterech dekad badań i pisarstwa Irvinga, które przyniosły mnóstwo kontrowersyjnych twierdzeń historycznych o zdumiewającym charakterze, udało im się znaleźć zaledwie kilkadziesiąt raczej drobnych rzekomych błędów faktycznych lub interpretacyjnych, z których większość była niejednoznaczna lub sporna. A najgorsze, co odkryli po przeczytaniu każdej strony licznych metrów liniowych osobistych pamiętników Irvinga, to to, że kiedyś ułożył krótką „rasowo nieczułą” piosenkę dla swojej małej córki, błahostkę, którą naturalnie potem trąbili jako dowód, że jest „rasistą”. Zatem najwyraźniej przyznali, że ogromny dorobek historyczny Irvinga był prawdopodobnie w 99,9% dokładny.

Myślę, że to milczenie o „psie, który nie szczekał” rozbrzmiewa gromkim echem. Nie znam żadnego innego naukowca w całej historii świata, którego dekady pracy życiowej zostałyby poddane tak skrupulatnej, wyczerpującej i wrogiej analizie. A skoro Irving najwyraźniej zdał ten test celująco, myślę, że możemy uznać niemal każde zdumiewające twierdzenie w jego książkach – podsumowane w jego porywających wykładach publicznych – za absolutnie trafne.

Wniosek ten ma istotne konsekwencje, biorąc pod uwagę zaskakujący charakter historycznych odkryć Irvinga. Podczas gdy Taylor i inni wykazali, że decyzje podjęte przez rząd brytyjski sprowokowały II wojnę światową, niezwykłe badania archiwalne Irvinga ujawniły niektóre z haniebnych powodów, dla których brytyjscy urzędnicy podjęli takie, a nie inne działania.

Chociaż Winston Churchill został członkiem brytyjskiego gabinetu dopiero w dniu wypowiedzenia wojny Niemcom, to przez wiele lat zarówno on, jak i jego liczni parlamentarni sojusznicy wywierali silną presję z zewnątrz na rzecz prowadzenia zdecydowanej antyniemieckiej polityki, co miało ogromny wpływ na politykę rządu.

W 1987 roku Irving opublikował pierwszy tom „Wojny Churchilla” , a jego dogłębne badania archiwalne ujawniły wiele istotnych faktów dotyczących charakteru tej historycznej postaci, ukazując jego ogromną przekupność i korupcję. Churchill był rozrzutnikiem, który żył wystawnie i często znacznie ponad stan, zatrudniając armię kilkudziesięciu służących w swojej rozległej wiejskiej posiadłości, mimo że często brakowało mu stałych i pewnych źródeł dochodu, aby ich utrzymać. Ta sytuacja naturalnie zdawała go na łaskę i niełaskę osób gotowych wspierać jego wystawny styl życia w zamian za decydowanie o jego działalności politycznej. Podobne środki finansowe wykorzystywano również do zapewnienia sobie wsparcia sieci innych wybranych przedstawicieli ze wszystkich brytyjskich partii, którzy stali się bliskimi sojusznikami Churchilla w tym projekcie.

Mówiąc wprost, w latach poprzedzających II wojnę światową zarówno Churchill, jak i wielu innych brytyjskich parlamentarzystów regularnie otrzymywało pokaźne świadczenia finansowe – łapówki – od żydowskich i czeskich źródeł w zamian za promowanie polityki skrajnej wrogości wobec rządu niemieckiego i faktyczne opowiadanie się za wojną. Kwoty te były dość znaczne, a sam rząd czeski prawdopodobnie dokonywał płatności sięgających dziesiątek milionów dolarów w dzisiejszej walucie brytyjskim urzędnikom, wydawcom i dziennikarzom, którzy starali się obalić oficjalną politykę pokojową ich ówczesnego rządu.

Szczególnie znamienny przypadek miał miejsce na początku 1938 roku, kiedy Churchill nagle stracił cały zgromadzony majątek w nierozsądnej grze na amerykańskiej giełdzie i wkrótce został zmuszony do wystawienia na sprzedaż swojej ukochanej posiadłości wiejskiej, aby uniknąć bankructwa, tylko po to, by szybko uzyskać pomoc finansową od zagranicznego żydowskiego milionera, który zamierzał promować wojnę z Niemcami. Wczesny etap podejrzanego zaangażowania Churchilla w tę działalność został opisany w rozdziale, któremu Irving trafnie nadał tytuł „Najemna pomoc”.

Jak na ironię, niemiecki wywiad dowiedział się o tym masowym przekupstwie brytyjskich parlamentarzystów i przekazał tę informację premierowi Neville'owi Chamberlainowi, który z przerażeniem odkrył korupcyjne motywy swoich zagorzałych przeciwników politycznych, ale najwyraźniej zachował się zbyt dżentelmeńsko, by pozwolić na ich aresztowanie i postawienie przed sądem. Nie jestem ekspertem od brytyjskiego prawa z tamtej epoki, ale to, że wybrani urzędnicy wykonują polecenia cudzoziemców w sprawach wojny i pokoju w zamian za ogromne, tajne płatności, wydaje mi się niemal podręcznikowym przykładem zdrady stanu i myślę, że egzekucja Churchilla w odpowiednim momencie z pewnością mogłaby uratować dziesiątki milionów istnień ludzkich.

Moim zdaniem osoby o niskim poziomie moralnym są najbardziej skłonne do wyprzedawania interesów własnego kraju w zamian za duże sumy zagranicznego kapitału i jako takie zazwyczaj stanowią naturalny cel zagranicznych szpiegów i innych nikczemnych spiskowców. Churchill z pewnością należał do tej kategorii, ponieważ plotki o jego ogromnej korupcji krążyły wokół niego od początku jego długiej kariery politycznej. Później dorabiał, angażując się w szeroko zakrojone fałszerstwa dzieł sztuki, co Roosevelt w końcu odkrył i prawdopodobnie wykorzystał jako argument nacisku na niego. Równie poważnym problemem był ciągły stan upojenia alkoholowego Churchilla, który był tak powszechny, że można go było uznać za kliniczny alkoholizm. Irving zauważył wręcz, że w prywatnych rozmowach FDR rutynowo nazywał Churchilla „pijanym włóczęgą”.

Pod koniec lat 30. XX wieku Churchill i jego klika podobnie przekupionych i opłacanych sojuszników politycznych nieustannie atakowali i potępiali rząd Chamberlaina za jego politykę pokojową, a on sam regularnie wysuwał najdziksze, bezpodstawne oskarżenia, twierdząc, że Niemcy prowadzą ogromną ekspansję militarną przeciwko Wielkiej Brytanii. Takie burzliwe oskarżenia często były szeroko powtarzane przez media, pozostające pod silnym wpływem interesów żydowskich, co w znacznym stopniu przyczyniło się do zatrucia stosunków niemiecko-brytyjskich.

Ostatecznie te nagromadzone naciski zmusiły Chamberlaina do skrajnie nierozsądnego aktu udzielenia bezwarunkowej gwarancji wsparcia militarnego nieodpowiedzialnej dyktaturze Polski. W rezultacie Polacy arogancko odmówili jakichkolwiek negocjacji granicznych z Niemcami, zapalając w ten sposób lont, który ostatecznie doprowadził do niemieckiej inwazji sześć miesięcy później i późniejszego wypowiedzenia wojny przez Wielką Brytanię. Brytyjskie media szeroko promowały Churchilla jako czołowego polityka prowojennego, a gdy Chamberlain został zmuszony do utworzenia rządu jedności narodowej w czasie wojny, jego czołowy krytyk został włączony do jego grona i otrzymał tekę ds. marynarki wojennej.

Książka Irvinga o Churchillu z 1987 roku obnażyła niezwykle wystawny styl życia jego bohatera, brak solidnych dochodów, a także straszliwe konsekwencje polityczne tego niebezpiecznego połączenia czynników. Ten szokujący obraz historyczny został w pełni potwierdzony w 2015 roku przez znanego eksperta finansowego, którego książka skupiała się wyłącznie na zawiłych finansach Churchilla, i uczynił to dzięki pełnemu dostępowi do rodzinnych archiwów bohatera. Historia opowiedziana przez Davida Lougha w książce „ No More Champagne” była w rzeczywistości o wiele bardziej ekstremalna niż ta, którą opisał Irving prawie trzy dekady wcześniej, a autor zasugerował nawet, że podejmowanie przez Churchilla ryzyka finansowego było niemal bezprecedensowe w życiu publicznym i prywatnym.

Na przykład, na samym początku swojej książki Lough wyjaśnił, że Churchill został premierem 10 maja 1940 roku, tego samego dnia, w którym wojska niemieckie rozpoczęły inwazję na Niderlandy i Francję. Jednak poza tymi ogromnymi wyzwaniami militarnymi i politycznymi, nowy brytyjski przywódca w czasie wojny stanął w obliczu zupełnie innego kryzysu. Nie był w stanie pokryć swoich osobistych rachunków, odsetek od długów ani podatków, które wszystkie miały być płatne do końca miesiąca, co zmusiło go do desperackiej, tajnej próby uzyskania ogromnej płatności od tego samego austriackiego biznesmena pochodzenia żydowskiego, który wcześniej uratował go finansowo. Takie historie mogą ujawnić ukrytą stronę szerszych wydarzeń geopolitycznych, które czasami wychodzą na jaw dopiero po wielu dekadach.

John T. Flynn o planach wojny Franklina Roosevelta

Chociaż Churchill i jego polityczni sojusznicy nieustannie naciskali na rząd brytyjski, aby ten wprowadził bezkompromisową politykę dyplomatyczną, która ostatecznie doprowadziła do wojny, byli oni jedynie szeregowymi parlamentarzystami, podczas gdy o wiele silniejsza presja o podobnym charakterze szła z zupełnie innego kierunku.

Nazwisko Johna T. Flynna jest dziś prawdopodobnie nieznane wszystkim Amerykanom, z wyjątkiem jednego na stu, jeśli nie jednego. Jednak jako publicysta polityczny i ekonomiczny, spędził lata 30. XX wieku jako jeden z najbardziej wpływowych postępowych dziennikarzy w Ameryce. W tej dekadzie jego cotygodniowa kolumna w „The New Republic” pozwoliła mu stać się gwiazdą przewodnią dla liberalnych elit Ameryki, a regularne występy w „Colliers” , ilustrowanym tygodniku o dużym nakładzie, docierającym do wielu milionów Amerykanów, zapewniły mu platformę porównywalną z tą, jaką miała czołowa osobowość telewizyjna w późnym okresie świetności telewizji sieciowej.

Chociaż początkowo sympatyzował z celami Franklina Roosevelta, wkrótce stał się sceptyczny co do skuteczności metod prezydenta, zauważając powolną ekspansję projektów robót publicznych i zastanawiając się, czy wychwalana NRA była w rzeczywistości bardziej korzystna dla właścicieli dużych przedsiębiorstw niż dla zwykłych pracowników. Z biegiem lat jego krytyka administracji Roosevelta stała się ostrzejsza na gruncie ekonomicznym, a ostatecznie także polityki zagranicznej, i w konsekwencji ściągnął na siebie ogromną wrogość ze strony administracji. Profesor Ralph Raico później opisał, jak Roosevelt w końcu zaczął wysyłać osobiste listy do czołowych redaktorów, domagając się wykluczenia Flynna z każdej prominentnej amerykańskiej prasy, i być może w konsekwencji ten ostatni stracił swoją wieloletnią kolumnę w New Republic natychmiast po reelekcji FDR w 1940 roku, a jego nazwisko na stałe zniknęło z głównych czasopism. Ale jeszcze w 1948 roku zachował na tyle dużo ze swojej niegdyś ogromnej krajowej reputacji, że gdy małe irlandzko-amerykańskie wydawnictwo opublikowało jego książkę The Roosevelt Myth , wkrótce stała się ona bestsellerem na skalę kraju.

W tej książce Flynn zauważył, że do połowy lat 30. XX wieku różne rządowe plany FDR-a nie zdołały ożywić amerykańskiej gospodarki, a w 1937 roku nowy kryzys gospodarczy ponownie podniósł bezrobocie do poziomu z okresu, gdy prezydent po raz pierwszy objął urząd, potwierdzając ten surowy werdykt porażki. Dlatego Flynn twierdził, że pod koniec 1937 roku FDR zwrócił się ku agresywnej polityce zagranicznej, której celem było wciągnięcie kraju w wielką wojnę zagraniczną, głównie dlatego, że wierzył, iż jest to jedyna droga wyjścia z jego desperackiej sytuacji gospodarczej i politycznej, co było podstępem znanym przywódcom narodowym w całej historii. W istocie, w swoim felietonie w „New Republic” z 5 stycznia 1938 roku Flynn już ostrzegł niedowierzających czytelników przed zbliżającą się perspektywą wielkiej rozbudowy floty i wojny na horyzoncie, po tym jak czołowy doradca Roosevelta prywatnie chwalił mu się, że duża dawka „militarnego keynesizmu” i wielka wojna zagraniczna rozwiążą pozornie nieprzezwyciężalne problemy gospodarcze kraju. W tamtym czasie wojna z Japonią, prawdopodobnie w interesie Ameryki Łacińskiej, wydawała się zamierzonym celem, ale rozwój wydarzeń w Europie wkrótce przekonał FDR, że najlepszym rozwiązaniem jest zorganizowanie powszechnej wojny z Niemcami. Flynn rozwinął wiele dodatkowych szczegółów w swojej późniejszej książce z 1948 roku.

Niezwykła prognoza Flynna ze stycznia 1938 r., że Roosevelt planował wywołać wielką wojnę z powodów polityki wewnętrznej, wydaje się w pełni potwierdzona ujawnieniami dyplomatycznymi. Z pamiętników i innych dokumentów historycznych, uzyskanych przez późniejszych badaczy, wynika, że FDR nakazał swoim dyplomatom wywieranie ogromnej presji na rządy brytyjski i polski, aby uniknąć jakichkolwiek negocjacji z Niemcami, co doprowadziło do wybuchu II wojny światowej w 1939 r.

Ostatni punkt jest istotny, ponieważ poufnym opiniom osób najbliższych ważnym wydarzeniom historycznym należy przyznać znaczną wagę dowodową. W artykule z 2019 roku John Wear zebrał liczne ówczesne oceny, które wskazywały na to, że FDR był kluczową postacią w zorganizowaniu wojny światowej poprzez wywieranie ciągłej presji na brytyjskie kierownictwo polityczne – politykę, która, jak sam prywatnie przyznał, mogłaby doprowadzić do jego impeachmentu, gdyby została ujawniona. Wśród innych zeznań znajdują się oświadczenia ambasadorów Polski i Wielkiej Brytanii w Waszyngtonie oraz ambasadora USA w Londynie, którzy przekazali również zbieżną opinię samego premiera Neville'a Chamberlaina. Rzeczywiście, niemieckie przejęcie i publikacja tajnych polskich dokumentów dyplomatycznych w 1939 roku ujawniły już wiele z tych informacji, a dziennikarz William Henry Chamberlin potwierdził ich autentyczność w swojej książce z 1950 roku. Ponieważ jednak media głównego nurtu nigdy nie podały żadnego z tych faktów, pozostają one mało znane nawet dzisiaj.

Nasza czystka medialna z 1940 r. i nominacja Wendella Willkiego

Flynn nie był jedyną prominentną amerykańską postacią publiczną, która została usunięta z mediów około 1940 roku za swój zdecydowany sprzeciw wobec wojowniczej polityce zagranicznej Franklina Delano Roosevelta i rosnącego zaangażowania USA w wielką wojnę europejską, do której wybuchu prezydent skutecznie przyczynił się. Wiele takich osób straciło swoją długoletnią pozycję w mediach w okresie II wojny światowej i na zawsze zniknęło z życia publicznego.

Wiodącym przykładem, w pewnym sensie analogicznym do Taylora, był Harry Elmer Barnes, postać akademicka o wielkim wpływie, którego nazwisko dziś prawie nic nie mówi ogromnej większości wysoko wykształconych Amerykanów. Barnes był w rzeczywistości jednym z najczęstszych wczesnych autorów artykułów w Foreign Affairs , pełniąc funkcję głównego recenzenta książek dla tej czcigodnej publikacji od jej założenia w 1922 roku, a jego reputacja jako jednego z czołowych amerykańskich akademików liberalnych była potwierdzona licznymi wystąpieniami w The Nation i The New Republic w ciągu tej dekady. Rzeczywiście, powszechnie uznawano go za osobę, która odegrała kluczową rolę w „rewizji” historii I wojny światowej, tak aby usunąć karykaturalny obraz niewypowiedzianej niemieckiej niegodziwości pozostawiony jako spuścizna nieuczciwej propagandy wojennej produkowanej przez przeciwstawne rządy brytyjski i amerykański. O jego pozycji zawodowej świadczyło trzydzieści pięć lub więcej książek, z których wiele miało charakter wpływowych prac naukowych, a także liczne artykuły w „The American Historical Review” , „Political Science Quarterly” i innych wiodących czasopismach.

Pod koniec lat 30. XX wieku Barnes stał się czołowym krytykiem proponowanego zaangażowania Ameryki w II wojnę światową. W rezultacie „zniknął” na zawsze, pozbawiony dostępu do wszystkich głównych mediów. Jednocześnie duża ogólnokrajowa sieć gazet została poddana silnym naciskom, by w maju 1940 r. nagle zakończyć wydawanie przez niego długoletniej kolumny.

Ponad dwanaście lat po zniknięciu z krajowych mediów, Barnesowi udało się opublikować „Perpetual War for Perpetual Peace” (Nieustanna wojna o wieczny pokój), obszerny zbiór esejów naukowców i innych ekspertów z 1953 roku, omawiających okoliczności przystąpienia Ameryki do II wojny światowej. Tom został wydany i rozprowadzony przez małe wydawnictwo w Idaho, a jego wkładem był liczący 30 000 słów esej zatytułowany „Revisionism and the Historical Blackout” (Rewizjonizm i historyczne zaciemnienie), w którym opisał ogromne przeszkody, z jakimi borykali się dysydenccy myśliciele tamtej epoki.

Sama książka została poświęcona pamięci jego przyjaciela, historyka Charlesa A. Bearda . Od początku XX wieku Beard był uważany za jedną z czołowych postaci amerykańskiej nauki, współzałożyciela The New School w Nowym Jorku i prezesa Amerykańskiego Stowarzyszenia Historycznego (American Historical Association) oraz Amerykańskiego Stowarzyszenia Nauk Politycznych (American Political Science Association). Jednak kiedy próbował opublikować książkę analizującą wejście Ameryki do II wojny światowej, wydawcy zamknęli przed nim drzwi i tylko osobista przyjaźń z szefem wydawnictwa Yale University Press pozwoliła na ukazanie się jego krytycznego tomu z 1948 roku , „President Roosevelt and the Coming of the War, 1941” .

Innym znaczącym współautorem tomu Barnesa był William Henry Chamberlin, który przez dekady plasował się w czołówce amerykańskich dziennikarzy zajmujących się polityką zagraniczną, mając na koncie ponad 15 książek, z których większość spotkała się z szerokim i pozytywnym odbiorem. Jednak „ America's Second Crusade” , jego krytyczna analiza przystąpienia Ameryki do II wojny światowej z 1950 roku, nie znalazła poważnego wydawcy, a kiedy w końcu się ukazała, była powszechnie ignorowana przez recenzentów. Po publikacji jego teksty zniknęły z wpływowych czasopism o zasięgu krajowym, które regularnie zamieszczały jego podpis, i odtąd jego twórczość ograniczała się niemal wyłącznie do biuletynów i czasopism o mniejszym nakładzie, trafiając do wąskiej, konserwatywnej lub libertariańskiej publiczności.

Istniał również ważny przypadek pastora Charlesa Coughlina , antykomunistycznego kaznodziei radiowego, którego ogromna, licząca około 30 milionów Amerykanów, publiczność w kraju uczyniła go najbardziej wpływową postacią medialną w naszym kraju, a prawdopodobnie i na całym świecie. Coughlin był zagorzałym przeciwnikiem wysiłków Roosevelta zmierzających do wciągnięcia Ameryki w wojnę europejską, dlatego pod koniec 1939 roku i na początku 1940 roku rząd wywierał ogromną presję, aby stopniowo usunąć go z audycji radiowych, a we wrześniu 1940 roku został ostatecznie zmuszony do całkowitego zaprzestania nadawania audycji radiowych.

Rok 1940 zdawał się wyznaczać moment, w którym niektóre z najgłośniejszych głosów sprzeciwu w mediach krajowych zostały usunięte lub zastraszone i zmuszone do milczenia. Gdy to nastąpiło, strategiczny krajobraz w oczywisty sposób się zmienił, ułatwiając polityczne manewry, które mogłyby być znacznie trudniejsze w klimacie wzmożonej kontroli prasy.

Sondaże opinii publicznej wykazały, że około 80% amerykańskiej opinii publicznej zdecydowanie sprzeciwiało się zaangażowaniu w wojnę europejską. W związku z tym szanse Roosevelta na bezprecedensową trzecią kadencję w 1940 roku mogły wydawać się bardzo trudne, ponieważ musiałby albo zdecydowanie opowiedzieć się za tym stanowiskiem, albo zaryzykować porażkę w starciu z republikańskim przeciwnikiem, wywodzącym się z partii zdecydowanie antyinterwencjonistycznej. Jednak w jednym z najbardziej nieoczekiwanych zwrotów akcji w historii amerykańskiej polityki, czerwcowa konwencja republikanów w Chicago w 1940 roku wybrała na swojego kandydata mało znanego Wendella Willkiego, zdecydowanie interwencjonistę, który nigdy wcześniej nie piastował żadnego urzędu publicznego i jeszcze kilka miesięcy wcześniej był zagorzałym demokratą.

Dwie dekady temu historyk Thomas E. Mahl szczegółowo udokumentował , że brytyjscy agenci wywiadu odegrali kluczową rolę w tym niezwykle nieoczekiwanym obrocie wydarzeń, prawdopodobnie nawet stosując śmiercionośne środki. W rezultacie wyścig Roosevelt-Willkie dał wyborcom praktycznie zerowy wybór w kwestiach polityki zagranicznej, a Franklin Delano Roosevelt został ponownie wybrany z ogromną przewagą głosów, dając mu tym samym swobodę prowadzenia znacznie bardziej agresywnej polityki zagranicznej.

Ukryta historia operacji Pike

Pomimo wszystkich starannie opracowanych planów Franklina Delano Roosevelta, wspieranych przez merkantylną politykę Churchilla i wielu innych, pierwsze miesiące 1940 roku niemal doprowadziły do zwrotu w przebiegu wojny, który mógł z łatwością doprowadzić do klęski aliantów i przekreślić wszelkie szanse na amerykańską interwencję w tym konflikcie. Przez osiemdziesiąt pięć lat jeden z najważniejszych momentów zwrotnych II wojny światowej był pomijany w niemal wszystkich zachodnich opracowaniach historycznych poświęconych temu konfliktowi, w rezultacie czego prawie żaden wykształcony Amerykanin nie jest dziś go świadomy.

Niezaprzeczalnym, udokumentowanym faktem jest, że zaledwie kilka miesięcy po rozpoczęciu wojny zachodni alianci – Wielka Brytania i Francja – postanowili zaatakować neutralny Związek Radziecki, który uważali za militarnie słaby i kluczowego dostawcę surowców naturalnych dla machiny wojennej Hitlera. Opierając się na doświadczeniach z I wojny światowej, dowództwo aliantów uważało, że szanse na przełom na froncie zachodnim są nikłe, dlatego uznali, że ich największą szansą na pokonanie Niemiec jest pokonanie quasi-sojusznika radzieckiego.

Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. ZSRR był znacznie silniejszy, niż wówczas sądzono, i w późniejszym okresie wojny ostatecznie stał się odpowiedzialny za zniszczenie 80% niemieckich formacji wojskowych, podczas gdy Ameryka i pozostali alianci odpowiadali jedynie za pozostałe 20%. Zatem atak aliantów na Sowietów na początku 1940 roku wciągnąłby ich bezpośrednio do wojny jako pełnoprawnego sojusznika militarnego Hitlera, a połączenie niemieckiej potęgi przemysłowej z rosyjskimi zasobami naturalnymi okazałoby się niezwyciężone, niemal na pewno odwracając wynik wojny.

Ponadto, niektóre z najbardziej dalekosiężnych konsekwencji politycznych ataku aliantów na Związek Radziecki byłyby całkowicie nieznane planującym go wówczas brytyjskim i francuskim przywódcom. Chociaż z pewnością zdawali sobie sprawę z istnienia potężnych ruchów komunistycznych w swoich krajach, ściśle powiązanych z ZSRR, dopiero wiele lat później stało się jasne, że najwyższe kierownictwo administracji Roosevelta było kontrolowane przez licznych agentów całkowicie lojalnych Stalinowi, a ostateczny dowód czekał na ujawnienie odszyfrowanych dokumentów Venony w latach 90. XX wieku. Gdyby więc siły alianckie nagle wypowiedziały wojnę Sowietom, zaciekły sprzeciw tych wpływowych osób znacznie ograniczyłby wszelkie przyszłe perspektywy znaczącej amerykańskiej pomocy wojskowej, nie mówiąc już o ewentualnej interwencji w konflikcie europejskim.

Od początków rewolucji bolszewickiej alianci byli nastawieni zaciekle wrogo do Związku Radzieckiego, a ich wrogość jeszcze się nasiliła po ataku Stalina na neutralną Finlandię pod koniec 1939 roku. Wojna zimowa zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ znacznie mniej liczebni Finowie skutecznie stawiali opór inwazyjnym siłom radzieckim, co doprowadziło do opracowania przez aliantów planu wysłania kilku dywizji do walki u boku armii fińskiej. Według przełomowej książki Seana McMeekina z 2021 roku „ Wojna Stalina ”, radziecki dyktator zdał sobie sprawę z tego niebezpiecznego zagrożenia, a jego obawy przed zbliżającą się interwencją wojskową aliantów skłoniły go do szybkiego rozstrzygnięcia wojny z Finlandią na stosunkowo korzystnych warunkach.

Mimo to, alianckie plany ataku na ZSRR były kontynuowane, przenosząc się teraz do operacji Pike, czyli koncepcji wykorzystania eskadr bombowych stacjonujących w Syrii i Iraku do zniszczenia złóż ropy naftowej w Baku na sowieckim Kaukazie, a jednocześnie prób wciągnięcia Turcji i Iranu do planowanej ofensywy przeciwko Stalinowi. W tym czasie radzieckie rolnictwo było już silnie zmechanizowane i uzależnione od ropy naftowej, a alianccy stratedzy wierzyli, że skuteczne zniszczenie sowieckich złóż ropy naftowej pozbawi ten kraj znacznej części zasobów paliwowych, co mogłoby doprowadzić do głodu, który mógłby doprowadzić do upadku znienawidzonego reżimu komunistycznego, a jednocześnie odciąć Niemcy od tego cennego surowca.

Jednak praktycznie wszystkie te założenia aliantów były całkowicie błędne. Tylko niewielka część niemieckiej ropy pochodziła od Sowietów, więc jej eliminacja miałaby niewielki wpływ na niemiecki wysiłek wojenny, a jak wkrótce pokazały późniejsze wydarzenia, ZSRR był niezwykle silny militarnie, a nie słaby. Alianci błędnie zakładali również, że zaledwie kilka tygodni nalotów dziesiątek bombowców całkowicie zniszczy pola naftowe, ale później, w trakcie wojny, znacznie większe kampanie powietrzne w innych miejscach miały jedynie ograniczony wpływ na wydobycie ropy.

Niezależnie od tego, czy zakończył się sukcesem, czy nie, zaplanowany atak aliantów na ZSRR miał stanowić największą strategiczną ofensywę bombową w historii świata do tego czasu. Był planowany i przekładany na początku 1940 roku, a ostatecznie zarzucono go dopiero po przekroczeniu przez armię niemiecką granicy francuskiej, otoczeniu i pokonaniu wojsk lądowych aliantów oraz wykluczeniu Francji z wojny.

Zwycięskim Niemcom udało się zdobyć wszystkie tajne dokumenty dotyczące operacji Pike i dokonać wielkiego sukcesu propagandowego, publikując je w formie faksymile i tłumaczeń. Dzięki temu wszyscy znawcy tematu wkrótce dowiedzieli się, że alianci byli o krok od ataku na Sowietów. Ten kluczowy fakt, pomijany w niemal wszystkich późniejszych zachodnich historiach, pomaga wyjaśnić, dlaczego Stalin pozostał tak nieufny wobec dyplomatycznych działań Churchilla w następnym roku, poprzedzających hitlerowską inwazję Barbarossa.

Pierwsze szczegółowe omówienie tego przełomowego momentu pojawiło się w 2000 roku, kiedy historyk Patrick Osborn opublikował „Operation Pike” , monografię naukową opartą na odtajnionych archiwach rządowych. Pomimo jej w pełni szanowanego autora i wydawnictwa, w ciągu ćwierćwiecza od jej ukazania się, książka ta spotkała się z bardzo niewielkim zainteresowaniem, a krótki artykuł z 2017 roku w „The National Interest” i niedawna książka McMeekina należą do nielicznych wyjątków.

Hipoteza Suworowa dotycząca planów inwazji Stalina

Kiedy uświadomimy sobie, że przez osiemdziesiąt pięć lat praktycznie wszystkie podręczniki historii II wojny światowej całkowicie pomijały w pełni udokumentowaną historię o tak ogromnym znaczeniu, jak zmasowany atak aliantów na ZSRR w 1940 r., zdamy sobie sprawę, że ich milczeniu na temat innych ważnych kwestii trudno ufać.

Co więcej, jedynym istotnym wyjątkiem od trwającego od pokoleń historiograficznego embarga na fakty dotyczące Operacji Pike był artykuł McMeekina, cenionego i powszechnie uznawanego historyka, specjalizującego się w historii Rosji i Związku Radzieckiego pierwszej połowy XX wieku. Jest to szczególnie istotne, ponieważ jego 800-stronicowa książka o stronie sowieckiej w II wojnie światowej potwierdziła również istnienie innego bardzo ważnego aspektu tego konfliktu, niemal całkowicie ignorowanego przez dekady przez niemal wszystkich głównych anglojęzycznych historyków.

Powszechnie wiadomo, że front wschodni II wojny światowej był decydującym teatrem działań wojennych, a kluczowym punktem zwrotnym globalnego konfliktu był atak Hitlera na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku w ramach operacji Barbarossa, największej inwazji militarnej w historii ludzkości. Jednak prawie pół wieku po rozpoczęciu tej kampanii ukazała się niezwykła książka, która miała całkowicie zmienić nasze od dawna ugruntowane rozumienie okoliczności tego kolosalnego ataku. W 1990 roku wciąż majestatyczny londyński „Times” poświęcił niemal cały swój dział książek niezwykle pochlebnej dyskusji na temat „Icebreakera” , niedawno opublikowanej książki, której potencjalnie przełomowe znaczenie zostało w pełni dostrzeżone i podkreślone przez recenzenta:

"[Suworow] polemizuje z każdą książką, każdym artykułem, każdym filmem, każdą dyrektywą NATO, każdym założeniem Downing Street, każdym urzędnikiem Pentagonu, każdym naukowcem, każdym komunistą i antykomunistą, każdym neokonserwatywnym intelektualistą, każdą sowiecką piosenką, wierszem, powieścią i utworem muzycznym, jakie kiedykolwiek usłyszano, napisano, skomponowano, zaśpiewano, wydano, wyprodukowano lub powstały w ciągu ostatnich 50 lat. Z tego powodu „Lodołamacz” jest najbardziej oryginalnym dziełem w historii, jakie miałem zaszczyt czytać".

Autor, piszący pod pseudonimem Wiktor Suworow, był weteranem sowieckiego wywiadu wojskowego, który uciekł na Zachód w 1978 roku i opublikował szereg cenionych tomów na temat sowieckiego wojska i służb wywiadowczych. Jednak w swojej nowej książce postawił znacznie bardziej radykalną tezę.

Jego „hipoteza Suworowa” głosiła, że latem 1941 r. Stalin stał o krok od przeprowadzenia masowej inwazji i podboju Europy, gdy nagły atak Hitlera 22 czerwca tego roku uprzedził ten zbliżający się cios.

Od 1990 roku prace Suworowa zostały przetłumaczone na co najmniej 18 języków, a wokół hipotezy Suworowa rozgorzała międzynarodowa burza kontrowersji naukowych w Rosji, Niemczech, Izraelu i innych krajach. Wielu innych autorów opublikowało książki popierające lub, częściej, zdecydowanie się jej przeciwstawiające, a nawet zorganizowano międzynarodowe konferencje naukowe, aby omówić tę teorię. Jednak przez dziesięciolecia nasze anglojęzyczne media niemal całkowicie zaszufladkowały i zignorowały tę ważną, trwającą międzynarodową debatę, ukrywając te fakty do tego stopnia, że nazwisko najpoczytniejszego historyka wojskowości, jaki kiedykolwiek żył, pozostało dla mnie całkowicie nieznane.

W końcu w 2008 roku prestiżowe wydawnictwo Naval Academy Press w Annapolis postanowiło przełamać to osiemnastoletnie embargo intelektualne i opublikowało zaktualizowane angielskie wydanie dzieła Suworowa. Jednak po raz kolejny nasze media niemal całkowicie odwróciły wzrok, a w mało znanym wydawnictwie ideologicznym, gdzie przypadkiem natknąłem się na tę recenzję, ukazała się tylko jedna. To ostatecznie dowiodło, że przez większość XX wieku zjednoczony front anglojęzycznych wydawców i mediów mógł z łatwością bojkotować każdy ważny temat, zapewniając, że prawie nikt w Ameryce ani w pozostałej części anglosfery nigdy o nim nie usłyszy. Dopiero niedawny rozwój Internetu sprawił, że ta zniechęcająca sytuacja zaczęła się zmieniać.

Front wschodni był decydującym teatrem II wojny światowej, angażując siły zbrojne znacznie większe niż te rozmieszczone na Zachodzie czy Pacyfiku, a standardowa narracja zawsze podkreślała nieudolność i słabość Sowietów. 22 czerwca 1941 roku Hitler rozpoczął operację Barbarossa – nagły, zmasowany atak z zaskoczenia na ZSRR, który zaskoczył Armię Czerwoną. Stalin był regularnie wyśmiewany za całkowity brak przygotowania, a Hitlera często opisywano jako jedynego człowieka, któremu ten paranoiczny dyktator kiedykolwiek w pełni zaufał. Chociaż broniące się siły radzieckie były ogromne liczebnie, były źle dowodzone, a ich korpus oficerski wciąż nie otrząsnął się po paraliżujących czystkach z końca lat 30. XX wieku, a ich przestarzały sprzęt i kiepska taktyka absolutnie nie dorównywały nowoczesnym dywizjom pancernym dotychczas niepokonanego Wehrmachtu. Rosjanie początkowo ponieśli gigantyczne straty i dopiero nadejście zimy i rozległe obszary ich terytorium uchroniły ich przed szybką klęską. Potem losy wojny toczyły się wahadłowo przez kolejne cztery lata, aż w końcu, dzięki przewadze liczebnej i udoskonalonej taktyce, Sowieci wyszli w 1945 roku na ulice zniszczonego Berlina.

Takie jest tradycyjne pojmowanie gigantycznej wojny rosyjsko-niemieckiej, którego echa nieustannie słyszymy w każdej gazecie, książce, filmie dokumentalnym i telewizyjnym wokół nas.

Jednak według niezwykłych badań Suworowa rzeczywistość była zupełnie inna.

Po pierwsze, chociaż powszechnie panowało przekonanie o wyższości niemieckiej technologii wojskowej, w tym czołgów i samolotów, było to niemal całkowicie mityczne. W rzeczywistości radzieckie czołgi znacznie przewyższały niemieckie pod względem uzbrojenia głównego, opancerzenia i zwrotności, do tego stopnia, że zdecydowana większość czołgów Panzer z 1941 roku była w porównaniu z nimi niemal przestarzała. A sowiecka przewaga liczebna była jeszcze bardziej ekstremalna – Stalin rozmieścił wielokrotnie więcej czołgów niż łącznie posiadały Niemcy i wszystkie inne państwa świata – około 27 000 w porównaniu z zaledwie 4000 w siłach Hitlera. Nawet w czasie pokoju jedna radziecka fabryka w Charkowie produkowała w ciągu sześciu miesięcy więcej czołgów niż cała III Rzesza zbudowała przed 1940 rokiem. Sowieci mieli podobną przewagę, choć nieco mniej ekstremalną, w swoich bombowcach szturmowych. Całkowicie zamknięty charakter ZSRR oznaczał, że tak ogromne siły zbrojne pozostawały całkowicie ukryte przed zewnętrznymi obserwatorami.

Niewiele było również dowodów na to, że sowieccy oficerowie lub doktryna wojskowa zawiodły. W istocie, często zapominamy, że pierwszym w historii udanym przykładem „blitzkriegu” we współczesnej wojnie była miażdżąca klęska Stalina w sierpniu 1939 roku, zadana japońskiej 6. Armii w Mongolii Zewnętrznej, poparta zmasowanym, skoordynowanym, zaskakującym atakiem czołgów, bombowców i mobilnej piechoty.

Z pewnością wiele aspektów radzieckiej machiny wojennej było prymitywnych, ale dokładnie to samo dotyczyło ich nazistowskich przeciwników. Być może najbardziej zaskakującym szczegółem dotyczącym technologii inwazyjnego Wehrmachtu w 1941 roku był fakt, że jego system transportu był wciąż niemal całkowicie przednowoczesny, opierający się na wozach i furmankach ciągniętych przez 750 000 koni, aby zapewnić niezbędny dopływ amunicji i uzupełnień dla nacierających armii.

Wiosną 1941 roku Sowieci zgromadzili na granicy z Niemcami gigantyczne siły pancerne, w których skład wchodziła nawet ogromna liczba specjalistycznych czołgów, których nietypowe cechy wyraźnie świadczyły o czysto ofensywnych celach Stalina. Na przykład, sowiecka potęga składała się z 6500 szybkich czołgów autostradowych, praktycznie bezużytecznych na terytorium ZSRR, ale idealnie nadających się do rozmieszczenia na niemieckiej sieci autostrad, a także 4000 czołgów amfibijnych, zdolnych przepłynąć kanał La Manche i podbić Wielką Brytanię.

Sowieci dysponowali również tysiącami czołgów ciężkich, przeznaczonych do atakowania i niszczenia wrogich czołgów, podczas gdy Niemcy nie mieli ich wcale. W walce bezpośredniej radziecki KW-1 lub KW-2 mógł z łatwością zniszczyć cztery lub pięć najlepszych niemieckich czołgów, pozostając jednocześnie niemal niewrażliwym na pociski wroga. Suworow przytacza przykład pojedynczego KW, który otrzymał 43 bezpośrednie trafienia, zanim ostatecznie został unieruchomiony, otoczony kadłubami dziesięciu niemieckich czołgów, które udało mu się zniszczyć jako pierwsze.

Rekonstrukcja Suworowa tygodni bezpośrednio poprzedzających wybuch walk w 1941 roku jest fascynująca, ponieważ podkreśla lustrzane odbicie działań podjętych przez armię sowiecką i niemiecką. Każda ze stron przesunęła swoje najlepsze jednostki uderzeniowe, lotniska i składy amunicji blisko granicy, co było idealnym miejscem do ataku, ale bardzo podatnym na obronę. Każda ze stron starannie dezaktywowała wszelkie pozostałe pola minowe i zrywała przeszkody z drutu kolczastego, aby nie utrudniały nadchodzącego ataku. Każda ze stron starała się jak najlepiej zamaskować te przygotowania, głośno mówiąc o pokoju, jednocześnie przygotowując się do rychłej wojny. Rozmieszczanie wojsk radzieckich rozpoczęło się znacznie wcześniej, ale ponieważ ich siły były znacznie liczniejsze i miały do pokonania znacznie większe odległości, nie były jeszcze w pełni gotowe do ataku, gdy Niemcy uderzyli, tym samym niwecząc planowany przez Stalina podbój Europy.

Wszystkie powyższe przykłady sowieckich systemów uzbrojenia i decyzji strategicznych wydają się bardzo trudne do wyjaśnienia w ramach konwencjonalnej narracji obronnej, ale mają sens, jeśli Stalin od 1939 roku zawsze miał nastawienie ofensywne i zdecydował, że lato 1941 roku to czas na uderzenie i rozszerzenie Związku Radzieckiego, obejmujące wszystkie państwa europejskie, zgodnie z pierwotnym zamysłem Lenina. Suworow podaje dziesiątki dodatkowych przykładów, budując cegła po cegle niezwykle przekonujący argument na rzecz swojej teorii.

Biorąc pod uwagę długie lata wojny okopowej na froncie zachodnim podczas I wojny światowej, niemal wszyscy zewnętrzni obserwatorzy spodziewali się, że kolejna runda konfliktu będzie przebiegać według bardzo podobnego, statycznego schematu, stopniowo wyczerpując wszystkie strony. Świat był zszokowany, gdy innowacyjna taktyka Niemiec pozwoliła im odnieść błyskawiczne zwycięstwo nad armiami aliantów we Francji w 1940 roku. W tym momencie Hitler uznał wojnę za praktycznie zakończoną i był przekonany, że niezwykle hojne warunki pokojowe, które szybko zaoferował Brytyjczykom, wkrótce doprowadzą do ugody. W rezultacie przywrócił Niemcom normalną gospodarkę w czasie pokoju, wybierając masło zamiast broni, aby utrzymać wysoką popularność w kraju.

Stalin jednak nie podlegał takim ograniczeniom politycznym i od momentu podpisania długoterminowego porozumienia pokojowego z Hitlerem w 1939 roku i podziału Polski, podniósł swoją gospodarkę opartą na warunkach wojny totalnej na jeszcze wyższy poziom. Rozpoczynając bezprecedensową rozbudowę sił zbrojnych, skoncentrował swoją produkcję niemal wyłącznie na czysto ofensywnych systemach uzbrojenia, jednocześnie wycofując broń lepiej nadającą się do obrony i demontując dotychczasowe linie fortyfikacji. W 1941 roku cykl produkcyjny dobiegł końca i odpowiednio przygotował plany.

I tak, jak w naszej tradycyjnej narracji, widzimy, że w tygodniach i miesiącach poprzedzających Barbarossa, najpotężniejsza ofensywna siła militarna w historii świata, po cichu i w tajemnicy, zgromadziła się wzdłuż granicy niemiecko-rosyjskiej, przygotowując się do rozkazu, który miał rozpętać niespodziewany atak. Nieprzygotowane siły powietrzne wroga miały zostać zniszczone na ziemi w pierwszych dniach bitwy, a potężne kolumny czołgów miały rozpocząć głębokie natarcia, otaczając i zatrzymując w pułapce siły przeciwnika, osiągając klasyczne zwycięstwo blitzkriegu i zapewniając szybką okupację rozległych terytoriów. Jednak siły przygotowujące tę bezprecedensową wojnę podboju należały do Stalina, a jego militarna potęga z pewnością opanowałaby całą Europę, a prawdopodobnie wkrótce potem pozostałą część kontynentu euroazjatyckiego.

W niemal ostatniej chwili Hitler nagle przypuścił własny atak, wydając rozkaz swoim znacznie słabszym liczebnie i uzbrojonym oddziałom, by przypuściły niespodziewany atak na gromadzących się Sowietów. Szczęśliwym trafem zaskoczył ich w momencie, gdy ich własne, ostateczne przygotowania do nagłego ataku uczyniły ich najbardziej bezbronnymi, wyrywając tym samym z paszczy niechybnej klęski wielkie, początkowe zwycięstwo. Ogromne zapasy radzieckiej amunicji i broni zostały rozmieszczone blisko granicy, aby zaopatrywać armię inwazyjną na Niemcy, i szybko wpadły w ręce Niemców, stanowiąc istotne uzupełnienie ich własnych, żałośnie niewystarczających zasobów.

Przez lata pojawiały się pewne próby obalenia hipotezy Suworowa, zwłaszcza w książkach historyków wojskowości Davida M. Glantza i Gabriela Gorodeckiego , które czytałem. Uznałem je jednak za mało przekonujące, odkrywając, że nie odnosiły się one bezpośrednio do prawie żadnego z uderzających dowodów Suworowa, a zamiast tego jedynie powtarzały tradycyjną narrację.

Tymczasem o wiele lepszą książką, generalnie popierającą koncepcję Suworowa, była Stalin's War of Extermination (Wojna Stalina na wyniszczenie) autorstwa nagradzanego niemieckiego historyka wojskowości Joachima Hoffmanna, pierwotnie zamówiona przez niemieckie siły zbrojne i opublikowana w 1995 r., a w 2001 r. ukazało się poprawione wydanie angielskie. Na okładce widniała informacja, że tekst został zatwierdzony przez niemiecką cenzurę rządową, a we wstępie autor opowiedział o wielokrotnych groźbach ścigania, jakich doświadczył ze strony wybranych urzędników, i innych przeszkodach prawnych, z jakimi się spotkał. W innych miejscach autor zwracał się bezpośrednio do niewidocznych przedstawicieli rządu, o których wiedział, że czytają mu przez ramię.

Gdy zbytnie wykroczenie poza granice powszechnie akceptowanej historii niesie ze sobą poważne ryzyko spalenia całego nakładu książki i uwięzienia autora, czytelnik musi zachować ostrożność przy ocenie dzieła, którego istotne fragmenty mogły zostać zniekształcone lub prewencyjnie wycięte w imię samoobrony. Debaty naukowe na tematy historyczne stają się trudne, gdy jednej ze stron grozi uwięzienie, jeśli jej argumenty okażą się zbyt śmiałe.

Niedawno, wybitna książka Seana McMeekina z 2021 roku, „ Wojna Stalina”, dostarczyła mnóstwa dodatkowych dowodów silnie potwierdzających teorię, że sowiecki dyktator zgromadził swoje ogromne siły ofensywne na granicy z Niemcami i prawdopodobnie przygotowywał się do inwazji i podboju Europy, gdy Hitler uderzył pierwszy. Stanowiło to pierwsze powszechne potwierdzenie głównych elementów hipotezy Suworowa, ponad trzydzieści lat po jej pierwotnym pojawieniu się.

Ruch „America First” i polityczna walka o interwencję

Podczas gdy w 1941 roku Hitler i Stalin gromadzili swoje ogromne siły inwazyjne na granicy i przygotowywali się do ataku, w Ameryce toczyła się zupełnie inna bitwa, dotycząca kwestii naszego zaangażowania militarnego w toczącą się wojnę w Europie.

Niedługo po tym, jak Willkie, interwencjonistyczny demokrata, tajemniczo znalazł się w nominacji prezydenckiej w 1940 roku w przeważająco antyinterwencjonistycznej Partii Republikańskiej, grupa studentów prawa z Yale zaniepokoiła się, że Ameryka może zostać wciągnięta w kolejną wojnę światową bez udziału wyborców w tej sprawie. To skłoniło ich do założenia antyinterwencjonistycznej organizacji politycznej, którą nazwali „The America First Committee” (Komitet Ameryka na Pierwszym Miejscu), a organizacja szybko rozrosła się do 800 000 członków, stając się największą oddolną organizacją polityczną w historii naszego kraju. Dołączyło do niej lub ją wspierało wiele prominentnych osobistości publicznych, a jej przywódcą był prezes Sears, Roebuck, a wśród jej młodych członków znajdowali się przyszli prezydenci John F. Kennedy i Gerald Ford, a także inne notable, takie jak Gore Vidal, Potter Stewart i Sargent Schriver. Flynn pełnił funkcję przewodniczącego oddziału nowojorskiego, a głównym rzecznikiem publicznym organizacji był słynny lotnik Charles Lindbergh , który przez dziesięciolecia prawdopodobnie był uznawany za największego bohatera narodowego Ameryki.

Przez cały 1941 rok ogromne tłumy w całym kraju uczestniczyły w antywojennych wiecach, do których przemawiali Lindbergh i inni przywódcy, a wiele milionów słuchało radiowych relacji z tych wydarzeń. Mahl wykazał, że brytyjscy agenci i ich amerykańscy zwolennicy kontynuowali tajne operacje, aby przeciwdziałać tym działaniom, organizując różne polityczne grupy fasadowe, opowiadające się za amerykańskim zaangażowaniem militarnym, a jednocześnie stosując uczciwe lub nieuczciwe środki, aby zneutralizować swoich przeciwników politycznych. Wydaje się, że osoby i organizacje żydowskie odegrały w tym przedsięwzięciu niezwykle nieproporcjonalną rolę.

W tym samym czasie administracja Roosevelta zaostrzyła niewypowiedzianą wojnę przeciwko niemieckim okrętom podwodnym i innym siłom morskim na Atlantyku, bezskutecznie próbując sprowokować incydent, który mógłby wciągnąć kraj w wojnę.

FDR promował również najdziwaczniejsze i najbardziej absurdalne wynalazki propagandowe, mające na celu zastraszenie naiwnych Amerykanów. W jednym z takich znanych przykładów FDR ogłosił w ogólnokrajowej audycji radiowej, że posiada dowody na to, że Niemcy – którzy nie posiadali dużej floty nawodnej i byli całkowicie sparaliżowani przez kanał La Manche – opracowali konkretne plany przekroczenia dwóch tysięcy mil Oceanu Atlantyckiego i przejęcia kontroli nad Ameryką Łacińską. Brytyjscy agenci dostarczyli niektóre z prymitywnych fałszerstw i powoływali się na nie jako na dowody.

Te fakty, obecnie mocno ugruntowane przez dziesięciolecia badań naukowych, dostarczają niezbędnego kontekstu dla słynnego i kontrowersyjnego przemówienia Lindbergha na wiecu America First we wrześniu 1941 roku. Podczas tego wydarzenia oskarżył on trzy grupy w szczególności, że „naciskają ten kraj na wojnę: Brytyjczyków, Żydów i administrację Roosevelta”, rozpętując w ten sposób ogromną burzę ataków i potępień w mediach, w tym powszechne oskarżenia o antysemityzm i sympatie nazistowskie.

Biorąc pod uwagę realia sytuacji politycznej, wypowiedź Lindbergha stanowiła doskonałą ilustrację słynnego żartu Michaela Kinsleya, że „gafa to sytuacja, gdy polityk mówi prawdę – jakąś oczywistą prawdę, której nie powinien mówić”. W rezultacie jednak niegdyś heroiczna reputacja Lindbergha poniosła ogromne i trwałe straty, a kampania oczerniania odbijała się echem przez pozostałe trzy dekady jego życia, a nawet znacznie dłużej. Chociaż nie został całkowicie usunięty z życia publicznego, jego pozycja z pewnością nigdy nie była już taka sama.

Podejrzane aspekty japońskiego ataku na Pearl Harbor

W międzyczasie FDR szukał także innych sposobów wciągnięcia Ameryki do wojny, mimo że opinia publiczna była temu przeciwna.

Przez lata historycy dyplomacji wykazali, że w obliczu tak upartego sprzeciwu wobec bezpośredniej interwencji militarnej w Europie, administracja Roosevelta podjęła szereg głęboko wrogich działań przeciwko Japonii, mających na celu sprowokowanie ataku i tym samym uzyskanie „tylnych drzwi do wojny”, jak później zatytułował swoją ważną książkę z 1952 roku, poświęconą tej historii. Środki te obejmowały całkowite zamrożenie japońskich aktywów, embargo na ropę naftową, absolutnie niezbędną dla japońskiej armii, oraz natychmiastowe odrzucenie osobistej prośby japońskiego premiera o przeprowadzenie rządowych negocjacji na najwyższym szczeblu w celu utrzymania pokoju.

Już w maju 1940 roku FDR nakazał przeniesienie Floty Pacyfiku z jej macierzystego portu w San Diego do Pearl Harbor na Hawajach. Decyzji tej stanowczo sprzeciwił się dowódca Floty, admirał James Richardson, uznając ją za niepotrzebnie prowokacyjną i niebezpieczną, w rezultacie czego został zwolniony.

Zatem japoński atak 7 grudnia 1941 roku faktycznie oznaczał pomyślne zakończenie strategii dyplomatycznej Roosevelta, polegającej na zaangażowaniu Ameryki w wojnę. Co więcej, niektórzy badacze wskazują na liczne dowody na to, że najwyższe szczeble rządu USA były w pełni świadome zbliżającego się ataku na naszą flotę w Pearl Harbor i zezwoliły na jego przeprowadzenie. Miało to na celu zapewnienie, że wystarczająco duże straty amerykańskie doprowadzą do zjednoczenia się mściwego narodu w imię wojny, a tym samym zniwelują wszelkie przeszkody społeczne stojące na drodze do naszego pełnego zaangażowania w globalny konflikt zbrojny.

Do 1941 roku Stany Zjednoczone złamały wszystkie japońskie kody dyplomatyczne i swobodnie odczytywały ich tajną korespondencję, co rodziło oczywiste pytania o to, dlaczego nasi lokalni dowódcy na Hawajach nie zostali ostrzeżeni o planowanym ataku na ich siły. Tansill i były główny badacz komisji śledczej Kongresu przedstawili tę argumentację w tomie Barnesa z 1953 roku, a rok później były admirał USA opublikował książkę „ The Final Secret of Pearl Harbor” , przedstawiając podobne argumenty, ale znacznie obszerniejsze. Książka ta zawierała również wstęp jednego z najwyższych rangą dowódców marynarki wojennej USA z czasów II wojny światowej, który w pełni poparł tę kontrowersyjną teorię.

W 2000 roku dziennikarz Robert M. Stinnett opublikował mnóstwo dodatkowych dowodów , opartych na jego ośmioletnich badaniach archiwalnych. Stinnett trafnie zauważył, że gdyby Waszyngton ostrzegł dowódców o ataku na Pearl Harbor, ich przygotowania obronne zostałyby zauważone przez lokalnych japońskich szpiegów i przekazane nadciągającej grupie operacyjnej; a gdyby element zaskoczenia został utracony, atak prawdopodobnie zostałby przerwany, co pokrzyżowałoby wszystkie długoletnie plany wojenne Franklina Delano Roosevelta.

Bezpośrednio po ataku na Pearl Harbor doszło również do bardzo dziwnego incydentu w kraju, który przyciągnął zbyt mało uwagi. W tamtej epoce filmy były najpotężniejszymi popularnymi mediami i chociaż nie-Żydzi stanowili 97% populacji, kontrolowali tylko jedno z głównych studiów; być może zbiegiem okoliczności, Walt Disney był również jedyną wysoko postawioną postacią Hollywood, która zdecydowanie należała do obozu antywojennego. A dzień po niespodziewanym ataku Japończyków, setki żołnierzy amerykańskich przejęło kontrolę nad studiami Disneya, rzekomo w celu pomocy w obronie Kalifornii przed siłami japońskimi znajdującymi się tysiące mil dalej, a okupacja wojskowa trwała przez następne osiem miesięcy. Pomyślcie, co mogłyby pomyśleć podejrzliwe umysły, gdyby 12 września 2001 roku prezydent Bush natychmiast nakazał swoim wojskom zajęcie biur sieci CBS, twierdząc, że taki krok był konieczny, aby pomóc chronić Nowy Jork przed kolejnymi atakami islamistów.

Pearl Harbor został zbombardowany w niedzielę i gdyby Franklin Delano Roosevelt i jego najwyżsi współpracownicy nie byli w pełni świadomi zbliżającego się japońskiego ataku, z pewnością byliby całkowicie zajęci następstwami katastrofy. Wydaje się wysoce nieprawdopodobne, aby wojsko amerykańskie było gotowe przejąć kontrolę nad studiami Disneya wczesnym rankiem w poniedziałek po rzeczywistym „niespodziewanym” ataku.

Centralna rola Żydów w organizacji II wojny światowej

Japoński atak na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 r. wciągnął Amerykę do wojny, odnosząc sukces tam, gdzie wszystkie wcześniejsze wysiłki FDR-a zakończyły się niepowodzeniem. Komitet America First został natychmiast rozwiązany. Ale ta ogromna organizacja antyinterwencjonistyczna już chwiała się po niezwykle wrogiej reakcji opinii publicznej na bardzo kontrowersyjne wrześniowe przemówienie Lindbergha, w którym wspomniał on, że grupy żydowskie odegrały kluczową rolę w popychaniu Ameryki do wojny z nazistowskimi Niemcami. Co więcej, niektórzy liderzy ruchu America First rozważali nawet zamknięcie swoich siedzib po tej medialnej burzy.

Przez cały ten okres, a nawet długo potem, wszyscy głęboko zaangażowani w wydarzenia poprzedzające wybuch wojny lub polityczne spory o przystąpienie Ameryki do tego konfliktu prawdopodobnie w pełni zdawali sobie sprawę z ogromnej roli Żydów, ale prawie nikt nie odważył się o tym publicznie wspomnieć. Eksplozja wywołana krótkimi, ale szczerymi uwagami Lindbergha na temat Żydów była tego dowodem, a prywatne dzienniki słynnego lotnika odnotowały jego zdumienie skrajnie negatywną reakcją Flynna, jednego z jego czołowych kolegów w ruchu America First:

"Flynn twierdzi, że nie kwestionuje prawdziwości moich słów w Des Moines, ale uważa, że poruszanie kwestii żydowskiej było niewskazane. Trudno mi zrozumieć postawę Flynna. On, tak samo jak ja, jest przekonany, że Żydzi należą do głównych czynników popychających ten kraj w stronę wojny. Mówił to już wielokrotnie i powtarza to teraz. Jest całkowicie skłonny rozmawiać o tym w gronie niewielkiej grupy ludzi, w prywatnych rozmowach. Ale najwyraźniej wolałby, żebyśmy wdali się w wojnę, niż publicznie mówić o tym, co robią Żydzi, niezależnie od tego, jak tolerancyjnie i umiarkowanie to robią".

Przełomowe badania Irvinga ujawniły, że Churchill i wiele czołowych brytyjskich postaci politycznych naciskających na wojnę z Niemcami otrzymywało ogromne, tajne środki finansowe ze źródeł żydowskich. Wspaniała kariera Irvinga została następnie zniszczona przez grupy żydowskie i żydowskich aktywistów.

Pod koniec 1937 roku narastające problemy gospodarcze Ameryki skłoniły Roosevelta do poszukiwania wojny zagranicznej, ale to prawdopodobnie przytłaczająca wrogość Żydów do nazistowskich Niemiec skierowała go w tym konkretnym kierunku. W artykule sprzed kilku lat John Wear zacytował fragment tajnego raportu ambasadora polskiego w USA, przedstawiający jego uderzający opis sytuacji politycznej w Ameryce na początku 1939 roku:

"W Stanach Zjednoczonych panuje obecnie narastające poczucie nienawiści do faszyzmu, a przede wszystkim do kanclerza Hitlera i wszystkiego, co związane z narodowym socjalizmem. Propaganda znajduje się głównie w rękach Żydów, którzy kontrolują niemal 100% [radia], filmu, prasy codziennej i periodycznej. Chociaż propaganda ta jest niezwykle wulgarna i przedstawia Niemcy w jak najgorszym świetle – przede wszystkim wykorzystuje się prześladowania religijne i obozy koncentracyjne – jest ona jednak niezwykle skuteczna, ponieważ społeczeństwo jest tu całkowicie nieświadome i nie ma pojęcia o sytuacji w Europie.

W chwili obecnej większość Amerykanów uważa kanclerza Hitlera i narodowy socjalizm za największe zło i największe zagrożenie dla świata. Sytuacja ta stanowi doskonałą platformę dla wszelkiego rodzaju mówców publicznych, dla emigrantów z Niemiec i Czechosłowacji, którzy mnóstwem słów i najróżniejszymi oszczerstwami podburzają opinię publiczną. Chwalą oni amerykańską wolność, którą przeciwstawiają państwom totalitarnym".

Warto zauważyć, że w tej niezwykle dobrze zaplanowanej kampanii, prowadzonej przede wszystkim przeciwko narodowemu socjalizmowi, Rosja Sowiecka zostaje niemal całkowicie pomijana. Rosja Sowiecka, jeśli w ogóle się o niej wspomina, to w przyjazny sposób, a wydarzenia przedstawiane są w taki sposób, że wydaje się, iż Związek Radziecki współpracował z blokiem państw demokratycznych. Dzięki sprytnej propagandzie sympatie amerykańskiej opinii publicznej są całkowicie po stronie czerwonej Rosji.

Osoby posiadające wiedzę z pewnością dostrzegały kluczową rolę zorganizowanych grup żydowskich w sprowokowaniu wojny światowej.

W Dziennikach Forrestala zapisano to niezwykle wymowne oświadczenie naszego ambasadora w Londynie, przedstawiające poglądy brytyjskiego premiera, którego rząd wypowiedział wojnę Niemcom: "Chamberlain twierdził, że Ameryka i Żydzi zmusili Anglię do wojny".

Od wielu lat trwająca walka między Hitlerem a międzynarodowym żydostwem przyciągała już znaczną uwagę opinii publicznej. Podczas swojej politycznej kariery Hitler nie krył zamiaru wyparcia niewielkiej populacji żydowskiej w Niemczech spod żelaznej kontroli, jaką zyskała nad niemieckimi mediami i finansami, obiecując zamiast tego rządzenie krajem w najlepszym interesie 99% niemieckiej większości, co wywołało zaciekłą wrogość Żydów na całym świecie. Co więcej, zaraz po objęciu przez niego urzędu, jedna z głównych londyńskich gazet opublikowała pamiętny nagłówek z 1933 roku, ogłaszający, że Żydzi na całym świecie wypowiedzieli Niemcom wojnę ekonomiczną i organizują międzynarodowy bojkot, aby zmusić Niemców do posłuszeństwa.

https://www.unz.com/wp-content/uploads/2018/08/judea-declares-war-on-germany_ny.jpg

Pomimo wszystkich tych niezwykle przekonujących dowodów dokumentalnych, przez dziesięciolecia ogromna rola Żydów w zorganizowaniu II wojny światowej przeciwko nazistowskim Niemcom była starannie tuszowana w niemal wszystkich późniejszych narracjach historycznych, nawet tych, które ostro podważały mit oficjalnej wersji wydarzeń.

Indeks obrazoburczej pracy Taylora z 1961 roku nie zawierał absolutnie żadnej wzmianki o Żydach, podobnie jak poprzednia książka Chamberlina. W 1953 roku Harry Elmer Barnes, dziekan rewizjonistów historycznych, zredagował jego obszerny tom, mający na celu obalenie fałszu II wojny światowej, i po raz kolejny niemal całkowicie pominięto w nim jakąkolwiek dyskusję na temat roli Żydów, a jedynie fragment jednego zdania i zwisający krótki cytat Chamberlaina zajęły ponad 200 000 słów tekstu. Zarówno Barnes, jak i wielu jego współpracowników zostało już usuniętych z publikacji, a ich książka ukazała się jedynie w małym wydawnictwie w Idaho, ale nadal starali się starannie unikać poruszania pewnych niezwykle niebezpiecznych kwestii, o których nie wolno wspominać.

Prof. John Beaty i "Żelazna Kurtyna nad Ameryką"

W latach poprzedzających II wojnę światową, a nawet długo po niej, tylko nieliczni pisarze byli gotowi przełamać to przerażające tabu dotyczące centralnej roli Żydów w podsycaniu konfliktu, ale jeden z nich miał szczególne znaczenie.

Kilka lat temu natknąłem się na zupełnie nieznaną książkę z 1951 roku zatytułowaną „ Żelazna kurtyna nad Ameryką” autorstwa Johna Beaty’ego, cenionego profesora uniwersyteckiego. Beaty spędził lata wojny w wywiadzie wojskowym, gdzie zajmował się przygotowywaniem codziennych raportów informacyjnych, rozsyłanych do wszystkich czołowych amerykańskich urzędników, podsumowujących dostępne informacje wywiadowcze uzyskane w ciągu ostatnich 24 godzin. Stanowisko to, rzecz jasna, wiązało się z dużą odpowiedzialnością.

Jako zagorzały antykomunista, uważał znaczną część amerykańskiej ludności żydowskiej za głęboko uwikłaną w działalność wywrotową, stanowiącą poważne zagrożenie dla tradycyjnych amerykańskich wolności. W szczególności rosnąca żydowska kontrola nad wydawnictwami i mediami coraz bardziej utrudniała Amerykanom dotarcie do rozbieżnych poglądów, a ten reżim cenzury stanowił „Żelazną Kurtynę”, opisaną w tytule jego książki. Obwiniał interesy żydowskie za całkowicie niepotrzebną wojnę z hitlerowskimi Niemcami, które od dawna zabiegały o dobre stosunki z Ameryką, lecz zamiast tego poniosły całkowitą zagładę z powodu silnego sprzeciwu wobec wspieranego przez Żydów zagrożenia komunistycznego w Europie.

Wówczas, podobnie jak dziś, książka o tak kontrowersyjnych poglądach miała niewielkie szanse na znalezienie głównego wydawcy w Nowym Jorku, ale wkrótce została wydana przez małą firmę z Dallas i odniosła ogromny sukces, wydając około siedemnastu wydań w ciągu następnych kilku lat. Według Scotta McConnella, redaktora naczelnego i założyciela „ The American Conservative” , książka Beaty’ego stała się drugim najpopularniejszym konserwatywnym tekstem lat 50., ustępując jedynie kultowemu klasykowi Russella Kirka, „ The Conservative Mind” .

Książki nieznanych autorów, wydawane przez małe wydawnictwa, rzadko sprzedają się w dużych ilościach, ale dzieło to zwróciło uwagę George'a E. Stratemeyera, emerytowanego generała, który był jednym z dowódców Douglasa MacArthura, i napisał do Beaty'ego list z poparciem. Beaty zaczął dołączać ten list do swoich materiałów promocyjnych, co wywołało gniew ADL, której krajowy przewodniczący skontaktował się ze Stratemeyerem, żądając odrzucenia książki, którą określono jako „elementarz dla szalonych grup skrajnych” w całej Ameryce. Zamiast tego Stratemeyer udzielił ADL miażdżącej odpowiedzi, potępiając ją za „ukryte groźby” wobec „wolności wypowiedzi i myśli” oraz próby ustanowienia represji na wzór sowiecki w Stanach Zjednoczonych. Oświadczył, że każdy „lojalny obywatel” powinien przeczytać „Żelazną kurtynę Ameryki” , której strony w końcu ujawniły prawdę o naszym narodowym położeniu, i zaczął aktywnie promować książkę w całym kraju, jednocześnie atakując żydowskie próby uciszenia go. Do Stratemeyera wkrótce przyłączyli się liczni inni najwyżsi rangą amerykańscy generałowie i admirałowie, publicznie popierając tę pracę, jak również kilku wpływowych senatorów USA, co doprowadziło do ogromnej sprzedaży książki w całym kraju.

W przeciwieństwie do niemal wszystkich innych narracji o II wojnie światowej omówionych powyżej, zarówno ortodoksyjnych, jak i rewizjonistycznych, indeks tomu Beaty'ego jest absolutnie przepełniony odniesieniami do Żydów i ich działalności, zawiera dziesiątki osobnych haseł, a temat poruszany jest na znacznej części wszystkich stron jego stosunkowo krótkiej książki. Podejrzewam zatem, że każdy przeciętny współczesny czytelnik, który zetknąłby się z tomem Beaty'ego, byłby oszołomiony i zniesmaczony tak wszechobecnym materiałem, prawdopodobnie odrzucając autora jako osobę z urojeniami i „obsesją na punkcie Żydów”; uważam jednak, że relacja Beaty'ego była prawdopodobnie zdecydowanie najbardziej szczera i realistyczna. Jak zauważyłem kilka lat temu w podobnej sprawie:

"…gdy już zapis historyczny zostanie wystarczająco wybielony lub spisany na nowo, wszelkie pozostałości pierwotnej rzeczywistości, które przetrwały, są często postrzegane jako dziwaczne urojenia lub potępiane jako „teorie spiskowe”.

Wojenna rola Beaty'ego w centrum amerykańskiego wywiadu wojskowego z pewnością dała mu głęboki wgląd w przebieg wydarzeń, a entuzjastyczne poparcie dla jego narracji ze strony wielu naszych najwyższych rangą dowódców wojskowych potwierdziło ten wniosek. Niedawno prof. Joseph Bendersky, wybitny historyk, opublikował obszerny tom oparty na dekadzie swoich badań archiwalnych , w którym ujawnił, że poglądy Beaty'ego były w prywatnych rozmowach podzielane przez większość naszych innych profesjonalistów z wywiadu wojskowego i wielu czołowych generałów tamtej epoki, będąc dość powszechne w tych kręgach.

Podczas wojny profesor filologii klasycznej Revilo Oliver przewodził dużej, 175-osobowej grupie łamaczy kodów w Departamencie Wojny i został odznaczony za swoją ważną służbę w tym konflikcie. Oliver później został czołowym, wczesnym współpracownikiem „ National Review” Williama F. Buckleya Jr. i współzałożycielem John Birch Society. Jako ważna postać antysemickiej skrajnej prawicy, jego opublikowane w 1981 roku wspomnienia w pełni potwierdziły twierdzenia jego byłego kolegi Beaty’ego.

Książka Beaty'ego z 1951 r. zawierała również drobną uwagę, która w tamtym czasie została całkowicie zignorowana, ale ostatecznie może mieć duże znaczenie.

W kilku akapitach Beaty mimochodem odrzucił to, co dziś nazywamy Holokaustem, jako dawno zdyskredytowaną propagandę wojenną, w którą prawie nikt już nie wierzył. Co dziwne, chociaż ADL, inni żydowscy aktywiści i liberalni akademicy ostro potępili jego książkę z wielu powodów, żaden z nich nie zakwestionował ani nawet nie zauważył jego bardzo wyraźnej deklaracji o „negacji Holokaustu”. Beaty ostro skrytykował również Trybunały Norymberskie, nazywając je nieuczciwymi postępowaniami sądowymi, które stanowiły „poważną, nieusuwalną plamę” na Ameryce i „parodię sprawiedliwości”, farsę, która jedynie pokazała Niemcom, że „nasz rząd nie ma poczucia sprawiedliwości”.

Kiedy Oliver opublikował swoje wspomnienia trzy dekady później, zajął w tych kwestiach dokładnie takie samo stanowisko jak Beaty, lecz uczynił to znacznie bardziej obszernie, potępiając Norymbergę i wyśmiewając Holokaust, nazywając go najbardziej absurdalną formą oszukańczej propagandy.

Obszerny tom naukowy Bendersky'ego, oparty na jego dziesięcioletnich badaniach archiwalnych, dostarcza głębszego wglądu w te kwestie. Autor był specjalistą akademickim w dziedzinie studiów nad Holokaustem, nic więc dziwnego, że jego najdłuższy rozdział, podobnie jak inny, ściśle powiązany, skupiał się na tym właśnie temacie.

Podczas pisania swojego tekstu Bendersky skrupulatnie przeanalizował dokumenty osobiste i korespondencję ponad stu oficerów wywiadu wojskowego i generałów najwyższego szczebla, ale uważna lektura tych dwóch rozdziałów ujawnia, że nie udało mu się znaleźć ani jednej osoby, która wyraziłaby jego przekonanie o realności Holokaustu. Sugeruje to, że prawdopodobnie podzielali poglądy, które ich byli koledzy Beaty i Oliver wyraźnie wyrazili w opublikowanych książkach.

Robert Faurisson, francuski naukowiec, który w latach 70. XX wieku stał się znanym negacjonistą Holokaustu, poczynił kiedyś niezwykle interesującą obserwację odnośnie wspomnień Eisenhowera, Churchilla i de Gaulle’a:

„Krucjata Eisenhowera w Europie” to książka licząca 559 stron; sześć tomów „ II wojny światowej ” Churchilla liczy łącznie 4448 stron; a trzytomowe „Wspomnienia wojenne” de Gaulle’a liczy 2054 strony. W tym tomie tekstów, liczącym łącznie 7061 stron (nie licząc wstępu), opublikowanych w latach 1948–1959, nie znajdziemy ani jednej wzmianki o nazistowskich „komorach gazowych”, „ludobójstwie” Żydów ani o „sześciu milionach” żydowskich ofiar wojny.

Podobnie, obszerne opublikowane dzienniki Sekretarza Obrony Jamesa Forrestala i gen. George’a Pattona, a także wojenne dzienniki Charlesa Lindbergha, nie zawierają żadnej wzmianki o monumentalnym wydarzeniu, które dziś nazywamy Holokaustem.

Tymczasem dziennik innej prominentnej postaci dostarczył zaskakującego spojrzenia na tamtą epokę. Kilka lat temu, dziennik 28-letniego Johna F. Kennedy'ego z 1945 roku, podróżującego po powojennej Europie, został sprzedany na aukcji, a jego treść ujawniła jego raczej przychylną fascynację Hitlerem. Młody JFK przewidywał, że „Hitler wyjdzie z otaczającej go nienawiści jako jedna z najważniejszych postaci w historii” i oświadczył, że „miał w sobie materiał, z którego powstają legendy”. Te opinie są szczególnie godne uwagi, ponieważ zostały wyrażone tuż po zakończeniu brutalnej wojny z Niemcami, pomimo ogromnej ilości wrogiej propagandy, która jej towarzyszyła.

Dekadę później, gdy Kennedy zasiadł w Senacie Stanów Zjednoczonych, zdobył Nagrodę Pulitzera za swój bestseller z 1956 roku „ Profiles in Courage” , poświęcając jeden z rozdziałów pochwałom republikańskiego senatora Roberta Tafta za publiczne potępienie postępowania sądowego w Norymberdze. Sugerowało to, że poglądy Kennedy'ego w wielu z tych kwestii mogły nie różnić się aż tak bardzo od poglądów Beaty'ego czy Olivera.

Partnerstwo gospodarcze nazistowsko-syjonistyczne lat 30. XX wieku

Zdecydowana większość Żydów i organizacji żydowskich na całym świecie była zaciekle wrogo nastawiona do nazistowskich Niemiec i, jak twierdził Beaty, odegrała kluczową rolę w doprowadzeniu Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii do wojny z tym krajem. Był jednak jeden bardzo znaczący i zaskakujący wyjątek od tej reguły.

W latach 30. XX wieku ruch syjonistyczny reprezentował stosunkowo niewielki ułamek Żydów w większości krajów, przy czym zdecydowana większość tej społeczności była niesyjonistyczna lub antysyjonistyczna. W tej samej dekadzie narodziło się ważne nazistowsko-syjonistyczne partnerstwo gospodarcze, które odegrało ogromną rolę w rozwoju projektu kolonizacji Palestyny, którego kulminacją było powstanie państwa Izrael. Ta szczegółowo udokumentowana, lecz długo tłumiona historia zyskała szerokie rozgłos dopiero po publikacji w 1983 roku książki „ Syjonizm w epoce dyktatorów” autorstwa Lenniego Brennera, antysyjonistycznego Żyda o poglądach trockistowskich.

Pod wieloma względami istniała naturalna wspólnota interesów między nazistami a syjonistami. W końcu Hitler uważał jeden procent ludności żydowskiej w Niemczech za element destrukcyjny i potencjalnie niebezpieczny, którego chciał się pozbyć, a Bliski Wschód wydawał się dla nich równie dobrym miejscem docelowym, jak każdy inny. Tymczasem syjoniści mieli bardzo podobne cele, a stworzenie ich nowej ojczyzny narodowej w Palestynie w oczywisty sposób wymagało zarówno żydowskich imigrantów, jak i żydowskich inwestycji finansowych.

Po objęciu przez Hitlera urzędu kanclerza w 1933 roku oburzeni Żydzi na całym świecie szybko rozpoczęli bojkot ekonomiczny, mając nadzieję na rzucenie Niemiec na kolana. Londyński Daily Express opublikował słynny nagłówek „JUDEA WYPOWIADA WOJNĘ NIEMCOM”.

Żydowskie wpływy polityczne i gospodarcze, wówczas, podobnie jak obecnie, były bardzo znaczące, a w dobie Wielkiego Kryzysu zubożałe Niemcy musiały eksportować lub zginąć, więc masowy bojkot na głównych rynkach niemieckich stanowił potencjalnie poważne zagrożenie. Jednak ta właśnie sytuacja dała grupom syjonistycznym doskonałą okazję do zaoferowania Niemcom możliwości złamania embarga handlowego i zażądali korzystnych warunków eksportu wysokiej jakości niemieckich towarów do Palestyny, wraz z towarzyszącymi im niemieckimi Żydami. Gdy wieść o tym ważnym ha-awarze, czyli „porozumieniu transferowym” z nazistami, ujrzała światło dzienne na Konwencji Syjonistycznej w 1933 roku, wielu Żydów i syjonistów oburzyło się, co doprowadziło do licznych rozłamów i kontrowersji politycznych. Ale ta oferta ekonomiczna była zbyt korzystna, aby się jej oprzeć, więc szybko ją przyjęto i zaczęła się rozwijać.

Znaczenie paktu nazistowsko-syjonistycznego dla powstania Izraela jest trudne do przecenienia. Według analizy z 1974 roku opublikowanej w książce „Jewish Frontier” , na którą powołuje się Brenner, w latach 1933–1939 ponad 60% wszystkich inwestycji w żydowską Palestynę pochodziło z nazistowskich Niemiec. Globalne zubożenie w czasie Wielkiego Kryzysu drastycznie ograniczyło bieżące wsparcie finansowe dla Żydów ze wszystkich innych źródeł, a Brenner słusznie zasugerował, że bez finansowego wsparcia Hitlera rodząca się kolonia żydowska, tak mała i krucha, mogłaby z łatwością skurczyć się i wymrzeć w tym trudnym okresie.

Gdy Hitler skonsolidował władzę w Niemczech, szybko zdelegalizował wszystkie inne organizacje polityczne dla narodu niemieckiego, zezwalając jedynie na partię nazistowską i nazistowskie symbole polityczne. Uczyniono jednak wyjątek dla niemieckich Żydów, a lokalna niemiecka Partia Syjonistyczna uzyskała pełny status prawny, a marsze syjonistyczne, mundury syjonistyczne i flagi syjonistyczne były w pełni dozwolone.

Za czasów Hitlera istniała ścisła cenzura wszystkich niemieckich publikacji, ale tygodnik syjonistyczny był swobodnie sprzedawany we wszystkich kioskach i na rogach ulic. Wydawało się, że jasnym poglądem było, iż Niemiecka Narodowosocjalistyczna Partia była właściwym domem politycznym dla 99% niemieckiej większości w kraju, podczas gdy syjonistyczny narodowy socjalizm miał pełnić tę samą rolę dla niewielkiej mniejszości żydowskiej.

W 1934 roku przywódcy syjonistyczni zaprosili ważnego urzędnika SS, aby spędził sześć miesięcy w osadnictwie żydowskim w Palestynie. Po jego powrocie bardzo pozytywne wrażenia na temat rozwijającego się przedsięwzięcia syjonistycznego zostały opublikowane w Der Angriff Josepha Goebbelsa , głównym organie prasowym partii nazistowskiej w Berlinie, w obszernej, 12-częściowej serii o znamiennym tytule „Nazista jedzie do Palestyny”. Gazeta nazistowska wybiła nawet pamiątkowy medal na cześć tego partnerstwa z Gwiazdą Dawida na awersie i swastyką na awersie.

https://www.unz.com/wp-content/uploads/2018/08/SwastikaZionism.jpg

W swojej bardzo ostrej krytyce żydowskich działań bolszewickich z 1920 roku Churchill argumentował, że syjonizm toczy zaciętą walkę z bolszewizmem o duszę europejskich Żydów i tylko jego zwycięstwo może zapewnić przyjazne stosunki między Żydami a nie-Żydami w przyszłości. Opierając się na dostępnych dowodach, Hitler i wielu innych przywódców nazistowskich zdawało się dojść do podobnego wniosku w połowie lat 30. XX wieku.

Bardzo niewygodną prawdą jest to, że surowa charakterystyka diaspory żydowskiej zawarta na kartach Mein Kampf nie różniła się aż tak bardzo od tego, co głosili ojcowie założyciele syjonizmu i jego późniejsi przywódcy, więc współpraca tych dwóch ruchów ideologicznych nie była wcale aż tak zaskakująca.

Dość ironiczna była również rola Adolfa Eichmanna, który dziś prawdopodobnie zalicza się do sześciu najsłynniejszych nazistów w historii, z uwagi na porwanie przez izraelskich agentów w 1960 roku, a następnie publiczny pokazowy proces i egzekucję jako zbrodniarza wojennego. Tak się składa, że Eichmann był centralną postacią nazistowskiego sojuszu syjonistycznego, a nawet studiował hebrajski i najwyraźniej stał się swego rodzaju filosemitą w latach bliskiej współpracy z czołowymi przywódcami syjonistycznymi.

Premier Izraela Icchak Szamir i sojusz nazistowski

Po wybuchu wojny w 1939 roku stosunki handlowe między nazistowskimi Niemcami a rządzoną przez Brytyjczyków Palestyną zostały natychmiast zerwane, co nieuchronnie doprowadziło do zerwania partnerstwa gospodarczego między hitlerowskimi Niemcami a głównym ruchem syjonistycznym. Jednak mniej więcej w tym samym czasie rozwinęła się jeszcze bardziej zaskakująca relacja.

Od samego początku główny nurt ruchu syjonistycznego, na którego czele stał premier założyciel Izraela Dawid Ben Gurion, zawsze miał lewicowe korzenie i ideologię marksistowską, ale na początku lat 30. XX wieku pojawiły się również mniejsze, prawicowe frakcje syjonistyczne. Z nich ostatecznie wyłoniła się partia Likud, która obecnie rządzi Izraelem, a wśród jej pierwszych przywódców z tamtego okresu byli przyszli premierzy Izraela Menachem Begin i Icchak Szamir. Zamiast marksizmu, frakcje te czerpały inspirację polityczną z faszystowskich Włoch Mussoliniego i nazistowskich Niemiec Hitlera, a jeden z ich czołowych ideologów pisał nawet cotygodniowy felieton w gazecie pod tytułem „Dziennik faszysty”.

Nic więc dziwnego, że po wybuchu II wojny światowej niewielka frakcja syjonistyczna Szamira podejmowała w latach 1940 i 1941 wielokrotne próby wstąpienia do państw Osi jako ich palestyńska filia. Szamir zaoferował przeprowadzenie kampanii sabotażu i szpiegostwa przeciwko lokalnym siłom brytyjskim, mając nadzieję na udział w politycznym łupie po nieuchronnym triumfie Hitlera.

Szamir był premierem Izraela w latach 80., kiedy ukazała się przełomowa książka Brennera, więc naturalnie wybuchł skandal, gdy fakty te ujrzały światło dzienne w mediach międzynarodowych. Zachodnie gazety opublikowały między innymi obszerne fragmenty oficjalnych listów wysłanych do Mussoliniego, w których ostro potępiano „dekadenckie” systemy demokratyczne Wielkiej Brytanii i Francji oraz zapewniano Duce, że takie absurdalne idee polityczne nie będą miały miejsca w totalitarnym żydowskim państwie klienckim, które on i jego współpracownicy mieli nadzieję stworzyć pod faszystowskimi auspicjami w Palestynie.

Tak się składa, że zarówno Niemcy, jak i Włochy były wówczas zajęte szerszymi kwestiami geopolitycznymi, a biorąc pod uwagę niewielkie rozmiary frakcji syjonistycznej Szamira, niewiele z tych wysiłków wynikło. Jednak myśl o urzędującym premierze Państwa Żydowskiego, który spędził pierwsze lata wojny jako nieodwzajemniony sojusznik nazistów, z pewnością zapadała w pamięć, nie do końca zgadzając się z tradycyjną narracją tamtej epoki, którą większość ludzi zawsze akceptowała.

Co najbardziej zaskakujące, ujawnienie proosiowej przeszłości Szamira zdawało się mieć jedynie stosunkowo niewielki wpływ na jego pozycję polityczną w społeczeństwie izraelskim. Sądzę, że każdy amerykański polityk, u którego stwierdzono by poparcie dla sojuszu wojskowego z nazistowskimi Niemcami podczas II wojny światowej, miałby ogromne trudności z przetrwaniem skandalu politycznego, który z pewnością by wybuchł, i to samo z pewnością dotyczyło polityków w Wielkiej Brytanii, Francji czy większości innych krajów zachodnich. Chociaż jednak w izraelskiej prasie z pewnością pojawiło się pewne zażenowanie, zwłaszcza po tym, jak szokująca historia trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie, najwyraźniej większość Izraelczyków przyjęła całą sprawę z dystansem, a Szamir pozostał na stanowisku przez kolejny rok, a następnie pełnił drugą, znacznie dłuższą kadencję jako premier w latach 1986-1992. Żydzi w Izraelu najwyraźniej postrzegali nazistowskie Niemcy zupełnie inaczej niż większość Amerykanów, nie mówiąc już o większości amerykańskich Żydów.

Co więcej, istnieje interesująca konkluzja dotycząca poglądów Szamira na temat nazistowskich Niemiec w czasie wojny.

Po utworzeniu państwa Izrael, Szamir spędził dekadę służąc w izraelskim Mossadzie, przez większość tego czasu jako szef wydziału zabójstw. Zajmował to stanowisko w 1963 roku, w czasie zamachu na JFK, więc jeśli, jak wielu uważa, Mossad odegrał kluczową rolę w tym wydarzeniu , Szamir z pewnością byłby jedną z kluczowych postaci zaangażowanych w tę sprawę.

Pełniąc później funkcję premiera Izraela na początku lat 90., wdał się w bardzo zacięty spór z prezydentem George'em H.W. Bushem w sprawie gwarancji kredytowych dla osiedli na Zachodnim Brzegu. Według dezertera z Mossadu, Victora Ostrovsky'ego, członkowie jego organizacji obrali wówczas Busha za cel zamachu , a rząd amerykański najwyraźniej potraktował ostrzeżenie Ostrovsky'ego bardzo poważnie.

W 1995 roku brytyjski pisarz Gordon Thomas, uznany ekspert w dziedzinie wywiadu, opublikował „Gideon's Spies” , 800-stronicową historię izraelskiego Mossadu, opartą na informacjach uzyskanych w dziesiątkach wywiadów z jego członkami i innymi izraelskimi źródłami. W istocie, tom ten zdawał się stanowić niemal autoryzowaną historię izraelskiego wywiadu, więc projekt publikacji został prawdopodobnie zainicjowany przez Izraelczyków jako sposób na zrównoważenie bardzo kompromitujących rewelacji zawartych w bestsellerze Ostrovsky'ego z 1990 roku.

Szamir naturalnie pojawił się jako ważna postać w tym obszernym tomie i według izraelskich źródeł autora, ten przywódca polityczny pałał głęboką nienawiścią do Ameryki, o czym już czytałem gdzie indziej. Nigdy wcześniej jednak nie poznałem głównego powodu tej nienawiści.

Według Thomasa, nawet po upływie półwiecza premier Izraela Icchak Szamir nie wybaczył Ameryce, że nie poparła Adolfa Hitlera podczas II wojny światowej.

Ron Unz

https://www.unz.com/runz/the-true-history-of-world-war-ii/


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka