Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
161
BLOG

Do kogo to wodolejstwo jest adresowane?

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 3
Dawno temu , przy okazji jakiejś dyskusji o propozycji nowej konstytucji, pisałem moim pomyśle na wymuszanie na urzędnikach państwowych jasnych odpowiedzi na niektóre typy pytań. Generalnie chodziło o to, by w wypowiedziach naszych oficjeli oddzielać część "rzeczową" ("merytoryczną", "na temat" czy jak to nazwiemy) od zwykłego lania wody pod tytułem "jacy to my wspaniali". Mój pomysł zasadzał się na tym, by rozmowy można było rejestrować, a następnie liczyć liczbę zdań lub wyrazów związanych z pytaniem i sprawdzać jaka cześć wypowiedzi stanowią. Jeśli mniej niż np. 50%,to urzędnik winien być jakoś ukarany, np. kara pieniężną. Możnaby na tej zasadzie zrobić np. jakąś listę naszych politycznych "wodolejców". Robota nie tak wielka, a ubaw gwarantowany.

Znajomy jest funkcjonariuszem państwowym, ale nie jest zwolennikiem PiS. Wkurzył się, gdy uświadomiłem go, ze nie ma w zasadzie żadnych szans na olanie referendum bez demonstracyjnej odmowy pobrania karty referendalnej. Wkurzył się jeszcze bardziej, gdy wysłuchał w telewizorni wypowiedzi polityków stwierdzających, ze taka - demonstracyjna w istocie - odmowa pobrania karty referendalnej o niczym nie świadczy i żaden funkcjonariusz państwowy nie poniesie z tego tytułu konsekwencji. Jakoś zaraz po tej rozmowie gadałem z innym facetem, który widział sprawę podobnie jak ja, ale odnosił ja w zasadzie tylko do pracowników spółek Skarbu Państwa za przykład podając Orlen. Argumentował, ze funkcjonariuszy państwowych jest mało i Państwo na ich represjonowanie za bardzo pozwolić sobie nie może. Oglądając dzisiejsze raczej mocne wystąpienia pracowników służb państwowych zastanawiałem się nawet czy nie miał racji. Doszedłem jednak do wniosku, ze nie. Spróbuje to uzasadnić.

Dawno temu, przy okazji jakiejś dyskusji o propozycji nowej konstytucji, pisałem moim pomyśle na wymuszanie na urzędnikach państwowych jasnych odpowiedzi na niektóre typy pytań. Generalnie chodziło o to, by w wypowiedziach naszych oficjeli oddzielać część "rzeczową" ("merytoryczną", "na temat" czy jak to nazwiemy) od zwykłego lania wody pod tytułem "jacy to my wspaniali". Mój pomysł zasadzał  się na tym, by rozmowy można było rejestrować, a następnie liczyć liczbę zdań lub wyrazów związanych z pytaniem i sprawdzać jaka cześć wypowiedzi stanowią. Jeśli mniej niż np. 50%,to urzędnik winien być jakoś ukarany, np. kara pieniężną. To samo możnaby stosować np. w sądach, gdzie do dziś rozmaite "orły Temidy" robią sobie ludzi jaja i popisując się elokwencja utrudniają zrozumienie istoty sprawy. Głównym problemem byłoby tu, oczywiście, kwalifikowanie zdania/wyrazu jako związanego lub niezwiązanego z tematem. Wydaje się, ze dziś problem ten twórczo rozwiązali politycy PiS. W swoich wypowiedziach, bez względu na tematykę, wpisują zawsze fragmenty pt. "ten wredny Tusk/PO/KO", "ci dranie Niemcy/Ruscy_(znacznie rzadziej)" i podobne. I fragmenty te są na ogół dobrze wyodrębnione i wstawiane jako kontrast dla równie niepotrzebnych chwalb dokonań "dobrej zmiany". Podzieliłem się tym spostrzeżeniem z moim znajomym i zachęciłem go do sprawdzenia poprawności moich odczuć. Chodziło mi o to, że jeśli przyjąć jego obawy za dobra monetę, to ja nie widzę sensu takich konstrukcji. Są one wprawdzie raczej prymitywne, ale do przekonywania większości "żelaznego elektoratu", że "białe jest białe" nie są potrzebne, bo elektorat ten ani niczego sprawdzał nie będzie ani - tym bardziej - zawracał sobie głowy rozważaniem takich konstrukcji. Tu wystarczy ludziom powiedzieć, że coś im damy, a od Niemców to nam się należy i my to im z gardła wyrwiemy. No i wychodzi mi, że wypowiedzi związanych z ZP uczestników dyskusji "publicystycznych" typu "Woronicza 17", "Kawa na ławę" czy "Śniadanie rymanowskiego" kierowane są głownie do takich jak mój znajomy pracowników szeroko rozumianej budżetówki by zapewnić im komfort poczucia, iż stoją po właściwej stronie mocy.

Nie udało mi się znajomego przekonać i on dalej twierdzi, że jak zażąda, by odnotowano fakt, iż nie pobrał karty referendalnej to może się zdarzyć, że coś (np premia lub awans) może go w pracy pominąć. A ja naprawdę nie widzę sensownego adresata kilkuminutowych odpowiedzi na pytanie rozpoczynające się słowem "Czy", które słyszę w tych i podobnych audycjach. Czy ktoś z Państwa ma jakiś pomysł?

No i dla lubiących się  przekomarzać zaproponować można np. taka zabawę. Zapisywać, np. jakimś konwerterem "mowa - pismo" odpowiedzi naszych Wybrańców" na proste pytania, zaznaczać na nich tę część "merytoryczna", liczyć procent jaki stanowi ona w całości wypowiedzi i publikować to gdzie się da. Można w ten sposób zrobić bardzo fajny konkurs "wodolejców". To samo zaproponować można również prowadzącym takie jak wymieniłem audycje. Tam wyniki mogłyby być "na żywo" pokazywane z na marginesie ekranu, co czyniłoby oglądanie przynajmniej zabawnym, np. poprzez konfrontację nadętych min ze stopniem wodolejstwa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo