Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
189
BLOG

Jak Jaś Boga oszukał czyli kłopoty z reparacjami

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 13
Słowo „przedobrzyć” ma zwykle jednoznacznie negatywną konotację i oznacza z grubsza biorąc działanie powodujące niestrawny nadmiar jakiejś „dobroci”. Ja mam wrażenie, że nam akurat przydarza się to zbyt często. Rozważmy dwa aktualne przykłady polityczne.

Jeden z moich znajomych, fanatyczny wręcz zwolennik PiS-u, powiedział mi przed wyborami, że głosować będzie na PiS, ale karty referendalnej nie przyjmie. Kiedy zapytałem go o powód odesłał mnie do pytań referendalnych z komentarzem, że jest to „antypolski sabotaż”. Mnie te pytania w żadnej z prezentowanych wersji do gustu nie przypadały, ale uznałem to wtedy za przejaw jakichś skrajnych emocji podobny do reakcji Ziobry na podpisanie przez Morawieckiego umowy „forsa za praworządność”. Przyjrzałem się jednak pytaniom dokładniej i dziś przyznaje memu kumplowi rację. Krótka notka to nie miejsce na omawianie wszystkich pytań (może zrobię to innym razem), ale tu pozwolę sobie przyjrzeć się pytaniu o relokacje. Przed czy chroniłaby nas (w przypadku wiążącego referendum) negatywna odpowiedź? Właściwie WYŁĄCZNIE przed wymuszonym przez UE napływem większej niż 1999 nielegalnych migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. No bo pytanie brzmiało :

Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?

Dlaczego? Ano dlatego, że :

(1) mowa jest o tysiącach (tzn liczbie mnogiej od słowa „tysiąc”), a 1999 to mniej niż dwa tysiące. Jakby się kto uparł, to z kolei „milion” jest od dwóch czy np. 999-ciu tysięcy większy, a w pytaniu nie ma nic o obowiązkowym wyrażaniu liczby migrantów w tysiącach, a nie w milionach.

(2) Migrantów z Azji, np. Bangladeszu, Pakistanu czy Afganistanu przyjmować wolno bez ograniczeń. Są to kraje muzułmańskie, a ci ostatni (Afgańczycy) mogą mieć np. spore doświadczenie bojowe z walk z Amerykanami.

(4) Punktem (2) nie musimy się jakoś szczególnie przejmować również w przypadku migrantów z Afryki czy Bliskiego wschodu (nb. czy ktoś zna dokładna definicje tego obszaru? Jakie są jego granice?). Wystarczy przyjmować migrantów legalnych. Którzy to są legalni? No cóż; ktoś musi zadecydować. Najbardziej sensownie może to zrobić nasz rząd. Tak więc negatywna odpowiedź na to pytanie w niczym żadnego naszego rządu nie ogranicza.

O takich drobiazgach jak rozumienie określeń „przymusowy mechanizm relokacji” czy „narzucany przez biurokrację europejską” wspominać nawet nie warto.

Ktoś powie, że to szukanie dziury w całym i że NASZ rząd na pewno by tak negatywnej odpowiedzi na to pytanie rozumiał. Ale prawdopodobny rząd po tych wyborach nie będzie chyba dla zwolenników PiS-u „nasz”. A po takim Tusku spodziewać się można wszystkiego. No to po co dawać mu do ręki narzędzie ew. zbrodni przeciw Polsce? No  -  nie podzielając politycznych poglądów mego kumpla -  w sprawie referendum przyznać mu muszę  ¼ (bo o jednym tylko z czterech pytań napisałem) rację.


Rozważmy teraz równie aktualną sprawę reparacji/odszkodowań/zadośćuczynienia od  Niemców za szkody z tytułu II WŚ. Zamiast długiego wywodu posłużę się tu starą opowieścią.


Dawno temu mieszkali obok siebie dwaj panowie; powiedzmy Jaś i John. Jaś był człekiem ambitnym i głęboko wierzącym, więc Bóg spełniał jego zachciewajki. W końcu się jednak na Jasia o coś wkurzył i powiedział mu, że od tej chwili każdą rzecz, której Jaś zażąda otrzyma również John. Ale w dwukrotnie większej liczbie. Jak jaś zachciał rumaka, to go otrzymał. Ale John dostał dwa. No i tak to biegło dalej, a Jaś był coraz to bardziej nieszczęśliwy, bo nie tylko, że sam stawał się bogatszy, ale i sąsiada swego czynił bogatszym. Z tego smutku ogromnego już chciał się powiesić, gdy wtem pojawił się obok niego diabeł i poradził mu, by zażądał od Boga dziewicy pięknej jak trojańska Helena i namiętnej jak tysiąc takich Helen. Nie pamiętam już jaki był finał bajki, ale chyba dobry, bo Jaś stał się człowiekiem szczęśliwym.

Tę budującą przypowieść przypomniał mi wczoraj jeden z blogerów pisząc o niemieckim pomyśle na odszkodowania (wiem, że to nie jest dobre słowo, ale nic mądrzejszego nie przychodzi mi do głowy) dla Namibii za wyrządzone przed ponad wiekiem szkody. Na odszkodowaniach tych zyskają i Namibijczycy i Niemcy. Niemcy bo wiadomo, że Niemcy zawsze zyskują na takich interesach, a Namibijczycy, bo będą mieli tańszy prąd (z bardzo w ich warunkach efektywnych ferm fotowoltaicznych), wodór (bo ma być tam produkowany) oraz podatki płacone przez te i inne, współpracujące z fabrykami wodoru i elektrowniami firmy. No i pomyślałem sobie czy i nam Niemcy nie mogliby tak tych reparacji płacić. Ale zaraz się uspokoiłem, bo nie potrafię odpowiedzieć na pytanie skąd te dwie Heleny dla Niemców wziąć. A bez tego cały pomysł o kant …. rozbić można.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo