Metoda jest znana od dawna i stosowana, zwłaszcza przez przez (post)bolszewię.
Wyobraźmy sobie, że pracujemy dla Putina i dostajemy zadanie: zneutralizować wroga, który usiłuje zdemaskować nas w oczach większości, odsłonić nasze zbrodnie i manipulacje i jest tego bliski, tak jak Zespół Parlamentarny kierowany przez pana ministra Antoniego Macierewicza, współpracujący z nim eksperci i naukowcy sprawdzający poprawność badań i wniosków dotyczących katastrofy smoleńskiej przedstawionych w oficjalnych raportach. Jak tego dokonać skoro w ciągu roku o 10% zwiększyła się liczba uważających zamach za najbardziej prawdopodobny scenariusz katastrofy smoleńskiej (do ~35%) i za chwilę dezinformacja może przestać działać (wg teorii socjofizycznych gwałtowne odwrócenie opinii jest najbardziej prawdopodobne gdy opinia mniejszościowa pokonuje barierę 28%). Odpowiedź jest prosta, zintensyfikować te działania, które do tej pory okazały się najbardziej skuteczne. Jakie to działania? Wyróżniłbym trzy rodzaje:
(i) to co przywołałem w swoim poprzednim wpisie:
uporczywy njus - frontalne uderzenie w mózg Masowego - właśnie odpalono ładunek p.t. "nowa ekspertyza nagrań z kokpitu".
(ii) przemysł kłamstwa, szyderstwa, pogardy i nienawiści, czyli dyskredytacja wrogów, z uwzględnieniem poziomu zagrożenia i zasług - stąd tak wściekły atak na pana Macierewicza, pana Kaczyńskiego, panią Fotygę. Możemy spodziewać się gwałtownego narastania tej aktywności z kulminacją ustawioną na tydzień przed wyborami.
(iii) ulubienica bezpieki - prowokacja, czyli wysadzenie wroga w powietrze od tyłu.
Na tym trzecim rodzaju działań chciałbym się zatrzymać. Jak przeprowadzamy prowokację? Jesli nie mamy nielegała w szeregach wroga to wyszukujemy najpierw odpowiedni materiał na figuranta i rozpoczynamy obróbkę posługując się portretem psychologicznym. Gdy wyłoniony w ten sposób delikwent spełnia nasze oczekiwania budujemy zaufanie poprzez dostarczanie prawdziwych informacji i przyjazne relacje. W końcu w odpowiednim momencie przekazujemy mu bombę - materiał, który niby ma uderzyć w nas, ale zawierający ukrytą, jakąś ewidentną bzdurę łatwą do odsłonięcia i szerokiego odbioru. Zanim do tego dojdzie, ważne by główny materiał możliwie bliski był temu co chcielibyśmy ochronić przed zdemaskowaniem i do czego wróg już się dokopał. W tym przypadku byłaby to odpowiedzialność za przygotowanie, zamach i zacieranie śladów rządzących Rosją oraz Polską - wielu konkretnych już osób z Putinem, Tuskiem, Komorowskim, Arabskim, Turowskim, Sikorskim, Klichami, Janickim i Parulskim na czele. Po upublicznieniu pozostaje śledzić czy wróg złapie się - zajmie stanowisko, uwzględni podsunięty materiał w swoich działaniach. Wówczas odpalamy ukryty ładunek kompromitujący "bombę" i przy okazji wszystko co było z nią zbieżne w przekazach wroga. Powinno zadziałać, jak zgaszenie pożaru szybu za pomocą wybuchu.
Co wywołuje podejrzenia o prowokację? Wiele rzeczy, choć tylko niewielkie fragmenty książki zostały upublicznione.
- Czas publikacji - wywiady takie opracowania dostarczały swoim rządom już miesiąc po tragedii, to, że Niemcy są niemal przezroczyste dla rosyjskich służb, a zwłaszcza agentury wpływu, to, że nie widać by Merkel zamierzała wejść w ostrą konfrontację z Putinem i skompromitować swoją wycieraczkę - Tuska.
- Wykonawcy - "generał FSB nawiązał kontakt ze stacjonującą w Połtawie grupą operacyjną pod dowództwem Dmytra S", wciąganie Ukrainy.
- Zleceniodawca - "zlecenie zamachu na TU-154 pochodziło „bezpośrednio” od wysokiego rangą polskiego polityka i było skierowane do generała FSB, Jurija D." Wyraźnie widać osłanianie Putina.
Takie rzeczy może wypisywać tylko ktoś kto nie ma zielonego pojęcia o tym jak funkcjonuje Rosja Putina. Tam bąka nikt nie puści bez rozkazu, a co dopiero kierowanie TAKĄ operacją przez jakąś lokalną jaczejkę FSB i to z polskiego zlecenia!
Co może być tym ukrytym ładunkiem kompromitującym "bombę" Rotha i przy okazji wroga? To oczywiste - identyfikacja polskiego zleceniodawcy. Tu możliwości są nieograniczne. Znając poczucie humoru bezpieki i jej stosunek do manipulowanych, może to być nawet Antoni Macierewicz (o strasznych oczach rzecz jasna).
Jak zatem reagować na rewelacje Rotha? Nie reagować. Niech łapią się na nie funkcjonariusze medialni z dalszych kręgów rozdzielnika obowiązującej narracji. Niech gryzą własny ogon.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera