WarszawskiPiS WarszawskiPiS
241
BLOG

Nie glosując przez lenistwo sprawiasz radość komunistom.

WarszawskiPiS WarszawskiPiS Polityka Obserwuj notkę 8

KRZYSZTOF SKALSKI:

Za dwa dni będzie okazja, żeby pokazać, co sądzimy o arogancji władzy w Warszawie. Nie sprawmy zawodu Pani Prezydent i wystawmy jej stosowną ocenę za pomocą kartki wyborczej. Nie zawiedźmy również Adama Michnika, Donalda Tuska, Leszka Millera i całej reszt właścicieli III RP, pokażmy im w końcu, kto tu jest, do cholery, suwerenem!
Dlaczego komuniści w tytule? Otóż na poziomie czystej ideologii wyznawany przez większość władców masowej wyobraźni liberalizm nie jest niczym innym, jak starszym bratem socjalizmu. Oba systemy opierają się na założeniu, że świat i ludzie na nim nie funkcjonują dobrze, że będzie lepiej, kiedy zmienimy go według pewnych arbitralnych założeń, ideologicznego strychulca. Na początku różnicę stanowił stosunek do przemocy (pamiętacie, „przemoc akuszerką rewolucji”), ale jeszcze w XIX w. większość socjalistów zrezygnowała z tej drogi do ustroju powszechnej szczęśliwości i tym samym w pełni upodobniła się do liberałów. Wreszcie obie te ideologie aspirują do całościowego opisania (i regulowania, przede wszystkim regulowania) świata i pojedynczego człowieka. Zarówno socjaliści, jak liberałowie w kilku hasłach ujmują zasady, które ich zdaniem rządzą naszym uniwersum. Nie ograniczają się do czystej polityki, chcą nam dyktować, jak mamy żyć we własnych domach, jak mają wyglądać nasze rodziny, w co i jak mamy wierzyć. Jednym słowem, i jedni i drudzy są czystej maści totalniakami.
Kiedy totalniacy dorywają się do władzy, nie może skończyć się to inaczej, jak tylko malowniczą katastrofą. Tak było z komunistami, którzy, kiedy zabrakło im sił na utrzymywanie ideologicznego wzmożenia z lat 40 i 50 i kiedy musieli nieco przyhamować towarzyszy z bezpieczeństwa, wymyślili hasło „socjalizmu realnego” Mianowicie okazało się, że można krytykować rządy PRL w oparciu o założenia marksistowskie, bo skrzecząca rzeczywistość za oknem w niczym nie przypominała komunistycznego raju, który Marks z Engelsem sobie wymyślili jakieś sto lat wcześniej. Bardzo podobnie jest dzisiaj, po „cudzie gospodarczym” Tuska zostaje praktyczne bankructwo państwa (pisałem o tym tutaj: http://www.warszawskipis.pl/blog/2013/07/17/tusku-gdzie-nasze-30-miliardow/), splajtowani podwykonawcy, zubożali ludzie, zdewastowane państwo. Czekam, kiedy propagandyści z reżimowych mediów zaczną stosować termin „liberalizm realny” i wychodzi mi, że powinni właściwie już teraz. Bo już jest zupełnie jak w czasach tych różnych marksistowskich rewizjonistów, coraz więcej głosów krytykuje PO za odstępstwa od liberalnego paradygmatu. (Gowin, żeby daleko nie szukać.)
Oczywista sprawa, że tak naprawdę każda próba zaprowadzeni na świecie idealnego porządku musi się tak kończyć. Dobrze jeszcze, kiedy totalniacy są na tyle słabi (to casus naszych liberałów), że ograniczają się do propagandy, złodziejstwa i prymitywnych oszustw (jak np. to z ukryciem obwieszczeń wyborczych przed referendum 13X). Wtedy ich rządy kończą się powszechną nędzą, dramatami ludzkimi, osłabieniem państwa. W Warszawie – coraz częstszymi osobistymi dramatami: wielu ludzi już nie stać na komunikację miejską, stan szpitali municypalnych jest fatalny, do lekarzy specjalistów wielomiesięczne kolejki, w szkołach tłok, za śmieci płacimy jak za zboże, opłaty za użytkowanie wieczyste gruntu wzrosły o kilka razy (ten relikt komunizmu jest specyfiką Warszawy i ziem zachodnich). Ale nie ma góry trupów, jak za najlepszych czasów ich ideowych braci.
Przechodząc z meta poziomu do sfery czystej polityki wyraźnie widać, że nasi liberałowie aż przebierają nogami, żeby zawiązać sojusz z tym, co pozostało z komunistów. Tow. Miller jest już w istocie koalicjantem Tuska, a w Warszawie wspiera tegoż Tuska zastępczynię, czyli naszą Panią Prezydent. Może i dobrze, po spodziewanej zmianie w orbanowskim stylu, będzie wreszcie szansa, żeby trwale pozbyć się z polskiej polityki i jednych i drugich.
To po zmianie ogólnopolskiej, w niedzielę 13X mamy szansę na wyeliminowanie tego niezwykle szkodliwego układu w Warszawie. Jasne, że nie od razu pozbędziemy się rządów liberałów w stolicy (mają przecież bezwzględną większość w Radzie Miasta), ale mocno zachwiejemy całą siecią. Okaże się, że wszyscy ci właściciele interes ów żerujących na komunalnym majątku (pamiętacie chociażby sprawę spółki dzierżawiącej od miasta przejścia podziemne i wynajmującej dalej pomieszczenia kupcom – z jakimś około 1000% przebiciem) stracą patrona i rozbiegną się w poszukiwaniu nowej kryszy. W takim chaosie jest zawsze spora szansa, że część z nich trafi do Prokuratury i zacznie opowiadać ciekawe rzeczy…
Opowiedzieliśmy sobie o ideologii i strategii, została nam taktyka. Tutaj również mamy pełne pokrewieństwo PO i PZPR-SDRP-SLD. Zaczyna się od propagandy, wystarczy otworzyć dowolny archiwalny numer Trybuny Ludu i porównać z dzisiejszą Wyborczą. Nie tylko cele i metody są te same, coraz częściej również poetyka przypomina peerelowską propagandę. Pamiętacie na pewno fundamentalne założenie czerwonego: ktoś musi za wszystkim stać i tym kimś jest wróg ludu chodzący na pasku amerykańskich imperialistów. Dzisiaj mamy to samo: kiedy Warszawska Wspólnota Samorządowa doprowadza do referendum w sprawie odwołania Prezydent Warszawy, władcy masowej wyobraźni nawołują do absencji wyborczej, bo frekwencja służy Kaczyńskiemu. A Kaczyński – wiadomo, wróg ludu. Brakuje tylko amerykańskich imperialistów. Zaraz, czy na pewno brakuje? Kiedy Macierewicz i Fotyga jeździli do Stanów, szukając pomocy przy śledztwie smoleńskim, rozległ się wściekły jazgot, od postkomunistycznej Polityki przez Wyborczą i TVN na rzeczniku Grasiu skończywszy. Wszyscy unisono potępiali szukanie pomocy u naszego sojusznika z NATO. Dlaczego? Może wyjaśnieniem będą słowa Moczara, że dla nich, partyjniaków, prawdziwą ojczyzną zawsze będzie Związek Radziecki.
Taktyka to również drobne szwindle. Takie, jak ukrycie obwieszczeń o obwodach głosowania. Jak straszenie urzędników samorządowych konsekwencjami za udział w referendum. Drobne? Dla komunistów drobne, przecież nie strzelają w tył głowy. Jednak dla cywilizowanych ludzi to jest zwykły kryminał. Tak to również opisuje aktualny Kodeks Karny…
Można tak długo, więc skończymy na wojnie o pamięć. Komunistyczna propaganda stanęła na uszach, żeby zohydzić pamięć o demokracji szlacheckiej, II RP, Powstaniu Warszawskim, konspiracji niepodległościowej. Liberałowie i HGW osobiście działali podobnie. Strażnicy miejscy wyrzucali tulipany składane ku pamięci ś.p. Marii Kaczyńskiej, niszczyli znicze zapalone Prezydentowi Kaczyńskiemu i 95 ofiarom Smoleńska. HGW zrobiła wszystko, żeby storpedować postawienie pomnika ku czci Lecha Kaczyńskiego (zaczęło się od opinii stołecznego konserwatora zabytków, a skończyło na sondażu w Barometrze Warszawskim), a jednocześnie przeznaczyła 2 miliony złotych na renowację pomnika sowieckich okupantów na Pl. Wileńskim. Do ochrony innego pomnika Armii Czerwonej, w Parku Skaryszewskim, wysyłała stołecznych policjantów i strażników miejskich.
My skończyliśmy na wojnie o pamięć. Zróbmy jeszcze tak, żeby HGW skończyła swoją katastrofalną kadencję na najbliższej niedzieli.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka