Władza kontra społeczeństwo

Oba te marsze – zarówno „Razem dla Niepodległej” jak i „Marsz Niepodległości” - nie były oczywiście przyczyną społecznego konfliktu ale odzwierciedliły wyraźnie istniejący już schemat relacji władzy ze społeczeństwem.

Mamy bowiem wąską grupę, popierającą obecna władzę, chronioną przez państwowe służby – uśmiechniętą, zadowoloną, kulturalną – która otacza poparciem władzę – rzecz jasna w imię swojej wiodącej pozycji.

I mamy po drugiej stronie ... resztę społeczeństwa. Wśród tej reszty są wszyscy – od tzw kibola do profesora, od pomywaczki do inżyniera czy lekarza. Słowem po drugiej stronie jest społeczeństwo – jako cała mozaika, cała złożona struktura.

 

Czy społeczeństwo jest gorsze niż wąska kasta „delikatesów”? – oczywiście nie ale to wielokrotnie dłuższy łańcuch społeczny który pęka kiedy piłuje się jego najsłabsze ogniwo.

 

Dzisiejsza władza nie ma w swoim programie żadnej odpowiedzialności za całość społeczeństwa – to jedynie symbioza ze swoim elektoratem.

Moim zdaniem – choć mogę się mylić - Platforma Obywatelska i środowiska które ją popierają budują system coraz bardziej zbliżony do tego sprzed 1989 roku. Wąska grupa dumnych z siebie obywateli izoluje się od reszty społeczeństwa, otwarcie mówiąc że reszta to motłoch który zasługuje jedynie na pogardę.

 

Nie jestem zachwycony że na takim marszu w ogóle pojawiają się stadionowi chuligani z twarzami ukrytymi pod kominiarkami. Tym bardziej kiedy dzieje się to w czasie rządów partii która na tych ludzi wypuści tak samo ubrane grupy prowokatorów żeby pokazać że cały łańcuch ma ta samą wartość co jego słabe ogniwa.

Wiem natomiast – bo w niedzielę 11 listopada było to nader dobitnie widoczne – że obecnej władzy nie jest na rękę jedność społeczeństwa i będzie konsekwentnie podsycała awantury wiążącej wizerunek opozycji z najsłabszymi punktami całego społeczeństwa. To opozycja będzie brała na siebie odpowiedzialność za każde agresywne hasło na demonstracji, to opozycja wreszcie będzie miała na swoich barkach odpowiedzialność za większość społecznych problemów – od stadionowych chuliganów po biedotę zaglądającą do śmietników.

  

To nie pierwsza władza w najnowszej historii Polski która postanowiła spreparować „warchołów” i „wichrzycieli” żeby zza kordonu policyjnych barykad radośnie machać do społeczeństwa. Ale skończy się to tak jak kończyło sie zawsze dotychczas: społeczeństwo zobaczy w pewnym momencie że tylko opozycja jest gotowa wziąć za nie odpowiedzialność.