waw75 waw75
14197
BLOG

Trzydzieste plenum spółdzielni Zenum

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 15

Kto nie pamięta już kultowego „Misia” Stanisława Barei, przypomnę , ze „trzydzieste plenum spółdzielni Zenum” to określenie jakim stewardessy na warszawskim Okęciu nazywały straszny dzień kiedy wszystkie samoloty przylatywały i odlatywały punktualnie i zgodnie z rozkładem, przez co panował taki chaos że nikt nad niczym nie panował. Zdaje się, że histeria z jaką mamy dziś do czynienia jest dokładnie tego samego rodzaju – nawet jeśli wszyscy lub prawie wszyscy komentatorzy życia publicznego przyznają, że w jakiejś dziedzinie panował dotychczas nieopisany „burdel”, niewydolność czy marnotrawstwo to zmiana tego stanu rzeczy wywołuje w nich wręcz panikę.

Duża część społeczeństwa ( i często nie tylko ta obdarowana przez poprzednią władzę ) nauczyła się w tym patologicznym systemie jakoś tam funkcjonować. Ludzie nauczyli się kruczków wyciągania dotacji, przedsiębiorcy i menedżerowie wydeptali sobie ścieżki do ludzi rozdzielających zlecenia czy kontrakty, jeszcze inni dzięki tym patologiom po prostu wygrzebali gdzieś z boku mały kranik pod który podstawili swoje malutkie, nieszkodliwe przecież wiadereczko.

Nikt nie zaprzecza, że to wszystko do kupy – począwszy od prawa budowlanego, przez jakość mediów publicznych, zaufanie społeczne do wymiaru sprawiedliwości, system zamówień publicznych albo system ochrony zdrowia aż po system podatkowy czy emerytalny – było obrazem jakiejś smutnej niemocy. Nikt nie zaprzecza też, że system ten nie był ani racjonalny ani liberalny ani nawet zgodny z logiką wolnego rynku – co więcej – pozwalał wyprowadzać z kasy publicznej dziesiątki miliardów złotych rocznie. Ale żeby to od razu zmieniać ...? Albo – o zgrozo! – zmieniać ludzi którzy tym kierowali albo to tuszowali i czerpali z tego korzyści!?

Myślę że cała ubiegła kadencja parlamentu była też okresem w którym co rusz potwierdzała się zasada, że to co można było kupić za unijne pieniądze jako tako funkcjonuje i jako tako się prezentuje – natomiast wszędzie tam, gdzie o jakości decydowały kompetencje zarządzania, poręczność i użyteczność wprowadzonego systemu prawnego albo narzuconych przez władzę procedur, tam mamy dziś zazwyczaj kompletne dno – zadłużenie, niewydolność, wadliwość albo niekompetencję na kierowniczych stanowiskach. Piękne scenerie z tabliczką „projekt współfinansowany ze środków ...” tylko potwierdzają tą regułę.

Po ośmiu latach kompletnej patologizacji i klientelizacji państwa duża część społeczeństwa nie jest już czasem w stanie dostrzec choroby w której funkcjonuje, a jedyne co ludzi bulwersuje to gorzki smak lekarstwa. Jarosław Guzy, w ostatnim numerze „W sieci” zauważa, że:

Nikt nie przekonuje już do "Polski racjonalnej", sukcesów ostatnich ośmiu lat ani siebie jako alternatywy.

Jaki fenomen spowodował że Polska ostatnich ośmiu lat z dnia na dzień przestała być postrzegana jako państwo w doskonałej kondycji finansowej, legislacyjnej czy instytucjonalnej? Że przestała być przede wszystkim przytaczana jako punkt odniesienia przy wyznaczaniu kierunków?

A może po prostu wszyscy wiedzieli, że nie tylko górnicy ale też kilkaset tysięcy urzędników co roku pobiera trzynastki. Mimo, że w przeciwieństwie do tych pierwszych, sami nie dorzucają do PKB nawet złotówki.

Może każdy wiedział że telewizja publiczna jest bankrutem z zadłużeniem przekraczającym 200 mln złotych, co nie przeszkadza płacić swoim publicystom wynagrodzeń przekraczające 10 średnich pensji krajowych?

Może to żadna tajemnica że na same premie i nagrody dla urzędników stołecznego ratusza wydaje się rocznie sumy, 40 a nawet 50 mln złotych – czyli kwoty znacznie wyższe niż całe roczne budżety większości gmin w Polsce– i to nie wyłączając tych które za te pieniądze utrzymują szkoły, przedszkola, przychodnie czy prowadzą inwestycje infrastrukturalne.

Czy naprawdę nikt nie wiedział, że 150 mld złotych przekazane z OFE do ZUS nie rozwiązały na dłuższą metę żadnego problemu w systemie emerytalnym, a jedynie przesunęły w czasie katastrofalne skutki bieżącej zapaści finansowej, tak aby rząd PO i PSL mógł nadal prowadzić propagandę sukcesu? Czy wreszcie nikt nie zastanawiał się dlaczego Trybunał Konstytucyjny uznał to posunięcie za zgodne z Konstytucją? - czy w trosce o budżet? - ależ nie! - budżet i tak się wykolei, bo za dwa, może trzy lata te pieniądze i tak zostaną skonsumowane przez deficytowy system i staniemy przed tym samym problemem – decyzja Trybunału decydowała wyłącznie o tym czy uda się po raz drugi kreatywnie uniknąć przekroczenia progu ostrożnościowego a tym samym czy koalicja PO-PSL uniknie przedterminowych wyborów.

Czy, wreszcie, nikt nie wiedział, że na wizytę do kardiologa, neurologa, czy nawet do poradni leczenia bólu czeka się w Polsce nawet pół roku a nierzadko przeszło rok, a kolejki do lekarzy specjalistów są w Polsce najdłuższe w całej Europie? Wręcz anegdotyczne jest to, że na początku grudnia 2015 (to nie pomyłka) posłanka Ewa Kopacz na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia grzmiała na nowego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła (po kilkunastu dosłownie dniach jego urzędowania) , że na każdym posiedzeniu będzie go rozliczać ze skrócenia kolejek do specjalistów.

Czy trzeba wymieniać dalej? Jedna z największych na świecie długości procesu inwestycyjnego w budownictwie, jeden z największych na świecie (bodajże drugie miejsce po Chile) procentów zatrudnionych na „umowy śmieciowe” w stosunku do wszystkich pracowników, jeden z najgorszych wskaźników innowacyjności, najniższa w Europie zachorowalność na nowotwory i aż trzecia pozycja pod względem umieralności, jedne z najniższych w Europie ceny leków a jednocześnie najwyższy w Europie procent odpłatności dla pacjenta.

Czy nikt o tym nie wiedział? Nie wiedział Tomasz Lis, Piotr Kraśko, Karolina Lewicka, Renata Kim?

Czy podoba mi się metoda „na rympał” jaką przyjął PiS? Nie – nie podoba mi się. Boję się tego rozmachu, pewności siebie, nagłości. To może być niebezpieczne. Ale jednocześnie wiem, że zaschnięty i mocno przyklejony brud można usunąć tylko twardą szczotką.

p.s.

Na koniec opowiem dowcip. Albo nie, po prostu zacytuję fragment ostatniego felietonu Jacka Żakowskiego dla Wirtualnej Polski:

W globalnej powodzi pokryzysowych strachów i katastrof Polska grała dotychczas trzecioplanową rolę. Nikt się z naszego powodu nie budził z krzykiem po nocach. Nikogo na nasz widok nie wciskało w fotel. Teraz weszliśmy na afisz. W obsadzie globalnego horroru jesteśmy wprawdzie za największymi gwiazdami - globalnym ociepleniem, Państwem Islamskim, III wojną światową i upadkiem strefy euro. Dzięki rządom Prawa i Sprawiedliwości mamy już jednak pewną oscarową nominację w kategorii "rola drugoplanowa".

Idiotów, w każdym razie nam nie brakuje. Zastanawia mnie jeszcze tylko jedno – czy ta, rzekomo tak strasznie przerażona dziś Polską światowa opinia publiczna, która według Żakowskiego plasuje Polskę gdzieś między ISIS a groźbą III wojny światowej też nie miała pojęcia co się nad Wisłą działo przez ostatnie osiem lat? Co wtedy o nas sądzili i dlaczego im nic nie przeszkadzało?

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka