waw75 waw75
302
BLOG

Praworządność czyli wartość czy narzędzie

waw75 waw75 Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Świat się zmienia – kiedy samochody nie były jeszcze naszpikowane elektroniką to kradli je zwykli „doliniarze” - dziś kradną je ludzie z wiedzą lub wykształceniem elektronicznym, kiedy ludzie nosili pieniądze przy sobie to okradały ich zwykłe uliczne zbiry lub domowi włamywacze – dziś pieniądze trzyma się na kontach – ludzi okradają więc złodzieje mający wiedzę lub wykształcenie informatyczne. Wreszcie kiedy przedsiębiorczość wyszła poza skalę manufaktury to na konkurencję nie wystarczy już nasłać tępych zakapiorów ale narzędziami prawnymi wykańczają ich prawnicy i menedżerowie – często z bardzo dobrym wykształceniem wyższym – świetnie znających prawo gospodarcze czy kodeksy cywilne.


Bo granica między uczciwością a podłością nie leży w poziomie wykształcenia – poziom edukacji jest tylko narzędziem do osiągnięcia celów i ambicji życiowych – granica między dobrem a złem leży natomiast w uczciwości i poszanowaniu prawdy przez każdego człowieka. I to się nie zmieniło mimo rozwoju cywilizacji. I od sofistów po lewicę, od stoików po konserwatystów – granica między przyzwoitością a podłością zawsze będzie w szacunku dla prawdy a nie w zdolnościach retorycznych. Nieuniknioną konsekwencją tego postępu jest siłą rzeczy coraz większa wartość tzw ducha prawa nad jego literą, a definicja praworządności jako gwarancji poszanowania godności ludzkiej i prawdy w procesie prawniczym wymaga więcej humanistyki niż zdolności taktycznych.

.

Proszę wybaczyć ten banalny wstęp, ale kiedy słucham w ostatnich miesiącach sporów o obronę tzw praworządności to przede wszystkim przygnębia mnie gigantyczna sofistyka i zakłamanie z jakim wykorzystuje się to pojęcie. Wyższość prawa stanowionego jest dziś postulowana nie po to żeby nikomu nie zrobić krzywdy ale właśnie po to żeby wykończyć przeciwnika za pomocą prawnych manipulacji. Pierwszy w brzegu przykład – czyli zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, to tylko jeden z dowodów na to że słowo „praworządność” dawno straciło swoją aksjologiczną czytelność. Mało kto już zresztą dziś pamięta że obrona owej „praworządności” w końcu 2015 i połowie 2016 roku polegała na tym aby cały pełny skład orzekający w Trybunale Konstytucyjnym był z nominacji jednej partii politycznej. Takie są fakty i bez żadnej demagogii dowodem jest tu czysta matematyka. I pewnie uczciwie byłoby przyznać, że demonstranci KOD czy Obywateli RP nie domagają się żadnej „praworządności” ale tego żeby przywrócić stan pierwotny w którym 12 spośród 15 sędziów TK będzie z nominacji PO a po wygaśnięciu w tej kadencji parlamentu pięciu mandatów w dniu kolejnych wyborów nominatami PO będzie wciąż siedmioro sędziów – czyli prawie pełny skład orzekający w rozpatrywaniu najważniejszych kwestii ustrojowych czy kompetencyjnych i pełny skład przy wszystkich innych sprawach. Taka jest prawda – czy uznamy ją za wygodną czy niewygodną to już kwestia wtórna – natomiast domaganie się dziś zmiany decyzji prezydenta Dudy z grudnia 2015 roku oznacza jedno: pełną władze nominatów jednej partii politycznej w Trybunale Konstytucyjnym. Dyskusja na poziomie wartości stawia więc dziś kilka wariantów: czy wartością jest literalne traktowanie Konstytucji albo wartością jest wyłączność nominacji jednej partii politycznej w obsadzie sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Coś za coś. Opowiadając się bezkompromisowo za pierwszą wartością – w tym konkretnym przypadku opowiadamy się także za drugą opcją.

.

I na koniec osobista refleksja. Kilka lat temu byłem świadkiem rozprawy rozwodowej – pewnie takiej jakich dziesiątki tysięcy każdego roku. Zwykły spór – o podział majątku. Trudno tu winić którąkolwiek ze stron – szczególnie kiedy obie strony mają potworne poczucie krzywdy. Zwyciężył bardziej skuteczny adwokat – który zaproponował ugodę. Jedna strona zrzekła się roszczeń do majątku, spisano oświadczenie, o ile wiem w obecności sędziego. Na kolejnej rozprawie miało dojść do zakończenia sprawy. Ale na kolejnej rozprawie wszystkich zaskoczyła zmiana sędziny która oczywiście o żadnej ugodzie nie wiedziała. Adwokat nie mógł się stawić bo mu wypadły jakieś nagle obowiązki – jego zastępca również o żadnej ugodzie nie słyszał. Natomiast w aktach sprawy zachowało się … zrzeczenie się roszczeń jednej strony – którą oczywiście w orzeczeniu obarczono winą za rozpad małżeństwa. I od tamtej pory dokładnie tak postrzegam nową definicję słowa: „praworządność”. Podłość zgodna z procedurą.Bo nie w praworządności leży sedno ale w uczciwości.


waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka