wawel wawel
472
BLOG

KIEDY PRZYJDZIE CZAS MASY KRYTYCZNEJ KRYTYCZNYCH MAS?

wawel wawel Polityka Obserwuj notkę 1

 

                                                                                                   - Idziemy?

                                                                                                   - Idziemy, jasne. [stoją w miejscu].

 

Przewodniczący NSZZ Solidarność,  Paweł Gadał, dostarczył do szatni parlamentu 20 mln podpisów w ponumerowanych kartonach, w sprawie protestów o nieuwzględnianie protestów. Szatniarz był na chorobowym. Marszałek Sejmu, Ewa Skrywacz, powiedziała w głównym czasie antenowym, że Paweł Gadał ma niekłamaną charyzmę. Janina Paradowska otworzyła coroczną Noc Muzeów, która po raz pierwszy trwała tydzień i z powodu konieczności oszczędności budżetowych została przeniesiona na godziny poranne oraz zmieniła formułę na płatną. Opozycja zorganizowała 80-tysięczną manifestację w obronie podawania prawdziwych informacji o liczebności demonstracji opozycyjnych.

PAP (w języku ulicy: „Park Jurajski”) do wczesnych godzin porannych przygotowywała depesze, których dementowanie, potwierdzanie i rozważanie stanie się treścią życia emocjonalnego szarego, niegodzącego się z rzeczywistością obywatela. Największe ugrupowanie radykalnej, narodowej prawicy zgłosiło projekt swojego nowego logo, które składa się z dwóch skrzyżowanych kół (sic!) z wpisanym w nie kwadratem. Uważam Rze Historia ogłosiło kontrowersyjny artykuł o tym, że Dzierżyński czuł się źle w swojej roli. Jan Kulczyk ufundował kolejną tablicę dziękczynną w Klasztorze na Jasnej Górze. Czterech TW prowadzi w TV dyskusję o potrzebie nowej formuły IPN-u. Na Stronie Głównej Salonu 24 ukazał się tekst protestujacy przeciwko bezwartościowości tekstów ze Strony Głównej. Z jednej z przysmoleńskich wsi zgłosił się do lokalnej telewizji rolnik, w którego posiadaniu jest kawałek munduru gen.Błasika z charakterystycznymi śladami Porto. Politolog drEwa Pietrzyk-Zieniewicz 4 razy tygodniowo robi buzię w ciup w prywatnej stacji, która ma prawo nadawać co chce. Rozważa się skierowanie do prac rolnych dzieci, dla których zabraklo miejsc w przedszkolach i żłobkach. Nagrania kamerami przemysłowymi („Mamy cię!”) momentów wypełniania kart do głosowania przez rodziców, będzie decydujacym kryterium przyznawania dzieciom miejsca na wozie lub pod wozem. Trzech pracowników naukowych wyższych uczelni warszawskich przyłapano na tym, jak wychodzili z kościoła. Andrzej Rozenek założył Biuro Turystyczne: Wsiegda Military Russian Tour. Henryka Krzywonos została redaktorem naczelnym miesięcznika Forbes. Po stronie opozycyjnej narasta świadomość tego, że nie należy dawać się wciągać w dyskusje o tzw.bieżących przykrywkach, czyli spektaklach pijarowskich . Za pół roku odbędzie się konferencja poświęcona temu ważnemu zagadnieniu. Kibice zrobili gdzieś piękną oprawę w imię czegoś, którą można będzie gdzieś obejrzeć kiedyś. Podobno nie jest to czymś zaskakującym, ponieważ jest to środowisko od tysięcy lat mające rozbudzoną świadomość narodową. Zbigniew Brzeziński potwierdził, że w 1980r. i 1989r. nie było nadziei na inny rozwój sytuacji, gdyż mogło to doprowadzić to wymknięcia się zdarzeń spod kontroli. Powiedział też, że odikonowywanie (de-iconisation) Lecha Wałęsy jest nierozsądne i że sytuacja w Polsce jest wzorem stabilności. Bronisław Komorowski przygotowuje na najbliższe miesiące wielki szoł (połaczony z pieczeniem długich kiełbas) w typie rekonstrukcji historycznej pt.Rozbiory Polski. Piosenkę „Ej Polska, głupia ty, głupia ty” zaśpiewa nieśmiertelna Maryla. Opozycja zapowiedziała na ten dzień sympozjum na temat „Polska, Polska, Polska ach to ty!”. Janusz Korwin Mikke napisał, że da sobie odciąć WIG a nawet Najwyzszy Czas, w obronie honoru gen.Jaruzelskiego. Grupa niezrzeszonych internautów korwinistów wynajęła kilku hakerów, by przeprowadzili ataki na stronę PIS-u. Korwinisci schizmatycy opracowują 1264 projekt nowej Konstytucji. Prof.Jadwiga Staniszkis oświadczyła, że prof.A.Zybertowicz ma rację. Prof.Zybertowicz zgodził się z prof.Wolniewiczem, aczkolwiek nie do końca. Koniec końców wyrzucony Pospieszalski wrócił, aczkolwiek nie tam, skąd go wyrzucili oraz na krócej. Nakłady prasy opozycyjnej przekroczyły chęci czytelnicze załamanych obywateli. Świat wielkiego biznesu przeczuwa, co się dzieje, ale nie ma wyjścia i spogląda na wschód.  Andrzej Mleczko ogłosił, że w ramach ONZ-towskiego Dnia Przeciw Łamaniu Praw Obywatelskich – eksperymentalnie może wpuścić do domu jednego pisowca, chociaż nie na długo. CV można przesyłać na adres Krytyki Politycznej. Ziemkiewicz ma rację. Andrzej Stasiuk wytrzeźwiał. Jerzy Pilch wzruszył wszystkich swoimi intymnymi wyznaniami. Było to wydarzenie kulturalne. Na trzech wybranych losowo do krótkiej rozmowy, taksówkarzy, jeden jest przeciw PO, drugi za modernizacją, trzeci za radykalizmem biłgorajskim. Agora leci na łeb i szyję, ale ponieważ wszystko leci, to malenie wzrostu, okazało się wzrostem malenia, czyli, summa summarum – wzrostem. Nieznaczne ubytki w statystykach są niwelowane przez prenumeratę nowo powstajacych urzędów do spraw likwidowania przerostów biurokracji. Synchronizacją obu tych procesów zajmuje się minister Boni, wzór pracowitości i dalekosiężnego spojrzenia. Wszyscy, oprócz tych, którym się to nie opłaca, maja tego wszystkiego dość, ale nie do końca i tylko czasami. Wszyscy udają, że nie widzą, iż król jest całkiem nagi i umiera na zapalenie płuc. Chwalą szaty, albo szeptem mówią, że trzeba będzie go ubrać. Gdzie jest to dziecko, które obudzi wszystkich krzykiem: Dość! Teraz albo nigdy!!

 

 

 

 

ANEKS

 

SAMUEL BECKETT – CZEKAJAC NA GODOTA

 

(…)

 

ESTRAGON: Całkiem miłe miejsce. (Odwraca się, idzie na przód sceny, przystaje zwrócony przodem do widowni.) Piękne widoki. (Odwraca się w stronę V l a d i m i r a.) Idziemy.

VLADIMIR: Nie można.

ESTRAGON: Dlaczego?

VLADIMIR: Czekamy na Godota.

ESTRAGON (beznadziejnie): A, racja. Jesteś pewien, że to tu?

VLADIMIR: Co?

ESTRAGON: Mieliśmy czekać.

VLADIMIR: Powiedział, że przy drzewie. (Patrzą na drzewo.) Widzisz jakieś inne?

ESTRAGON: Co to może być?
VLADIMIR: Nie wiem. Wierzba.
ESTRAGON: A liście?

VLADIMIR: Musiała uschnąć.

ESTRAGON: Już nie płacze.

VLADIMIR: Albo to nie pora.

ESTRAGON: Wygląda raczej na krzak.

VLADIMIR Krzew.

ESTRAGON: Krzak.

VLADIMIR: Krzew... (Spostrzegłszy się naraz.) Ty
podejrzewasz... że pomyliliśmy miejsce?
ESTRAGON: Miał tu być.

VLADIMIR: Nie powiedział, że przyjdzie na pewno.
ESTRAGON: A jeśli nie przyjdzie?
VLADIMIR: To jutro znowu przyjdziemy.
ESTRAGON: A potem pojutrze.
VLADIMIR: Możliwe.
ESTRAGON: I tak dalej.
VLADIMIR: Znaczy...
ESTRAGON: Aż przyjdzie.
VLADIMIR: Bezlitosny jesteś.
ESTRAGON: Przyszliśmy tu już wczoraj.
VLADIMIR: Skąd! Coś ci się pomyliło.
ESTRAGON: A co robiliśmy wczoraj?
VLADIMIR: Co robiliśmy wczoraj?
ESTRAGON: No?

VLADIMIR: Jestem pewien, że... (Ze złością) Siać
zwątpienie to ty umiesz.
ESTRAGON: Według mnie byliśmy tutaj.
VLADIMIR (rozglądając się dookoła): Poznajesz to miejsce?
ESTRAGON: Tego nie powiedziałem.
VLADIMIR: No więc?
ESTRAGON: To nie ma znaczenia.
VLADIMIR: Mimo wszystko jednak... to drzewo...
(odwraca się w stronę widowni) to bagno...

ESTRAGON: Jesteś pewien, że to dziś wieczór?
VLADIMIR: Co?
ESTRAGON: Mieliśmy czekać.
 

VLADIMIR: Więc co robimy?
ESTRAGON: Nic. Tak jest bezpieczniej.
VLADIMIR: Czekajmy, zobaczymy, co nam powie.

ESTRAGON: Kto?

VLADIMIR: Godot.

ESTRAGON: O, bardzo słusznie.

VLADIMIR: Musimy wpierw jasno wiedzieć co i jak.
ESTRAGON: Z drugiej strony, może lepiej kuć żelazo, póki gorące,.

VLADIMIR: Ciekaw jestem, co nam zaproponuje.
Przyjmiemy to albo odrzucimy.

ESTRAGON: A o cośmy go właściwie prosili?

VLADIMIR: Nie było cię tam?

ESTRAGON: Nie uważałem.

VLADIMIR: Och... O nic konkretnego.

ESTRAGON: Tak jak w modlitwie.

VLADIMIR: Właśnie tak.

ESTRAGON: Nieokreślona bliżej prośba.

VLADIMIR: Dokładnie tak.

ESTRAGON: I co on odpowiedział?

VLADIMIR: Że zobaczy.
ESTRAGON: Że niczego nie obiecuje.
VLADIMIR: Że musi to przemyśleć.
ESTRAGON: Spokojnie.
VLADIMIR: Pomówić z rodziną.
ESTRAGON: Z przyjaciółmi.
VLADIMIR: Z agentami.
ESTRAGON: Z korespondentami.
YLADIMfR: Przejrzeć papiery.
ESTRAGON: Sprawdzić konto.

VLADIMIR: Zanim podejmie decyzję.

ESTRAGON: Zwykła kolej rzeczy.

VLADIMIR: Prawda?

ESTRAGON: Chyba tak.
VLADIMIR: Ja też tak myślę.

Cisza.

ESTRAGON (zaniepokojony): No dobrze, a my?
VLADIMIR: Co, przepraszam?
ESTRAGON: A my? Pytam.
VLADIMIR: Nie rozumiem.
ESTRAGON: Co z nami?
VLADIMIR: Co z nami?
ESTRAGON: Pomału, nie śpiesz się.
VLADIMIR: Co z nami? Musimy pokornie prosić.

ESTRAGON: Aż tak źle?
VLADIMIR: Jego Ekscelencja chciałby stawiać warunki?
ESTRAGON: A co, nie mamy już praw?
Śmiech Vladimira, urwany jak poprzednio. To samo co poprzednio, tyle że bez uśmiechu.
VLADIMIR: Uśmiałbym się, gdyby mi było wolno.

ESTRAGON: Utraciliśmy je?

VLADIMIR (dobitnie): Zrzekliśmy się.

Cisza. Stoją nieruchomo z pochylonymi glowami, zwisającymi rękami i nogami ugiętymi w kolanach.

ESTRAGON (słabo): Jesteśmy poddanymi? (Pauza.) Czyżbyśmy...

VLADIMIR (podnosząc rękę): Słyszysz?

Nasłuchują, zamarłszy w groteskowych pozach.

ESTRAGON: Nic nie słyszę.

VLADIMIR: Ćśś! (Nasłuchują. Estragon traci równowagę i o mało się nie przewraca. Chwyta się ramienia Vladimira, który się chwieje. Nasłuchują przytuleni do siebie twarzą w twarz.) Ja też nie.

Oznaki ulgi. Odprężenie. Rozdzielają się.

ESTRAGON: Napędziłeś mi strachu.

VLADIMIR: Myślałem, że to on.

ESTRAGON: Kto?

VLADIMIR: Godot.

ESTRAGON: E tam! Wiatr w trzcinach.

VLADIMIR: Głowę bym dał, że słyszałem krzyki.

ESTRAGON: Po co by miał krzyczeć?

VLADIMIR: Na konia.

Cisza.

ESTRAGON: Idziemy.

VLADIMIR: Dokąd? (Pauza.) Może już dziś wieczór będzie się spało u niego, w cieple, na suchym, z pełnym brzuchem, na słomie. Lepiej czekać. Co?

ESTRAGON: Ale nie przez noc.

VLADIMIR: Dzień jeszcze.

Cisza.

 

(…)

 

ESTRAGON (z pełnymi ustami marchewki, tępo): Czy jesteśmy
poddanymi?

VLADIMIR: Nie rozumiem, co mówisz.
ESTRAGON (przeżuwając i przełykając): Pytam, czy
jesteśmy poddanymi.

VLADIMIR: Podanymi?
ESTRAGON: Pod-danymi.
VLADIMIR: Co przez to rozumiesz?
ESTRAGON: Nie wiesz, co to są poddani?
VLADIMIR: Poddani komu? Czyimi poddanymi?
ESTRAGON: No tego twojego tam.
VLADIMIR: Godota? Poddanymi Godota? Co ci przyszło do głowy! Skąd! (Pauza,) Na razie nie.
ESTRAGON: On się nazywa Godot?
VLADIMIR: Tak mi się wydaje

ESTRAGON: Hmm. (Podnosi resztkę marchewki za koniuszek natki i obraca ją przed oczami.) Ciekawe, im dalej jem, tym mniej mi smakuje.

VLADIMIR: Ze mną jest odwrotnie.

ESTRAGON: To znaczy?

VLADIMIR: W miarę jedzenia przyzwyczajam się do świństwa.

ESTRAGON (po długim namyśle): To ma być odwrotnie?
JVLADIMIR: Kwestia gustu.
ESTRAGON: Charakteru.
VLADIMIR: Nie ma na to rady.
ESTRAGON: Nie przeskoczy się tego.
VLADIMIR: Jest się takim, jakim się jest.
ESTRAGON: Nie przełamie się tego.
VLADIMIR: Rdzeń jest niezmienny.

ESTRAGON: Nic się nie da zrobić. (Podaje resztkę marchewki Vladimirowi.) Chcesz dokończyć?

W pobliżu rozlega się straszliwy krzyk. E s t r a g o n upuszcza marchewkę. Zastygają w bezruchu, po czym rzucają się w stronę kulisy. W polowie drogi E s t r a g o n zatrzymuje się, biegnie z powrotem, podnosi marchewkę, wpycha ją do kieszeni, biegnie do V l a d i m i r a, który czeka na niego, znów się zatrzymuje, znów biegnie z powrotem, podnosi but, znów biegnie do VLADIMIRA, który czeka na niego, po czym z głowami wtulonymi w ramiona, odwracając się od niebezpieczeństwa, czekają.

Wchodzą Pozzo i Lucky. Pozzo powozi L u c k y m za pomocą sznura, którym Lucky ma obwiązaną szyję. Sznur jest na tyle dlugi, że Pozzo wynurza się zza kulisy dopiero w chwili, gdy Lucky jest już pośrodku sceny. Lucky niesie ciężką walizę, składane krzesełko, koszyk z prowiantem i płaszcz (przewieszony przez ramię); Pozzo trzyma bat.

POZZO (zza kulisy): Wio! (Trzask bata. Pozzo pojawia się. Przecinają scenę. L u c k y przechodzi koło VLADIMIRA i Estragona i wychodzi. Pozzo na widok Vladimira i Estragona zatrzymuje się nagle. Sznur napina się. Pozzo pociąga zań gwałtownie.) Nazad!

Odgłos upadku Lucky'ego z całym bagażem. Vladimir i Estragon spoglądają w jego stronę, chcą jakby iść mu z pomocą, a jednocześnie boją się mieszać w nie swoje sprawy. Vladimir postępuje krok w kierunku Lucky'ego, Estragon przytrzymuje go za rękaw.

VLADIMIR: Puść mnie!
ESTRAGON: Nie szarp się!

POZZO: Ostrożnie! Jest zły. (VLADIMIR i Estragon spoglądają ku niemu.) Dla obcych.
ESTRAGON (cicho): To on?
VLADIMIR: Jaki on?
ESTRAGON (próbując przypomnieć sobie imię):
No... ten...
VLADIMIR: Godot?
ESTRAGON: O właśnie.
POZZO: Przedstawiam się: jestem Pozzo.
VLADIMIR (do E s t r a g o n a): Skąd!
ESTRAGON: Powiedział: Godot.
VLADIMIR: Skąd!
ESTRAGON (do Pozza, nieśmiało): Przepraszam, nie jest pan panem Godotem?
POZZO (groźnie): Jestem Pozzo! (Cisza.) Pozzo! (Cisza.) To nazwisko nic panu nie mówi? (Cisza.) Pytam, to nazwisko nic panu nie mówi?
Vladimir i Estragon spoglądają na siebie pytająco.
ESTRAGON (jakby szukał w pamięci): Bozzo... Bozzo...
VLADIMIR (tak samo): Pozzo... Pozzo...
POZZO: PPPOZZO!
ESTRAGON: Ach, Pozzo... Zaraz, zaraz... Pozzo...
VLADIMIR: Pozzo czy Bozzo?
ESTRAGON: Pozzo... nie... niestety... nie przypominam sobie...

P o z z o podchodzi groźnie.

VLADIMIR (pojednawczo): Znałem kiedyś rodzinę Gozzo. Matka miała trypra.
ESTRAGON (pośpiesznie.): Nie jesteśmy tutejsi, proszę pana.

POZZO (zatrzymując się): Niemniej jesteście istotami ludzkimi. (Wkłada okulary.) Jak widzę. (Zdejmuje okulary). Z tego samego gatunku co ja. (Wybucha straszliwym śmiechem.) Z tego samego gatunku co Pozzo! Stworzeni na obraz i podobieństwo Boga.

VLADIMIR: Znaczy...

POZZO (przerywając): Kto to taki ten Godot?

=================================================

 

 


Samuel Beckett, Warten auf Godot - Staatstheater Kassel 2010 w Warten auf Godot ()

 
wawel
O mnie wawel

OD NIEDAWNA PISZĘ TEŻ NA DRUGIM BLOGU JAKO    W A W E L  2 4 https://www.salon24.pl/u/wawel24/ Uszanować chciałbym Niebo, Ziemi czołem się pokłonić, ale człowiek jam niewdzięczny, że niedoskonały... =================================================== Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór. 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody. 3.10.04.2011 WARSZAWA, KRAKÓW –- PAMIĘĆ I OBURZENIE======= ================ P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE H U M O R -S A T Y R A -G R O T E S K A -K A B A R E T 1.KSIĘGA POWIEDZEŃ III RP czyli ZABIĆ ŚMIECHEM 2.KABARET TIMUR PRZEDSTAWIA czyli Witam telefrajerów... 3.III RP czyli Zmierzch Różowego Cesarstwa 4. Biłgoraj na tarasie - SZTUKA PRZETRWANIA DLA ELYT Z AWANSU 5.MANIFEST KBW czyli Kuczyński, Bratkowski, Wołek 6.SONATA NIESIOŁOWSKA a la Tarantella czyli KOLAPS STEFANA 7.Transatlantyckie - orędzie Bronisława Komorowskiego W Ę G R Y 1.WĘGRY, TELEWIZJA, KIBICE 2.GALERIA ZDJĘĆ węgierskich 3.ORBAN I CZERWONY PRĘGIERZ M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka