Na nocnym posiedzeniu PIS-u "Jarosław Kaczyński zażądał od Jarosława Gowina poparcia kolejnych zmian w ordynacji, które wprowadzałyby możliwość głosowania korespondencyjnego przez wszystkich uprawnionych do głosowania. Miało paść nawet ultimatum w postaci usunięcia Porozumienia z rządu, jeśli politycy od Gowina nie poprą nowych zmian w prawie wyborczym [...]
"To jest potężna dziura w systemie wyborczym. Były takie afery w Polsce, ich było sporo, to jest fakt, że były kupowane głosy. (...) Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie wyborczym, umożliwiającą absolutnie nie do wykrycia przeprowadzania procedury skupu głosów." 1)
"Z głosowaniem korespondencyjnym jest bowiem ogromny problem. Z jednej strony uważamy i przyjmujemy w ustawie, że jest pewien szereg cech, którymi powinien cechować się proces głosowania: tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny. Wprowadzamy szereg zasad, które to mają gwarantować i precyzować – czasem kazuistycznie – na przykład jak ma być zorganizowany lokal wyborczy. Przestępstwem karanym jest wynoszenie kart z lokalu wyborczego. Jednocześnie w głosowaniu korespondencyjnym puszczamy dziesiątki czy tysiące kart w obieg, „na rynek”. Dokładnie nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności, że do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność, że odbyło się ono bez nacisku i czy w ogóle głosowała osoba uprawniona!
W lokalu sprawdza się dowód tożsamości. Potwierdzamy podpisem wydanie karty. Głosujący nie może wyjść z kartą z lokalu. Musi w warunkach tajnych zakreślić swojego kandydata i wrzucić kartę do urny. A w przypadku głosowania korespondencyjnego? Nie ma żadnej gwarancji, że to w ogóle dana osoba głosuje, a nie ktokolwiek inny, komu osoba uprawniona tę kartę oddała! Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie.Zależy nam wszystkim na większej frekwencji. Jest ona lepsza niż niższa. Tylko czy powinno się to odbywać metodą jak najdalej idącego ułatwienia głosowania? Załóżmy, że można by wprowadzić w tym celu lotne patrole z urnami, które będą nagabywać ludzi na ulicy. Prosić: „weź, zagłosuj”. Gdzie jest granica aktywnego narzucania się z głosowaniem, przymuszania do niego obywatela? Głosowanie powinno wiązać się pewnym wysiłkiem i rytuałem. Nikt na przykład nie mówi, że ograniczeniem praw jest to, że nie mogę korespondencyjnie, w pięć minut zawrzeć małżeństwa. Każdy się godzi, że nawet cywilne zawarcie małżeństwa jest pewnym rytuałem i ceremoniałem. Trzeba gdzieś pójść, coś załatwić. Ważne sprawy w życiu generalnie wymagają pewnego wysiłku i nakładu pracy. Taką sprawą powinno być moim zdaniem także głosowanie.
Tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny, nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności ze do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność ze odbyło się ono bez nacisku i że w ogóle głosowała osoba uprawniona.W przypadku glosowania korespondencyjnego nie ma żadnej gwarancji ze to w ogóle dana osoba głosuje a nie ktokolwiek inny, komu ta osoba kartę oddała." . Marcin Horała w rozmowie z Mateuszem Patelczykiem, 14 marca 2018.
1) Marcin Horała, PiS, grudzień 2017 r.
A bywa i taki moment, że nawet Schreiber miewa rację, powiedział, że głosowanie korespondencyjne stwarza niekontrolowane możliwości posługiwania się osobami niesamodzielnymi przez różne siły polityczne w czasie gry politycznej [Łukasz Schreiber, PiS, grudzień 2017 r.].
"To jest potężna dziura w systemie wyborczym. Były takie afery w Polsce, ich było sporo, to jest fakt, że były kupowane głosy. (...) Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie wyborczym, umożliwiającą absolutnie nie do wykrycia przeprowadzania procedury skupu głosów." 1)
"Z głosowaniem korespondencyjnym jest bowiem ogromny problem. Z jednej strony uważamy i przyjmujemy w ustawie, że jest pewien szereg cech, którymi powinien cechować się proces głosowania: tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny. Wprowadzamy szereg zasad, które to mają gwarantować i precyzować – czasem kazuistycznie – na przykład jak ma być zorganizowany lokal wyborczy. Przestępstwem karanym jest wynoszenie kart z lokalu wyborczego. Jednocześnie w głosowaniu korespondencyjnym puszczamy dziesiątki czy tysiące kart w obieg, „na rynek”. Dokładnie nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności, że do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność, że odbyło się ono bez nacisku i czy w ogóle głosowała osoba uprawniona!
W lokalu sprawdza się dowód tożsamości. Potwierdzamy podpisem wydanie karty. Głosujący nie może wyjść z kartą z lokalu. Musi w warunkach tajnych zakreślić swojego kandydata i wrzucić kartę do urny. A w przypadku głosowania korespondencyjnego? Nie ma żadnej gwarancji, że to w ogóle dana osoba głosuje, a nie ktokolwiek inny, komu osoba uprawniona tę kartę oddała! Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie.Zależy nam wszystkim na większej frekwencji. Jest ona lepsza niż niższa. Tylko czy powinno się to odbywać metodą jak najdalej idącego ułatwienia głosowania? Załóżmy, że można by wprowadzić w tym celu lotne patrole z urnami, które będą nagabywać ludzi na ulicy. Prosić: „weź, zagłosuj”. Gdzie jest granica aktywnego narzucania się z głosowaniem, przymuszania do niego obywatela? Głosowanie powinno wiązać się pewnym wysiłkiem i rytuałem. Nikt na przykład nie mówi, że ograniczeniem praw jest to, że nie mogę korespondencyjnie, w pięć minut zawrzeć małżeństwa. Każdy się godzi, że nawet cywilne zawarcie małżeństwa jest pewnym rytuałem i ceremoniałem. Trzeba gdzieś pójść, coś załatwić. Ważne sprawy w życiu generalnie wymagają pewnego wysiłku i nakładu pracy. Taką sprawą powinno być moim zdaniem także głosowanie.
Tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny, nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności ze do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność ze odbyło się ono bez nacisku i że w ogóle głosowała osoba uprawniona.W przypadku glosowania korespondencyjnego nie ma żadnej gwarancji ze to w ogóle dana osoba głosuje a nie ktokolwiek inny, komu ta osoba kartę oddała." . Marcin Horała w rozmowie z Mateuszem Patelczykiem, 14 marca 2018.
1) Marcin Horała, PiS, grudzień 2017 r.
A bywa i taki moment, że nawet Schreiber miewa rację, powiedział, że głosowanie korespondencyjne stwarza niekontrolowane możliwości posługiwania się osobami niesamodzielnymi przez różne siły polityczne w czasie gry politycznej [Łukasz Schreiber, PiS, grudzień 2017 r.].I want to try on this dress in lar
"To jest potężna dziura w systemie wyborczym. Były takie afery w Polsce, ich było sporo, to jest fakt, że były kupowane głosy. (...) Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie wyborczym, umożliwiającą absolutnie nie do wykrycia przeprowadzania procedury skupu głosów." 1)
"Z głosowaniem korespondencyjnym jest bowiem ogromny problem. Z jednej strony uważamy i przyjmujemy w ustawie, że jest pewien szereg cech, którymi powinien cechować się proces głosowania: tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny. Wprowadzamy szereg zasad, które to mają gwarantować i precyzować – czasem kazuistycznie – na przykład jak ma być zorganizowany lokal wyborczy. Przestępstwem karanym jest wynoszenie kart z lokalu wyborczego. Jednocześnie w głosowaniu korespondencyjnym puszczamy dziesiątki czy tysiące kart w obieg, „na rynek”. Dokładnie nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności, że do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność, że odbyło się ono bez nacisku i czy w ogóle głosowała osoba uprawniona!
W lokalu sprawdza się dowód tożsamości. Potwierdzamy podpisem wydanie karty. Głosujący nie może wyjść z kartą z lokalu. Musi w warunkach tajnych zakreślić swojego kandydata i wrzucić kartę do urny. A w przypadku głosowania korespondencyjnego? Nie ma żadnej gwarancji, że to w ogóle dana osoba głosuje, a nie ktokolwiek inny, komu osoba uprawniona tę kartę oddała! Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie.Zależy nam wszystkim na większej frekwencji. Jest ona lepsza niż niższa. Tylko czy powinno się to odbywać metodą jak najdalej idącego ułatwienia głosowania? Załóżmy, że można by wprowadzić w tym celu lotne patrole z urnami, które będą nagabywać ludzi na ulicy. Prosić: „weź, zagłosuj”. Gdzie jest granica aktywnego narzucania się z głosowaniem, przymuszania do niego obywatela? Głosowanie powinno wiązać się pewnym wysiłkiem i rytuałem. Nikt na przykład nie mówi, że ograniczeniem praw jest to, że nie mogę korespondencyjnie, w pięć minut zawrzeć małżeństwa. Każdy się godzi, że nawet cywilne zawarcie małżeństwa jest pewnym rytuałem i ceremoniałem. Trzeba gdzieś pójść, coś załatwić. Ważne sprawy w życiu generalnie wymagają pewnego wysiłku i nakładu pracy. Taką sprawą powinno być moim zdaniem także głosowanie.
Tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny, nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności ze do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność ze odbyło się ono bez nacisku i że w ogóle głosowała osoba uprawniona.W przypadku glosowania korespondencyjnego nie ma żadnej gwarancji ze to w ogóle dana osoba głosuje a nie ktokolwiek inny, komu ta osoba kartę oddała." . Marcin Horała w rozmowie z Mateuszem Patelczykiem, 14 marca 2018.
1) Marcin Horała, PiS, grudzień 2017 r.
A bywa i taki moment, że nawet Schreiber miewa rację, powiedział, że głosowanie korespondencyjne stwarza niekontrolowane możliwości posługiwania się osobami niesamodzielnymi przez różne siły polityczne w czasie gry politycznej [Łukasz Schreiber, PiS, grudzień 2017 r.].
"To jest potężna dziura w systemie wyborczym. Były takie afery w Polsce, ich było sporo, to jest fakt, że były kupowane głosy. (...) Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie wyborczym, umożliwiającą absolutnie nie do wykrycia przeprowadzania procedury skupu głosów." 1)
"Z głosowaniem korespondencyjnym jest bowiem ogromny problem. Z jednej strony uważamy i przyjmujemy w ustawie, że jest pewien szereg cech, którymi powinien cechować się proces głosowania: tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny. Wprowadzamy szereg zasad, które to mają gwarantować i precyzować – czasem kazuistycznie – na przykład jak ma być zorganizowany lokal wyborczy. Przestępstwem karanym jest wynoszenie kart z lokalu wyborczego. Jednocześnie w głosowaniu korespondencyjnym puszczamy dziesiątki czy tysiące kart w obieg, „na rynek”. Dokładnie nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności, że do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność, że odbyło się ono bez nacisku i czy w ogóle głosowała osoba uprawniona!
W lokalu sprawdza się dowód tożsamości. Potwierdzamy podpisem wydanie karty. Głosujący nie może wyjść z kartą z lokalu. Musi w warunkach tajnych zakreślić swojego kandydata i wrzucić kartę do urny. A w przypadku głosowania korespondencyjnego? Nie ma żadnej gwarancji, że to w ogóle dana osoba głosuje, a nie ktokolwiek inny, komu osoba uprawniona tę kartę oddała! Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie.Zależy nam wszystkim na większej frekwencji. Jest ona lepsza niż niższa. Tylko czy powinno się to odbywać metodą jak najdalej idącego ułatwienia głosowania? Załóżmy, że można by wprowadzić w tym celu lotne patrole z urnami, które będą nagabywać ludzi na ulicy. Prosić: „weź, zagłosuj”. Gdzie jest granica aktywnego narzucania się z głosowaniem, przymuszania do niego obywatela? Głosowanie powinno wiązać się pewnym wysiłkiem i rytuałem. Nikt na przykład nie mówi, że ograniczeniem praw jest to, że nie mogę korespondencyjnie, w pięć minut zawrzeć małżeństwa. Każdy się godzi, że nawet cywilne zawarcie małżeństwa jest pewnym rytuałem i ceremoniałem. Trzeba gdzieś pójść, coś załatwić. Ważne sprawy w życiu generalnie wymagają pewnego wysiłku i nakładu pracy. Taką sprawą powinno być moim zdaniem także głosowanie.
Tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny, nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności ze do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność ze odbyło się ono bez nacisku i że w ogóle głosowała osoba uprawniona.W przypadku glosowania korespondencyjnego nie ma żadnej gwarancji ze to w ogóle dana osoba głosuje a nie ktokolwiek inny, komu ta osoba kartę oddała." . Marcin Horała w rozmowie z Mateuszem Patelczykiem, 14 marca 2018.
1) Marcin Horała, PiS, grudzień 2017 r.
A bywa i taki moment, że nawet Schreiber miewa rację, powiedział, że głosowanie korespondencyjne stwarza niekontrolowane możliwości posługiwania się osobami niesamodzielnymi przez różne siły polityczne w czasie gry politycznej [Łukasz Schreiber, PiS, grudzień 2017 r.].
"To jest potężna dziura w systemie wyborczym. Były takie afery w Polsce, ich było sporo, to jest fakt, że były kupowane głosy. (...) Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie wyborczym, umożliwiającą absolutnie nie do wykrycia przeprowadzania procedury skupu głosów." 1)
"Z głosowaniem korespondencyjnym jest bowiem ogromny problem. Z jednej strony uważamy i przyjmujemy w ustawie, że jest pewien szereg cech, którymi powinien cechować się proces głosowania: tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny. Wprowadzamy szereg zasad, które to mają gwarantować i precyzować – czasem kazuistycznie – na przykład jak ma być zorganizowany lokal wyborczy. Przestępstwem karanym jest wynoszenie kart z lokalu wyborczego. Jednocześnie w głosowaniu korespondencyjnym puszczamy dziesiątki czy tysiące kart w obieg, „na rynek”. Dokładnie nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności, że do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność, że odbyło się ono bez nacisku i czy w ogóle głosowała osoba uprawniona!
W lokalu sprawdza się dowód tożsamości. Potwierdzamy podpisem wydanie karty. Głosujący nie może wyjść z kartą z lokalu. Musi w warunkach tajnych zakreślić swojego kandydata i wrzucić kartę do urny. A w przypadku głosowania korespondencyjnego? Nie ma żadnej gwarancji, że to w ogóle dana osoba głosuje, a nie ktokolwiek inny, komu osoba uprawniona tę kartę oddała! Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie.Zależy nam wszystkim na większej frekwencji. Jest ona lepsza niż niższa. Tylko czy powinno się to odbywać metodą jak najdalej idącego ułatwienia głosowania? Załóżmy, że można by wprowadzić w tym celu lotne patrole z urnami, które będą nagabywać ludzi na ulicy. Prosić: „weź, zagłosuj”. Gdzie jest granica aktywnego narzucania się z głosowaniem, przymuszania do niego obywatela? Głosowanie powinno wiązać się pewnym wysiłkiem i rytuałem. Nikt na przykład nie mówi, że ograniczeniem praw jest to, że nie mogę korespondencyjnie, w pięć minut zawrzeć małżeństwa. Każdy się godzi, że nawet cywilne zawarcie małżeństwa jest pewnym rytuałem i ceremoniałem. Trzeba gdzieś pójść, coś załatwić. Ważne sprawy w życiu generalnie wymagają pewnego wysiłku i nakładu pracy. Taką sprawą powinno być moim zdaniem także głosowanie.
Tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny, nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności ze do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność ze odbyło się ono bez nacisku i że w ogóle głosowała osoba uprawniona.W przypadku glosowania korespondencyjnego nie ma żadnej gwarancji ze to w ogóle dana osoba głosuje a nie ktokolwiek inny, komu ta osoba kartę oddała." . Marcin Horała w rozmowie z Mateuszem Patelczykiem, 14 marca 2018.
1) Marcin Horała, PiS, grudzień 2017 r.
A bywa i taki moment, że nawet Schreiber miewa rację, powiedział, że głosowanie korespondencyjne stwarza niekontrolowane możliwości posługiwania się osobami niesamodzielnymi przez różne siły polityczne w czasie gry politycznej [Łukasz Schreiber, PiS, grudzień 2017 r.].
<p>"To jest <span style="font-weight: bold; color: rgb(255, 0, 0); background-color: rgb(255, 255, 0);">potężna dziura w systemie wyborczym</span>. Były takie afery w Polsce, ich było sporo, to jest fakt, że były <span style="color: rgb(255, 0, 0); background-color: rgb(255, 255, 0); font-weight: bold;">kupowane głosy</span>. (...) <span style="color: rgb(255, 0, 0); background-color: rgb(255, 255, 0); font-weight: bold;">Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie wyborczym, umożliwiającą absolutnie nie do wykrycia przeprowadzania procedury skupu głosów</span>." 1)</p>
<p>"Z głosowaniem korespondencyjnym jest bowiem <span style="color: rgb(255, 0, 0); background-color: rgb(255, 255, 0);">ogromny problem</span>. Z jednej strony uważamy i przyjmujemy w ustawie, że jest pewien szereg cech, którymi powinien cechować się proces głosowania: tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny. Wprowadzamy szereg zasad, które to mają gwarantować i precyzować – czasem kazuistycznie – na przykład jak ma być zorganizowany lokal wyborczy. Przestępstwem karanym jest wynoszenie kart z lokalu wyborczego. Jednocześnie w głosowaniu korespondencyjnym <span style="color: rgb(255, 0, 0); background-color: rgb(255, 255, 0);">puszczamy dziesiątki czy tysiące kart w obieg</span>, <span style="color: rgb(0, 0, 255); font-weight: bold;">„na rynek”</span>. <span style="color: rgb(0, 0, 255); background-color: rgb(255, 255, 0);">Dokładnie nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności, że do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność, że odbyło się ono bez nacisku</span> <span style="font-weight: bold; color: rgb(255, 0, 0); background-color: rgb(255, 255, 0);">i czy w ogóle głosowała osoba uprawniona!</span></p>
<p>W lokalu sprawdza się dowód tożsamości. Potwierdzamy podpisem wydanie karty. Głosujący nie może wyjść z kartą z lokalu. Musi w warunkach tajnych zakreślić swojego kandydata i wrzucić kartę do urny. A w przypadku głosowania korespondencyjnego? <span style="color: rgb(255, 0, 0); background-color: rgb(255, 255, 0); font-weight: bold;">Nie ma żadnej gwarancji, że to w ogóle dana osoba głosuje, a nie ktokolwiek inny, komu osoba uprawniona tę kartę oddała! </span>Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie.Zależy nam wszystkim na większej frekwencji. Jest ona lepsza niż niższa. Tylko czy powinno się to odbywać metodą jak najdalej idącego ułatwienia głosowania? Załóżmy, że można by wprowadzić w tym celu lotne patrole z urnami, które będą nagabywać ludzi na ulicy. Prosić: „weź, zagłosuj”. Gdzie jest granica aktywnego narzucania się z głosowaniem, przymuszania do niego obywatela? Głosowanie powinno wiązać się pewnym wysiłkiem i rytuałem. Nikt na przykład nie mówi, że ograniczeniem praw jest to, że nie mogę korespondencyjnie, w pięć minut zawrzeć małżeństwa. Każdy się godzi, że nawet cywilne zawarcie małżeństwa jest pewnym rytuałem i ceremoniałem. Trzeba gdzieś pójść, coś załatwić. Ważne sprawy w życiu generalnie wymagają pewnego wysiłku i nakładu pracy. Taką sprawą powinno być moim zdaniem także głosowanie.</p>
<p>Tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny, <span style="color: rgb(255, 0, 0); background-color: rgb(255, 255, 0);">nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności ze do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność ze odbyło się ono bez nacisku i że w ogóle głosowała osoba uprawniona</span>.W przypadku glosowania korespondencyjnego nie ma żadnej gwarancji ze to w ogóle dana osoba głosuje <span style="color: rgb(255, 0, 0); background-color: rgb(255, 255, 0);">a nie ktokolwiek inny, komu ta osoba kartę oddała</span>." . Marcin Horała w rozmowie z Mateuszem Patelczykiem, 14 marca 2018. </p>
<p>1) Marcin Horała, PiS, grudzień 2017 r. </p>
<p>A bywa i taki moment, że nawet Schreiber miewa rację, powiedział, że głosowanie korespondencyjne stwarza <span style="color: rgb(0, 0, 255); font-weight: bold;">niekontrolowane możliwości posługiwania się osobami niesamodzielnymi</span> przez różne siły polityczne w czasie <span style="color: rgb(0, 0, 255); background-color: rgb(255, 255, 0);">gry politycznej</span> [Łukasz Schreiber, PiS, grudzień 2017 r.].</p>
<p><br>
</p>
</div>
"To jest potężna dziura w systemie wyborczym. Były takie afery w Polsce, ich było sporo, to jest fakt, że były kupowane głosy. (...) Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie wyborczym, umożliwiającą absolutnie nie do wykrycia przeprowadzania procedury skupu głosów." 1)
"Z głosowaniem korespondencyjnym jest bowiem ogromny problem. Z jednej strony uważamy i przyjmujemy w ustawie, że jest pewien szereg cech, którymi powinien cechować się proces głosowania: tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny. Wprowadzamy szereg zasad, które to mają gwarantować i precyzować – czasem kazuistycznie – na przykład jak ma być zorganizowany lokal wyborczy. Przestępstwem karanym jest wynoszenie kart z lokalu wyborczego. Jednocześnie w głosowaniu korespondencyjnym puszczamy dziesiątki czy tysiące kart w obieg, „na rynek”. Dokładnie nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności, że do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność, że odbyło się ono bez nacisku i czy w ogóle głosowała osoba uprawniona!
W lokalu sprawdza się dowód tożsamości. Potwierdzamy podpisem wydanie karty. Głosujący nie może wyjść z kartą z lokalu. Musi w warunkach tajnych zakreślić swojego kandydata i wrzucić kartę do urny. A w przypadku głosowania korespondencyjnego? Nie ma żadnej gwarancji, że to w ogóle dana osoba głosuje, a nie ktokolwiek inny, komu osoba uprawniona tę kartę oddała! Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie.Zależy nam wszystkim na większej frekwencji. Jest ona lepsza niż niższa. Tylko czy powinno się to odbywać metodą jak najdalej idącego ułatwienia głosowania? Załóżmy, że można by wprowadzić w tym celu lotne patrole z urnami, które będą nagabywać ludzi na ulicy. Prosić: „weź, zagłosuj”. Gdzie jest granica aktywnego narzucania się z głosowaniem, przymuszania do niego obywatela? Głosowanie powinno wiązać się pewnym wysiłkiem i rytuałem. Nikt na przykład nie mówi, że ograniczeniem praw jest to, że nie mogę korespondencyjnie, w pięć minut zawrzeć małżeństwa. Każdy się godzi, że nawet cywilne zawarcie małżeństwa jest pewnym rytuałem i ceremoniałem. Trzeba gdzieś pójść, coś załatwić. Ważne sprawy w życiu generalnie wymagają pewnego wysiłku i nakładu pracy. Taką sprawą powinno być moim zdaniem także głosowanie.
Tajne, dobrowolne, głos powinien być oddany w sposób wolny, nie ma mowy o jakiejkolwiek pewności ze do głosowania doszło w warunkach gwarantujących tajność ze odbyło się ono bez nacisku i że w ogóle głosowała osoba uprawniona.W przypadku glosowania korespondencyjnego nie ma żadnej gwarancji ze to w ogóle dana osoba głosuje a nie ktokolwiek inny, komu ta osoba kartę oddała." . Marcin Horała w rozmowie z Mateuszem Patelczykiem, 14 marca 2018.
1) Marcin Horała, PiS, grudzień 2017 r.
A bywa i taki moment, że nawet Schreiber miewa rację, powiedział, że głosowanie korespondencyjne stwarza niekontrolowane możliwości posługiwania się osobami niesamodzielnymi przez różne siły polityczne w czasie gry politycznej [Łukasz Schreiber, PiS, grudzień 2017 r.].