Można zmagać się z Abp Hoserem w jego domysłach i zasadach religii katolickiej w której uważa sie że
"To nie człowiek wymyślił rodzinę, ale jest ona rzeczywistością pochodzącą od samego Boga"
ekai.pl/diecezje/warszawsko-praska/x74008/abp-hoser-malenstwo-wymaga-komplementarnosci-plci-mezczyzny-i-kobiety/
Problem jest jednak tej natury że zasady społeczne są różne i nie zawsze "patiarchat" rules.
Przykładowo w niewielkim górzystym kraju na południu Europy po dziś dzień panuje osobliwy zwyczaj. Gdy zgodnie ze starym prawem kobieta przyrzeknie żyć w dziewictwie, dostępuje udziału w największym przywileju Albanii – byciu mężczyzną.
http://ciekawe.onet.pl/spoleczenstwo/bog-jest-z-nami-mezczyznami-trzecia-plec-po-albans,1,4886893,artykul.html
Ta zasada to przejaw "płci kulturowej" o której kościół wypowiada się na zasadach obowiązującego patiarchatu społecznego. Spodnie dla chłopców, sukienki dla dziewczyn.
Ten podział z uwagi na ubranka, zabawki, funkcje i sposób bycia jest bytem kulturowym i jeśli ktoś nie jest akurat odświętnie ubranym Szkotem to "w europie" raczej spodnie zakłada.
Jak więc powstaje płeć odpowiada na portalu racjonalista.pl Pana Rafał Muszkowski pokazując jak się z poszczególnymi problemami w kościele walczy. Serdeczne polecam jako wstęp do dalszej rozmowy ( za błędy autora nie odpowiadam )
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9256
Płeć to nade wszystko fakt biologiczny. W tym kontekście możemy mówić o jej składowych: chromosomalnej (układ chromosomów XY, XX), gonadalnej (wyznaczonej przez gruczoły płciowe), hormonalnej (określonej czynnikami wewnątrzwydzielniczymi), a także szeregu innych (gonadoforyczna, fenotypowa, metaboliczna itd.). Rzecz jasna, płeć ma także znaczenie prawne (ustalone na mocy prawa) czy psychologiczne (związane z poczuciem tożsamości i identyfikacji). Można czasem odnieść wrażenie, że doświadczamy dziwnej w swych przejawach wojny natury z kulturą.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/mrodzina201309-plec.html
Czy może płeć to coś społecznie zakodowanego przez rodziców ?
"Czasem rozstrzygające znaczenie ma to, w jaki sposób mówią oni do dziecka, na jakie zachowania zwracają uwagę czy wręcz jak na nie patrzą. Z kolei matka w stosunku do córki i ojciec w stosunku do syna dostarczają swoiście rozumianego programu, planu czy kodu związanego właśnie z tą, a nie inną płcią."
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/mrodzina201309-plec.html
Czyli funkcja i rola to naprawdę indoktrynacja małego człowieczka który może mieć prawidłowe lub zaburzone cechy płci biologicznej w formie różnych anomalii i wad wrodzoncych.
I tu zaczynają się schody. Jeśli coś się w mózgu źle rozwinie i silnie oddziałuje na młodego człowieka ten traci swoją identyfikacje społeczna, głęboko pragnie zmienić narzuconą mu słowami taty i mamy oraz otaczającego społeczeństwa "funkcje".
Utraty modelu tej indoktrynacji na rzecz elastycznego modelu płci powstającej w drodze wyboru świadomego boi się obecnie bardzo mocno kościół który "temat" tego "zagrożenia" daje nam w niedziele świętej rodziny jako papkę którą karmi "babki, ciotki, ojców, matki, starsze siosty i braci".
Tylko takie grono które łapie w czym zagrożenie jest w stanie sobie odpowiedzieć na następujące pytania.
- Dlaczego koncerny przemysłowe dbają o indoktrynacje reklama naszych milusińskich
- Dlaczego religie wcielają do wyznawców za młodu ( 0-3 roku religia katolicka ) i inicjuja do praw obrządkowych osoby w bardzo młodym wieku ( komunia - 7-10 lat, bar micwa - 13 lat ).
Kiedy człowiek zaczyna myśleć i "odróżniać". Praktycznie o podstawach świadomego myślenia można mówić bardzo dużo ale od którego momentu człowiek jest w stanie świadomie postawić się "zwyczajom kulturowym" i je "odrzucić", "zmienić" lub ich "nie praktykować".
To właśnie Gender jest zarzewiem przyszłego buntu. Pewną próbą zwrócenia ludziom uwagi na ich "kajdany" i wskazania że patiarchat lub matiarchat panujący na danym terenie jest wyłącznie pewną formą "indoktrynacji" wywołanej kulturowo.
Problem polega na reakcji uwolnionego z "schematów narzuconych" oraz indoktrynowanego ( nasyconego schematami kulturowymi ). Różnica prowadzi do pewnej agresji przed którą prawnie ostrzega dziś kościół.
Myślenie schematem można dostrzec u narodowca, liberała, socjalisty, komunisty, fanatyka religijnego i wielu innych ludzi którzy bazują na jakimś odczuciu i jakiej wiedzy oraz postawie która jest im "fundamentem".
Jakieś przesłanki ekonomiczne sprawiają że jesteśmy tacy a nie inni. Socjalizm wymaga biedych ludzi ( którymi system ma się opiekować ) kapitallizm również ale po to żeby mniej rozwinięci pracowali na bardziej samodzielnych "dawców pracy" zamożnych.
Nacionalizm to przywiązanie do ziemi i próba obrony terytorialnej przed przybyszem. Takie proste a tak się implikuje w wielu postawach przeciw "innym" od nas.
Fanatyzm religiny to forma walki o zachowanie kultu i tego co się z nim wiąże. Osoba indoktrynowana w obszarze kultury związanej z pewnym Bogiem czuje zagrożenie gdy się pojawia inna kultura ( nie koniecznie religijna ) naruszająca strefę "terytorialną" lub "psychologiczną" wyznawcy.
Wystarczy wiadomość medialna która zaburza. Jacyś tam arabowie uprawiają seks z nieletnimi. A ich wiara na to przyzwala. W indiach oblewają się kwasem - głównie niewygodne synowe. W chinach topi się córki bo preferuje się posiadanie syna. A w europie je się świnie, pije alkohol i uprawia seks z kobietą nie będącą jeszcze żoną. Takie informacje zaburzają tych którzy "nie są otwarci" i "analityczni" kulturowo. Czynią im wewnętrzną szkodę która czyni ból, gniew i chaos - prowadzący do błędnych zachowań obronnych.
To właśnie tej analityczność chce nam się narzucić wychowaniem z przykładami. I o te właśnie przykłady kościół się rzuca. Bo jak chłopie w przedszkolu założy rajstopy i sukienkę to trauma. Jak mu jeszcze zdjęcie zrobią i wrzucą na internet do przerąbane do końca życia.
Atriści się rzucają o lekcje religii w przedszkolu i prowadzenie "dzieci" do świątyni w celu "indoktrynacji" kulturowymi zasadami danego obrządku. Ten kto prowadzi nie widzi problemu bo "nie zmaga się" z wynikiem zaburzenia "kultury" w jakiej rodzice "indoktrynują" funkcje społeczne dziecka.
Jak widać po wielu marnych talentach sportowych, muzycznych, medycznych czy prawniczych - nie każdy potomek nadaje się do "indoktrynacji" do określonej roli. I właśnie o tym mówi Gender i nad tym pracuje.
Problem który zżera całe społeczeństwo to fakt żę większość z nas pracyje poza zawodem wyuczonym, w obszarach zajęć które nie do końca lubimy i które nas "męczą". Co nieliczni udają że pracują wyciągając "stałą opłate" za "siedzenie na stołkach" i "zapisywanie papieru".
Inni charują fizycznie po 14 godzin aby osiągnąć coś więcej, dorobić się i ... niewiele po latach z tego mają poza poważną utratą zdrowia. Wielu z nas czuje się jakby nie na miejscu. A wynika to z błędów jakie popełniliśmy w młodości. Zła szkoła, zła pierwsza praca, nieodpowiedni kierunek studiów.
To wszystko jest skutkiem kulturowego urabianai naszej roli przez rodziców, wychowawców i kopiowania tego co inni rodzice i wychowawcy uczynili z rówieśnikami. Zjawisko ma swoje przyczyny i można "nieznacznie" przyspieszyć "myślenie" u młodych. Można też poprzez edukację w tym metody Gender - zaburzać schematy indoktrynacji już za młodu.
W kilku przypadkach źle się to skończy ale dobrze prowadzone da więszkości "zdolność myślenia" i "obserwacji" w jakie "spodnie" chce nas wsadzić nasza mamusia ( nie nawidząca mężczyzn ) z powodu odrzucenia jej zalotów przez pierwszego chłopaka ( jeszcze w podstawówce ).
To skomplikowane że kościół zamiast zająć się traumami rodziców krzyczy - zagrożone jest wasze prawo do indoktrynacji kulturowej. Jeszcze chwila a dzieci się postawią i w wieku 10 lat będą homo lub emo.
A nie tak jak być powinno patriarchalnie - w spodniach i "komży" - poprawnie hetero.
Taka prawie że sukienka ale "kulturowo" inaczej nazwana - nie bardzo pasuje w życiu ludzim nie związanym z świątynią do "męskiego" stroju.
Coż noszą obecnie kapłani - żupan i dwie wersje tuniki ( krótka i długa ) oraz paenula,
O ile żupan da się odróżnić od współczesnej sukienki zaklasyfikowany jest do tzw. "długich sukni" tyle że męskich.
Tunika - rzecz prawda dziecko chitonu - strój męski który zaadoptowąły sobie kobiety i dziś - to one cześciej go nosza.
Paenula raczej forma przyodziewku podróżnika - niczym poncho - nie ma przypisania - raczej nijaka - obu płciom służy.
A jak zaburzymy ten układ. Faceci w stringach zaczną nam paradować w kościele. A jak taki wczasowicz w samych przyjdzie to się kultura w świątyni zawali moralnie ( chyba, że proboszcz delikwenta wyprowadzi za drzwi ).
Niestety jak wiadać nie o to chodzi o czym się mówi. Chodzi o to żeby dzieci nas słuchały i nie tworzyły bajek o chromosomach, zamiarach zmiany płci i opowiadaniach o chodzeniu na randki z osobą tej samej płci i przebieraniu się do szkoły w niedostosowane do płci ubrania.
Dlaczego więc kościół nie walczy z EMO, GRUNGE, PUNK, TRANS czy innymi "patologiami" współczesnej kultury? Walczył ale niewiele zwojował. Dziś - nowy cel namierzony - zatop okręt ideologiczny "Gender".
Trzeba tylko uważać bo w ripoście ateiści wyrzucą wycieczki przedszkolne do kościoła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo