Marek Budzisz Marek Budzisz
1997
BLOG

Fachowiec z FSB zabrał głos.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 38

    20 grudnia, w rocznicę utworzenia NKWD, przypada w Rosji „dzień pracowników organów bezpieczeństwa”, czyli nazywając rzecz po imieniu święto policji politycznej. W tym roku jest to święto okrągłe, bo mamy właśnie setną rocznicę powołania na wniosek naszego, niestety, rodaka Ogólnorosyjskiej Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją, która później przemieniła się w NKWD, ta zaś w KGB i tak dalej. Obserwatorzy rosyjskiej sceny publicznej już, od co najmniej kilkunastu lat mówią o odradzaniu się i kultywowaniu przez państwo tradycji czekizmu, etosu bolszewickich bezpieczniaków. W przeddzień święta wywiadu oficjalnej Rossijskiej Gaziete, udzielił generał Bortnikow, kierujący dziś następcą Czeka, czyli FSB. Pytany przez redaktora naczelnego Fronina, dlaczego wzorem innych rosyjskich instytucji, nawet takich jak prokuratura, służby, którymi kieruje nie wywodzą swej genealogii od czasów carskich, szef FSB odpowiada, z rozbrajającą szczerością, że dopiero za czasów ZSRR i dzięki Dzierżyńskiemu, służby specjalne stały się jedną strukturą, kierowaną przez jednego człowieka. A co więcej, Bortnikowa, ani jak mówi nikogo z podległych mu służb nie zawstydza określenie „czekista”, które jest elementem tradycji, a nawet językowego slangu pracowników rosyjskich organów. Przy okazji okrągłej rocznicy i wywiadu, Bortnikow postanowił nie tylko opowiedzieć się za tradycją Czeka, ale również skorzystać z możliwości i „odpowiedzieć na niektóre sporne kwestie historyczne oraz prawidłowo postawić niektóre akcenty”. Wywiad jest obszerny (26 stron w wersji do wydruku), można, więc przekonać się, jak szef rosyjskich bezpieczniaków „rozkłada akcenty”. Pytany o ocenę pracy „organów” w ostatnich 100 latach, postanawia zwrócić uwagę, na kontekst, jak to sam określa, historyczny. Po pierwsze, podkreśla Rosja, ale również ZSRR po wielokroć były wystawione na wrogie działania, wszystkich tych, którzy chcieli pokonać, jak mówi „naszą ojczyznę” w otwartym boju, lub w sposób tajny, znajdując zdrajców i sprzedawczyków. Mało tego, jak zauważa, „zniszczenie naszej ojczyzny jest dla wielu nadal aktualną ideą”. I w takim „historycznym kontekście” kryterium oceny działania służb jest, w jego opinii, ich skuteczność. Służby się zmieniają, jak zauważa Bortnikow, bo zmieniają się formy walki z wrogiem i zmianie ulega sytuacja społeczna, otoczenie, w którym przyszło im działać.

Okres czystek stalinowskich Bortnikow w sposób niezwykle interesujący wpisuje w historyczny kontekst. Otóż w jego opinii zawarty w 1919 roku Pokój w Wersalu był zamierzony, jako, chwilowy antrakt, a w rzeczywistości Zachód już w latach dwudziestych gotów był na zbrojną agresję wobec „ojczyzny proletariatu”. I w takich realiach trzeba było mobilizacji całego społeczeństwa po to, aby zbudować potencjał militarny i przemysłowy, niezbędny dla obrony przed agresją. NKWD było tym narzędziem Stalina, które taką mobilizację umożliwiało, i samo poniosło wielkie ofiary, jak mówi generał Bortnikow „w latach 1933 – 1939 represjom podlegało 22 618 czekistów” w tym i założyciele sowieckiego kontrwywiadu. Pytany przez dziennikarza o fabrykowanie dowodów i wymuszanie zeznań odpowiada: (tę wypowiedź trzeba przytoczyć w całości): „Chociaż wielu okres ten wiąże z masowym fabrykowaniem oskarżeń, archiwalne materiały świadczą o tym, że w przypadku wielu dochodzeń istniały materialne podstawy do wniesienia oskarżeń, w tym, i w tych przypadkach które stały się podstawą wielu słynnych publicznych procesów. Plany stronników L. Trockiego odsunięcia a nawet likwidacji Józefa Stalina i jego współpracowników, to nie wymysł, tak jak i związki spiskowców z obcymi wywiadami. Mało tego, wielka grupa figurantów tych spraw – to przedstawiciele nomenklatury partyjnej i kierownictwa organów chroniących prawo, którzy utonęli w korupcji, urzędniczej samowolce i samosądach.”

Następnie Bortnikow kreśli obraz heroicznej pracy organów, których przedstawiciele dwoili się i troili, zarówno w przeddzień wojny (dla Rosjan II Wojna Światowa zaczęła się 22 czerwca 1941 roku), jak i w jej trakcie, a tym bardziej w okresie zimnej wojny i rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi, aby zwalczać obcych szpiegów, dywersantów etc. Ten idylliczny obrazek heroizmu czekistów zmienia się nieco, kiedy zbliżamy się do czasów współczesnych. Bortnikow trzyma się przy tym, obecnej już od jakiegoś czasu, linii interpretacyjnej, wysławiającej Jurija Andropowa. Ten szef KGB, a później I Sekretarz KC KPZR był zwolennikiem „wyczyszczenia” kadr partyjnych ze skorumpowanych aparatczyków. Ale, jak miał mu powiedzieć ponoć Breżniew, rolą organów jest ochrona nomenklatury, a nie zbieranie na nią „kompromatów”. Podobną politykę kontynuował Gorbaczow, nakazując zaniechanie prowadzonych przeciw aparatczykom śledztw. I jaki tego wszystkiego był efekt? Dla Bortnikowa oczywisty, krach ZSRR, upadek ojczyzny. Kierownictwo państwa, Biuro Polityczne, przestało ufać i wierzyć KBG. A mogło być tak pięknie, gdyby tylko towarzyszom z aparatu pozwolić działać, to ZSRR żyłby nadal. Mało tego, rywalizujące ze sobą o wpływy partyjne elity byłych republik tworzących ZSRR, republiki rosyjskiej nie wyłączając, pod koniec lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych, przystąpiły do rozczłonkowywania świętego, w oczach Bortnikowa, ciała KGB. I o mały włos to świętokradztwo doprowadziłoby do rozbicia służb, pozbawienia ich możliwości działania, a w efekcie doprowadziłoby do rozpadu Federacji Rosyjskiej i wojny domowej, ale w lipcu 1998 roku objawił się zbawiciel, szefem FSB mianowany został Władimir Władimirowicz Putin.

            Bortnikow skupia następnie uwagę czytelników na dwóch kwestiach – przedstawiciele Zachodu ciągle szpiegują, a dodatkowo FSB jest służbą, której celem jest zwalczanie zagrożenia terrorystycznego. Ciekawe są cyfry, które szef FSB przywołuje – otóż według niego w ciągu ostatnich 5 lat, ponad 9,5 tysiąca ludzi w Rosji osądzonych zostało za związki z organizacjami terrorystycznymi. A zagrożenie jest nadal realne, bo 4,5 tys. Rosjan wyjechało w ostatnich latach za granicę, aby walczyć po stronie muzułmańskich organizacji terrorystycznych.

Oceny historyczne, formułowane przez szefa FSB wywołały w środowisku rosyjskiej inteligencji szok. Z otwartym listem wystąpiła wczoraj grupa 30 profesorów Rosyjskiej Akademii Nauk, których zdaniem, generał Bortnikow usprawiedliwił w wywiadzie stalinowskie czystki. Ich zdaniem wystąpienie Bortnikowa jest o tyle dla współczesnej Rosji symptomatyczne, że „po raz pierwszy od XX Zjazdu KPZR (a zatem od 1956 roku – przyp. MB) osoba publiczna na tak wysokim stanowisku usprawiedliwia masowe represje lat trzydziestych i czterdziestych”. Naukowcy stanowczo protestują przeciw relatywizacji zbrodni i ich usprawiedliwianiu, ale obserwatorów rosyjskiej sceny politycznej interesuje, co innego. Pytają, dlaczego Bortnikow udzielił tego wywiadu i co on w życiu współczesnej Rosji może oznaczać. Czyżby był zapowiedzią „przykręcenie śruby”? Czy skupienie się szefa FSB na walce z korupcją we własnych szeregach (własnych, czyli elity państwowej), zagrożeniu terrorystycznym oraz podkreślaniu, że Zachód wcale nie zmienił swych wrogich wobec Rosji zamiarów, odczytywać należy, jako zapowiedź nowych czystek? Czy fakt, że Putin kandyduje w zbliżających się wyborach wysunięty przez społeczną grupę inicjatywną, a nie partię władzy, jaką jest Jedna Rosja, pozostaje w związku z wywiadem Bortnikowa, i czy w związku z tym trzeba się niedługo spodziewać na szczytach rosyjskiej władzy trzęsienia ziemi?

 Niektórzy komentatorzy, tak jak np. Tatiana Stanowaja, z Centrum Carnegie, zwracają uwagę na ostatnią konferencję prasową Putina. W polskich mediach odnotowaliśmy tylko jego słowa na temat Smoleńska, ale jej rzuciło się w oczy to, że Putin właściwie dystansował się od wielu budzących kontrowersje kwestii. A w gruncie rzeczy, jak zauważa w Rosji nie ma już jednej polityki, jest szereg polityk realizowanych przez dość samodzielne instytucje – takie jak Bank Centralny, czy właśnie FSB, firmy (np. Rosnieft) czy nawet osoby – minister Nowak, jako autor rosyjskiej polityki w kwestii wydobycia ropy naftowej. Putin, w jej opinii od jakiegoś już czasu z coraz mniejszą chęcią występuje w charakterze arbitra, godzącego rywalizujące ze sobą i konkurujące o wpływy rozmaite odłamy rosyjskiej elity. Ale dodatkowo, zwraca ona uwagę, że Putin z lekceważeniem wypowiadał się o działalności opozycji – czy chcielibyście, pytał retorycznie, aby po moskiewskich ulicach biegało dziesiątki, takich za, przeproszeniem Saakaszwilich, i destabilizowało sytuację w kraju? Rosjanie by tego na pewno nie chcieli, sam sobie odpowiadał. I w tym kontekście Stanowa zwraca uwagę, iż wysunięcie kandydatury Putina przez grupę wyborców, a nie partię polityczną, świadczy o tym, że czwartą swą kadencję chce on prowadzić pod hasłem „odejścia od polityki”, co oczywiście nie jest dobrą wiadomością dla Jednej Rosji, ale dla biurokracji już zdecydowanie lepszą. Technokratyzm, rozwiązywanie problemów, nie zaś puste debaty – to będzie slogan „dojrzałej fazy” putynizmu. I technokraci, z FSB, będą w tej fazie niezwykle przydatni.

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Polityka