Marek Budzisz Marek Budzisz
1857
BLOG

Czeczenia, czyli Rosja w pigułce.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 1


Choć może trudno w to uwierzyć, ale jest na świecie kraj, którego mieszkańcy oraz władze są jeszcze bardziej rozczarowani, niźli my, występem swej reprezentacji na rosyjskim Mundialu. To Egipt, którego zespół z gwiazdą Liverpoolu Mohamedem Salachem, przegrał wszystkie trzy mecze. A co gorsze, doszły do tego skandale korupcyjno – finansowe oraz polityczne. Zachodnie media informowały nawet, że Salach podjął decyzję o tym, że nie będzie już więcej grał w narodowej reprezentacji, a komisja ds. sportu egipskiego parlamentu prowadzi oficjalne dochodzenie, dlaczego piłkarska reprezentacja miała tak słabe rezultaty. Padają też oskarżenia pod adresem kierownictwa egipskiej federacji piłkarskiej o to, że z zupełnie nieznanych powodów wybrało Czeczenię, jako miejsce, w którym reprezentacja kraju będzie miała swoją główną bazę w Rosji. Nie wiedzą tego ci, którzy na wszystko patrzą przez pryzmat wyników sportowych. Bo to trochę tak jak w przypadku wyboru bazy dla polskiej reprezentacji, mówią oni, że klimat w Groznym jest mało sprzyjający temu, aby prowadzić tam ostatni szlif formy, a co gorsze miasto jest w znacznym stopniu oddalone od miejsc gdzie Egipt rozgrywał swoje mecze. Ale inni. Może lepiej zorientowani, a może bardziej skłonni do podejrzeń mówią, że sprawa z wyborem miejsca, w którym zlokalizowano bazę egipskich piłkarzy jest w gruncie rzeczy prosta – zdecydowała polityka i pieniądze. Te ostatnie, to środki, jakie federacja egipska przeznaczyła na opłacenie pobytu swoich piłkarzy w Rosji. Miało je schować do kieszeni kierownictwo ekipy, bo lider Czeczeni i znany miłośnik futbolu udostępnił im wszystko, począwszy od specjalnie w tym celu wybudowanego hotelu, bo bazę treningową, za darmo. Były z tym związane też pewne niedogodności. Po pierwsze krytyka wyboru Groznego w światowych mediach. Sam Salach nie krył też swego rozdrażnienia z tego powodu, bo buduje on w Wielkiej Brytanii swój osobisty image, jako reprezentant pokojowego islamu, a tu przychodzi mu obcować z twórcą nowoczesnego kalifatu, zwolennikiem tradycjonalistycznej wersji religii Mahometa, czyli z Ramzanem Kadyrowem. Gościnność Kadyrowa, jak się miało wkrótce okazać, też była dość kłopotliwa. Zaczęło się już pierwszego dnia, kiedy w towarzystwie swojej świty pojawił się on na stadionie, na którym mieli zacząć trening Egipcjanie i ku swemu, jakże nieprzyjemnemu, zaskoczeniu skonstatował, że na murawie nie ma jego ulubieńca i ulubieńca całego świata islamu, czyli właśnie Salacha. Ten, trochę niedomagając i trochę też chcąc odpocząć po męczącej podróży postanowił nie brać udziału w pierwszym treningu. Ale przecież Kadyrow nie po to przychodził i to jeszcze w towarzystwie mediów, aby się na taki zawód godzić. Nie zastanawiając się wiele, czeczeński dyktator, wsiadł do samochodu, pojechał do hotelu – bazy Egipcjan, i dosłownie wyciągnął Salacha z łózka i zawiózł go na trening. Tam były okoliczne selfie, uściski dłoni, życzenia sukcesów, jednym słowem PR na całego. A potem, w następnych dniach, było jeszcze gorzej. W dniu urodzin Salach dostał od czeczeńskich piłkarzy ogromny tort zwieńczony złotym butem, a Kadyrow zorganizował bankiet, na którym obecne były czeczeńskie elity oraz piłkarze i działacze z Egiptu. Sam Salach wyróżniony został nadaniem tytułu honorowego obywatela Czeczenii, bankiet był bardzo ponoć wesoły, a podawano, jak wieść niesie, nie tylko wodę mineralna. A w tym samym czasie w Europie dyskutowano o łamaniu w Czeczenii praw człowieka, prześladowaniu opozycji, w tym działaczy ruchów LGBT. Dość niezręczna sytuacja, a przy tym, gdzie w takim zalewie powitań i honorów, ma ktoś głowę do trenowania i szlifowania strategii piłkarskiej. I skończyło się tak jak pisałem, trzy porażki Egiptu, nawet z Arabią Saudyjską. 

    Ale z punktu widzenia Kadyrowa Mundial udał się nadzwyczajnie. Jedyna z niewielu piłkarskich reprezentacji z kraju muzułmańskiego gościła u niego i zapewne mógł się pochwalić tym, że każdego roku w kierowanej przez niego republice buduje się od 30 do 40 nowych meczetów i dziś jest już ich tyle, że jeden przypada średnio na 1 500 mieszkańców. Jednym słowem, zarówno w Rosji, jak i w świecie muzułmańskim, Kadyrow mógł zyskać sporo dodatkowych punktów.

    I najprawdopodobniej w związku z tym, jak to mówią Rosjanie, postanowił wejść na wyższy poziom. Otóż spotkał się on w miniony czwartek (26.06) z rosyjskim prezydentem i poprosił go o to, aby, Moskwa sfinansowała budowę szybkiej kolei z Krasnodaru do Groznego, która stałaby się fragmentem tzw. magistrali transkaukaskiej. Kadyrow idąc na spotkanie i składając propozycję musiał być chyba pewny swego, bo cztery dni wcześniej, Kreml poinformował, że Putin mianował swoim doradcą Abubakara Edelgerijewa, protegowanego Kadyrowa, który chodził z nim do jednej szkoły (matka Edelgerijewa była tam nauczycielką), później uczynił go ministrem rolnictwa, a przez ostatnie lata nowy doradca Putina był premierem czeczeńskiego rządu. Zajął on miejsce Aleksandra Biedrickiego, który był doradcą Putina ds. klimatu i odszedł na emeryturę. Edelgerijew, który zajął jego miejsce też ma doradzać w kwestiach klimatycznych, ale nie o zakres obowiązków tu idzie, a możliwość bezpośredniego dostępu do najważniejszej w Rosji osoby. Ale nawet gdyby nie był on najczęstszy, (choć w związku z aktywizacją rosyjskiej polityki w Arktyce, może to okazać się ważna sfera), to samo nominacja odczytywana jest, jako wzmocnienie pozycji Kadyrowa. Wracając jednak do kwestii budowy linii kolejowej, to obserwatorzy zwracają uwagę na to, że propozycja ta może być świadectwem rosnących apetytów Kadyrowa. Obecnie rosyjskie koleje państwowe przygotowują się do jednej z największych w ostatnich latach inwestycji – budowie trasy kolejowej z Moskwy do Noworosyjska i dalej do Adleru. Przy czym planowane jest rozdzielenie transportu towarowego od osobowego (odmienny przebieg linii), a cała inwestycja ma funkcjonować już w 2025 roku. Teraz Kadyrow chce, aby w tym samym czasie zbudować linię, która łączyłaby tę trasę z Groznym i dalej szła do Majkopu nad Morzem Kaspijskim. Problem leży jednak w pieniądzach. Dziś budżet Czeczenii, to w 84 % dotacje z Moskwy. Polityka zmierzająca do przyciągnięcia inwestorów nie udała się. Ci z zagranicy nie przychodzą, rosyjskie firmy, jeśli inwestują, jak np. Rosnieft, który zbudował w Groznym zakład produkujący masy bitumiczne, raportują o tym, że są to przedsięwzięcia deficytowe. Podobnie, zdaniem ekspertów, może być i z ewentualną linią kolejową. Mówią o tym, że koszt jej budowy, szacowany na 1,2 biliona rubli, powoduje, że linia może nigdy nie być rentowna. Zwracają też uwagę na fakt, iż do tej pory Kadyrow dostawał (oczywiście prócz stale płynących dotacji) raczej niewielkie prezenty – np. modernizacja lotniska w stolicy republiko kosztowała „tylko” 15,7 mld rubli, a teraz gra się zaczyna o kwoty dziesiątki razy większe.

    Putin regularnie spotyka się z Kadyrowem, przed czwartkowym spotkaniem, widział się z nim 15 czerwca. Teraz polecił już ministrom rozwoju gospodarczego i transportu poddać analizie przedłożenie czeczeńskiego lidera. Eksperci oceniają, że Władimir Władimirowicz ma wyraźną słabość do Ramzana. A powód tej słabości, czy sympatii, jest ich zdaniem dość oczywisty – Czeczenia, to dziś taka Rosja w miniaturze. Wszystko kontrolowane jest przez jednego człowieka i jego zaufanych. Tych, którzy razem z nim i jego ojcem walczyli po stronie Rosjan w tzw. II wojnie czeczeńskiej, z jego krewnych, ludzi wywodzących się z tej samej wsi, chodzących razem z nim do szkoły. Dziennikarze z brytyjskiej sekcji BBC opublikowali nawet specjalną „mapę władzy w Czeczenii”. Poddali oni analizie całą obecną, czeczeńską elitę władzy. Z ich analiz wyłania się obraz dość jednoznaczny. Otóż w grupie 158 najwyższych oficjeli 30 % to krewni Kadyrowa, 23 % ludzie pochodzący z tej samej wsi a 12 % jego osobiści przyjaciele oraz ich krewni i powinowaci. Jednym słowem polityka klanowa w czystym wydaniu. A przy tym wszyscy ludzie w Czeczeni na najwyższych stanowiskach wywodzą się z resortów siłowych. Na to nakłada się nieprzejrzysta struktura finansowa. Kadyrow oficjalnie ma niewysokie uposażenie, ale wszyscy wiedzą, że strumienie pieniędzy, jakie corocznie wpływają do Fundacji im. Achmata Kadyrowa (ojciec Ramzana), którą zarządzają matka i żona szefa republiki, liczone winny być w milionach, i to dolarów. Powiedzieć o Kadyrowie, że uprawia konserwatywna politykę to mało, obserwatorzy są zdania, że najchętniej odgrodziłby swój kraj kordonem sanitarnym i nie wpuścił na swój teren rozmaitej maści liberałów, obrońców praw człowieka, zwolenników demokracji, czy, o zgrozo, homoseksualistów. A przy tym manifestacyjnie podkreśla on, na każdym kroku, oddanie Władimirowi Putinowi i idei rosyjskiego ekspansjonizmu. Niedawno kontrolowany przez Kadyrowa czeczeński parlament zaproponował, aby znowelizować rosyjską konstytucję i pozbyć się zapisu w myśl, którego prezydentem można być tylko przez dwie kadencje. Jeśli idzie o ekspansję, to aktywność Kadyrowa, silnie zaznaczająca się w świecie islamu (sprzeciw wobec polityki rządu Mjanma wobec muzułmańskiej mniejszości, interwencje humanitarne w Iraku i w Syrii, rozmowy z władzami Krymu) wcale się do niego nie ogranicza. Warto pamiętać scenę utrwaloną przez kamerę w trakcie uroczystości związanych z „powrotem” Krymu do macierzy. Kadyrow miał wtedy powiedzieć do swego sąsiada „to, co teraz Alaska?”.


Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka