Seremet Holmes

Czytam dziś w Gazecie Polskiej wywiad z żoną dr. Mirosława G., która opowiada, jak w przypływie szału mąż roztrzaskuje o ziemię jej telefon komótkowy. Podobnie było z laptopem Zbigniewa Ziobry. Mała niedelikatność i laptom zepsuty. Z katastrofy pod Smioleńskiem ocalały komórki, laptopy, nawet wieniec od prezydenta zachował się w stanie idealnym. Ludzie zostali zmasakrowani, samolot  w drobnych częściach.

Jak to możliwe?  I kiedy otrzymamy wyjasnienia?

 

Prokurator Generalny jest jak Sherlock Holmes.

Już zna przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem.

Według niego użycie telefonów komórkowych na pokładzie TU-154 mogło mieć wpływ na zakłócenie pracy urządzeń prezydenckiego samolotu. Seremet ujawnił, że na pokładzie było ok. 100 komórek, które są badane. Większość z nich było aktywnych w końcowej fazie lotu. Prowadzono z nich rozmowy i wysyłano esemesy. Wynika z tej informacji, że większość telefonów została już przebadana.

 

Mamy już więc winnego. To prezydent Lech Kaczyński, który dzwonił do brata. Seremet jednak nie podaje, że rozmowa odbyła się pół godziny przed czasem lądowania. Jego hipoteza jest tyle samo warta, co inne, ponieważ zapomniał o ustaleniach rosyjskich śledczych.:

 

Komisja, badająca przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem, kategorycznie wykluczyła możliwość awarii urządzeń pokładowych, a także pożaru lub eksplozji na pokładzie. Silniki samolotu pracowały do chwili uderzenia o przeszkody. Potwierdziła to szefowa rosyjskiego Międzyrządowego Komitetu do spraw Lotnictwa Tatiana Anodina.