Z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych przetacza się w salonie24 dyskusja (i bardzo dobrze) jaki charakter nosiły walki z okupacją sowiecką od 1944 roku do lat 50-tych. Czy była to wojna domowa, jak określa ją jeden z pracowitszych i błyskotliwszych blogerów – Rybitzky http://rybitzky.salon24.pl/396039,polak-przeciw-polakowi-wojna-domowa-trwa czy jest (było) dokładnie odwrotnie jak twierdzi polemizujący z nim Telok http://telok.salon24.pl/396085,ribitzkiemu-do-sztambucha-w-polsce-nie-bylo-wojny-domowej
Na początek uwagi do twierdzeń Rybitzkiego – jak wspomniałem, jego pracowitość na salonie24 zapiera często dech w piersi, jednak jego twórczość charakteryzuje swoisty maksymalizm, tj. czasami wydaje się jakby autor nie wiedział co to umiar. I dobitnie to wychodzi w ostatniej notce (jak i w przedostatniej o 4 pancernych rozstrzeliwujących Wyklętyc). Rybitzky pisze m.in.: „Wojna domowa zapoczątkowana wraz z wkroczeniem sowieckich wojsk tak naprawdę nigdy się nie skończyła. Wprawdzie nie używa się już w niej broni – ale to też się może zmienić.” i „Bijmy się nowiem w tej samej wojnie, co Żołnierze Wyklęci”
Może to licentia poetica i autor tylko z troską pochyla się nad losem Polski, świadomie prowokując? A może pochlebia sobie stawiając również siebie w jednym szeregu z Niezłomnymi? Może chodzi mu o walkę o pamięć – wtedy jestem zdecydowanie za!
Przesadza jednak, od samego początku z nazewnictwem walki, która rozpoczęła się „wraz z wkroczeniem sowieckich wojsk” tj. w lipcu 1944 w okolice Wilna i Lwowa. Zdradzieckie rozbrajanie walczących z Niemcami AK-owców wcale nie miało charakteru wojny domowej, stroną aresztującą Polaków bynajmniej nie byli „inni” Polacy (choć generał Armii Czerwonej występujący w charakterze zanęty miał na nazwisko Czerniachowski).
Równie dobrze wojną domową można by określić napaść bolszewicką na Polskę w 1920 roku, bo przecież walczylypo stronie najeźdzców tylko z Polaków składające się pułki Armii Czerwonej, a jedno z najważniejszych stanowisk po tamtej stronie zajmował czysty Polak, szlachcic w dodatku. Nazwisko głównodowodzącego wojsk kierujących się na Warszawę brzmiało również jakby z polska.
Zbrojne starcia między polskojęzycznymi oddziałami GL/AL, AK, BCh, NSZ zaczęły się na kilka lat wcześniej przed„wraz z wkroczeniem sowieckich wojsk” i trwały do 1944 roku i potem.
Jednak o jakiej wojnie domowej tu mowa jeśli po oficjalnym zakończeniu działań wojennych w Europie NKWD przeznaczyło dla pokonanych, wrogich Niemiec 9 swoich specjalnych batalionów, a dla „sprzymierzonej, przyjaznej Polski” takich spec.oddziałów aż 15 ? Dowodził nimi człowiek Stalina do specjalnych zadań gen. NKWD Iwan Sierow, a potem inny gen. NKWD Sieliewanowskij.
27 marca 1945 nastąpiło podstępne, typowo sowieckie (podstawowa zasada – „nie ma żadnych zasad”) aresztowanie podziemnego rządu krajowego i dowódcy sAK gen. Okulickiego – nie nastąpiło ono siłami i sprytem polskich komunistów, a bezpośrednio zamysł i przeprowadzenie było agentami gen. Sierowa (bardzo podobnie aresztował on członków węgierskiego rewolucyjnego rządu jesienią 1956 r. pod Budapesztem, zapraszając na pokojowe rozmowy, gwarantując bezpieczeństwo imieniem i honorem sowieckiego generała – wiem, że teraz brzmi dosyć ironicznie, ale niektórzy naiwni dawali się nabrać i do 2010 roku włącznie, a nawet później).
Czyli jednoznaczny wywód – nie było wojny domowej, a sowiecka okupacja i walką z nią? Jak twierdzi wielu fachowców np. czcigodny, niezłomny twórca filmu „Historia Roja czyli w ziemi lepiej słychać”reżyser Jerzy Zalewski
Moim zdaniem – nie do końca. O ile sytuacja i charakter walki od 1944 do ok.1946-47 można tak określić- „sowiecka okupacja i walką z nią”, to po sfałszowanych pod kontrolą i instruktarzem NKWD (grupa pułkownika Pałkina) wyników referendum 1946 i wyborów 17.1.1947, następowała tzw. „polonizacja walki z reakcją” czyli kierowanie do walki z niedobitkami Niezłomnych sformowanych i wyszkolonych przez NKWD oddziałów złożonych i dowodzonych przez Polaków. Przynajmniej na szczeblu batalionu , a nawet pułku (wtedy jednak potrzebny był kontroler – oficjalny w charakterze doradcy wojskowego oraz rzesza „stukających” TW, np. niejaki „Wojski”).
Po obu stronach walk bili się i umierali Polacy, po obu stronach część ochotniczo, a część do tego zmuszona (w lasach prześladowaniami i czerwonym terrorem, a wojskach KBW powołaniami do służby wojskowej). Również dużo Polaków (nie Żydów i Sowietów) uczestniczyło w zbrodniczej, totalitarnej machinie politycznych prześladowań MBP, to tacy właśnie zamordowali bohatera podziemia i Powstania Warszawskiego „Anodę” Jana Rodowicza 7 stycznia 1949 roku…
Sowieccy fachowcy nie pozwolili by swojej ofierze tak szybko „uciec”…
Odpowiadając na pytanie - „wojna domowa czy nie?” skłaniałby się do definicji = sowiecka okupacja i zniewolenie zostały umiejętnie przekształcone w walki między Polakami, między polskojęzycznymi oddziałami. Jednak jedna ze stron była dowodzona i kontrolowana przez obce państwo. Nie jest to więc klasyczny przypadek wojny domowej. Zwłaszcza, że władza podopiecznych „tego państwa” skończyła się prawie natychmiast po jego politycznym wycofaniu się z naszego kraju (niestety ich szerokie wpływy zostały zachowane).
Na powyższy temat polecam notki:
"..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08
..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." "
Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności"
JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka"
"350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..."
Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...)
"Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел"
= "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura