Jeszcze nigdy dotąd nie poczułem się tak jednomyślny z osobą zajmującą stanowisko Prezydenta Rzeczypospolitej Polski, a zarazem pełny uznania dla jego "timingu" i celności wypowiedzi jak dzisiaj, po przeczytaniu całości wypowiedzi Andrzeja Dudy na temat kryzysu w Katalonii i skandalicznego zachowania (najpierw półtorej doby tchórzliwego milczenia, potem dwuznacznych wypowiedzi) tzw. kierownictwa Europejskiej Unii.
Otóż po 4 dobach od bezsensownego spałowania i ostrzelania chcących tylko zagłosować w swoim referendum Katalończyków czołowy unijny oficjel Frans Timmermans oznajmił, iż należy stosować przemoc, gdy tego wymaga potrzeba (zachowania praworządności).
Tak publicznie i ponoć na trzeźwo wypowiedział się ten sam urzędnik EU, który przez ostatnie 2 lata nieustannie piętnował Polskę jako państwo ograniczające swobody obywateli i rzekomo staczające się ku faszyzmowi i putinizmowi.
A przecież credo Timmermansa wykonuje od 15 lat Władimir Putin, zarówno w polityce wewnętrznej Federacji Rosyjskiej, jak i poza jej granicami (Gruzja, Krym, Donbas), nie mówiąc już o walce z opozycją polityczną (generał Liebed' - tradycyjny błąd pilota, Chodorkowski - 10 lat więzienia, Politkowska - zamordowana, Niemcow - zamordowany, teraz Nawalny - na razie siedzi, ale jak długo będzie jątrzył przeciw carowi?)
Pan Prezydent RP Andrzej Duda, z którego kolejny raz jestem naprawdę bardzo dumny i mam satysfakcję, że choć w minimalny sposób przyczyniłem się do jego wyboru w maju 2015 r. miał odwagę powiedzieć wprost, jako jedyny europejski przywódca:
Patrząc chłodno, z daleka, na problem jaki ma dziś Hiszpania w związku z pewnymi roszczeniami, oczekiwaniami mieszkańców Katalonii (…) muszę powiedzieć, że byłem nieco zdumiony reakcją władz hiszpańskich, jeśli chodzi o kwestię tak zdecydowanego, powiedziałbym: tak brutalnego ataku na manifestantów, tych którzy chcieli wziąć udział w tym referendum
Zaznaczył, że jeśli „tak, jak mówi KE i rząd hiszpański, przeprowadzenie tego referendum było całkowicie nielegalne i nie mieściło się w elementach hiszpańskiego prawa”, to nie miałoby ono prawnego znaczenia, tylko „znaczenie polityczne i społeczne”. Jak dodał, mimo, iż „pobito i zmasakrowano Katalończyków w Barcelonie, to referendum w taki, czy inny sposób i tak się odbyło”.
Moim zdaniem popełniono błąd, zastosowano środki niewspółmierne do tego, jaka była sytuacja. Dziwię się osobiście gładkiemu przejściu pana wiceprzewodniczącego KE Timmermansa nad sprawą pobitych obywateli hiszpańskich, pobitych Katalończyków i ciężkich starć, i ataku policji hiszpańskiej
Według niego stosowanie przemocy
„to jest zjawisko niebezpieczne dla państwa hiszpańskiego”. Należało tego uniknąć, „posługiwać się tutaj metodami prawnymi a nie metodą siły”:
Uważam, że atak na protestujących był atakiem bezpodstawnym. I mówię to z całą odpowiedzialnością, i słowa pana Timmermansa, który mówił, że w obronie państwa prawa można użyć przemocy, no chyba się nie odnoszą do tej sytuacji, bo dla mnie przemoc jest ostatecznością.
My z takiego założenia wychodzimy w Polsce. Ja widzę, że dla pana Timmermansa przemoc jest pierwszym sposobem działania, co jest chyba istotnym novum jeśli chodzi o zasady obowiązujące w UE, ale my sobie to zapamiętamy.
Komentarze