Laik jestem. Nie będzie to notka całościowa, ale taka luźna impresja. Społeczeństwo jak wiadomo organizuje się i tworzy pewne struktury m.in jest coś takiego jak struktura społeczna. I tyle na razie. Ja jestem po za strukturą i dlatego też mnie to interesuje. Struktura społeczna może być rozdęta i de facto aspołeczna. Tysiące miejsc pracy, setki tysiecy jest w tej strukturze nie dlatego, że wynika to z potrzeb społecznych czy też użyteczności ale dlatego, iż takie miejsca powstały kiedyś ze względu na pewne okoliczności i mody a teraz siłą bezwładu trwają i walczą o więcej dla siebie. Weźmy humanistykę. Humanistą być to brzmi dumnie. I jakie mądre "rzeczy" ci humaniści piszą, choćby to
analność jawi się jako istotny, choć wykluczony element doświadczenia (cielesnego, społecznego i językowego), posiadający znaczeniotwórczy, niezwykle subwersywny potencjał, który domaga się odzyskania. W tym sensie analność jest wręcz synonimem dekonstrukcji jako metody podważania fallogocentrycznych założeń, na których ufundowana została metafizyka myśli zachodniej, w tym myślenie o męskiej tożsamości. Takie rozumienie analności stanowi punkt wyjścia badań i analiz koncentrujących się wokół „zwrotu analnego”.
Ale przecież nie tylko humanistyka, weźmy taki ZUS, nowy system emerytalny i nowy kompleksowy system informatyczny tzw KSI. Tysiące zbędnych miejsc pracy, oraz tysiące zbędnych przepisów i po co, aby emerytury w przyszłości były głodowe. Jak to powstało wiadomo. Wielka, kluczowa reforma, olbrzymia propaganda i za lat kilkanaście klapa. System emerytalny do ponownej reformy, ale i urzędnicy i przepisy, okopali się, umocnili i będzie to jeszcze ten bezsens długo, długo trwać.
To tylko dwa różne przykłady a jest ich multum.
Setki tysięcy ludzi tak pracuje. Idą do pracy tzn idą do miejsc w strukturze, które powstały kiedyś tam z jakichś tam przyczyn i trwają. To co robią to psu na budę się zda, nieważne czy to w tzw humanistce czy w tzw. zusie. Oczywiście analny humanista to jest bardziej widowiskowy i spektakularny przykład.