Jako stworzenie indyferentne i kosmopolityczne nie wypowiadam się w sprawach politycznych. Ale co do ekonomii, to wiadomo, że wszyscy Polacy są ekonomistami, więc i ja mogę. Otóż trafiło mi w oczy w saloonie przedwojenne zdanie:
"Jeżeli budżet współczesnej Polski miałby czynić zadość postulatowi dynamizowania gospodarstwa, to w swojej części "wydatków zwyczajnych" musi być niezmiennie i solidnie zrównoważony i realny. Tradycje realizmu budżetowego są u nas znacznie mniejsze niż tradycje równowagi między dochodami i wydatkami, choć i te do zwyczaju nie należą" (źródło).
No to wyzwanie. Trzeba wziąć się za budżet na poważnie. Najpierw pokażę budżet państwa 2011 wg Panny Wodzianny (nadwyżka budżetowa ca 17 mld PLN). Takiego wyniku nie uzyskał żaden minister finansów, nawet Kwiatkowski Eugenjusz.

Jak to uzyskać? Sprawa prosta: ściąć KRUS, zabrać połowę państwowym uczelniom, pozabierać z umiarem innym darmozjadom (nauczycielom, prokuratorom, IPNowi, administracji celno-skarbowej, agencjom PSL i bezpiece). Skasować większość ulg podatkowych. Dywidend od firm państwowych nie zwiększać, bo to niepatriotyczne. Dołożyć trochę na policję (ktoś musi rozganiać "poszkodowanych"). No i koniecznie na zarządy wodne :)
I budżet gotowy:

Nie wiecie jak to zrobić? Chcecie pomajstrować w budżecie osobiście? Nic prostszego!
Wystarczy zagrać w grę budżetową!
Proszę o podanie Waszych wyników!
Inne tematy w dziale Gospodarka