Grzeczne pytania do zwolenników akcji Czarny Piątek. Z prośbą o udzielenie odpowiedzi. Może się nawzajem czegoś nauczymy. Odważni odpowiedzieć mogą na jedno lub wszystkie pytania. Odwagi...
1. Skoro uważacie, że to niehumanitarne, iż dziecko z wadami genetycznymi będzie cierpieć po urodzeniu, więc lepszym rozwiązaniem - pozbawiającym go męki - jest aborcja, to co zrobić, gdy ciężka choroba powodująca męczarnie pojawi się np. u dwuletniego dziecka? Czy zgadzacie się z moim rozumieniem waszego pojmowania sprawy, że wowczas należałoby tego dwulatka pozbawić życia? By nie cierpiał. Jeśli nie zgadzacie się, to w czym tkwi różnica?
2. W którym momencie ciąży, waszym zdaniem, zarodek staje się człowiekiem? Co wyznacza tę granicę przejścia z jednego stanu w drugi i jak ją realnie zaobserwować? W czym zmienia się płód w pierwszej minucie bycia człowiekiem względem ostatniej minuty bycia zarodkiem?
3. Jako zwolennicy aborcji podkreślacie, że chodzi o wolną wolę, o prawo wyboru (tak rozumiem wasze tłumaczenia, jeśli jest inaczej, wytłumaczcie). Pewien przykład - skoro zatem chodzi o wolną wolę i prawo wyboru, to mając bezpieczną dla siebie możliwość powstrzymania przestępstwa zrobicie to czy nie? Jeśli uznacie, że trzeba zapobiec przestępstwu, to co z wolną wolą tego, który chce je popełnić? Co z jego prawem wyboru?
4. Powtarzacie hasło "mój brzuch, moja sprawa". Rozumiem. Wielu z was popierających to hasło, co jest oczywiste, z radością czekało na koniec ciąży i urodziny swego dziecka, które kochacie. Zgadza się, prawda? Przepraszam za drastyczny przykład: gdyby ciężarna kobieta padła ofiarą niegroźnego dla siebie ataku bandyty, ale w konsekwencji poroniła tuż przed porodem, to jako matka i ojciec oczekujący dziecka uwazalibyście, że bandyta powinien odpowiadać za niegroźny atak na kobietę (uderzenie jej w brzuch), czy za zabicie dziecka, które miało się za tydzień urodzić?
