Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
2882
BLOG

Film Sekielskiego najbardziej zszokował kumpli pedofilów

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 38

Księża pedofile budzą słuszne obrzydzenie i wściekłość, ale bynajmniej nie większe niż przyjaciele salonowych pedofilów. 

Żaden wierny nie ma ochoty widzieć przed ołtarzem księdza pedofila. Reakcja ludzi Kościoła i zwykłych katolików na dokument braci Sekielskich jest dokładnie taka, jaka być powinna - jest im smutno i czują się oszukani przez księży - lubieżników, a czasem i biskupów. Zero tolerancji. Więcej na ten temat nie ma sensu mówić, bo sprawa jest oczywista. Nikt normalny pedofila w sutannie bronił i usprawiedliwiał nie będzie.

Problem w tym, że katolicy są jedyną grupą społeczną, która za pedofilów we własnych szeregach przeprasza i się ich wstydzi. Inni pedofilów niby nie lubią, ale jak przychodzi co do czego, to wiadomo, że „ich pedofile” są lepsi i wcale nie tacy straszni. Tak ogólnie to ludzie kulturalni i na poziomie. A poza tym, kto nie ma jakichś słabości? Bo tak to wygląda i o tym będzie ten tekst.

Zgodnie z przewidywaniami od soboty w wymierzanie sprawiedliwości Kościołowi najmocniej zaangażowały się środowiska, które przez lata jawnie, głośno i bez szacunku dla kogokolwiek pedofilów broniły i bronią (biskupi przynajmniej robili to po kryjomu).

Najbardziej rozpoznawanym polskim pedofilem jest oczywiście Roman Polański. Można wręcz napisać – pedofil światowej sławy.

„My, niżej podpisani, zwracamy się do Prezydenta RP i Rządu, a w szczególności Ministra Spraw Zagranicznych i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego o podjęcie natychmiastowych, energicznych działań zmierzających do uwolnienia obywatela Rzeczypospolitej Polskiej Romana Polańskiego i zapobiegających jego ekstradycji do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej” – napisali w 2009 r. „wybitni” polscy artyści. Swój obszerny apel zakończyli wezwaniem „Żądamy wolności dla Romana Polańskiego!”.

Któż się podpisał pod stworzonym przez Polski Instytut Sztuki Filmowej listem wspierającym największego polskiego pedofila?

Między innymi Agnieszka Holland, Jan Englert, Anna Maria Jopek, Reni Jusis, Janusz Kijowski, Ilona Łebkowska, Janusz Morgenstern, Maciej Orłoś, Wojciech Pszoniak, Jacek Santorski, Dorota Stalińska, Grażyna Szapołowska, Andrzej Wajda i kilkadziesiąt innych osób.

Tak wiem, wiem - Polański, to inna sprawa, to nie tak jak się wydaje, to było kiedyś, już odcierpiał nie mogąc jechać do Ameryki, starszy to człowiek. Pedofilia jest zła, ale…. Prawda?

Agnieszka Holland zdążyła powiedzieć w tej sprawie, iż: - „amerykańskie władze mogłyby sobie już dać spokój ". Gejowski krytyk filmowy Tomasz Raczek dodawał, że „ściganie Polańskiego za gwałt na nieletniej sprzed ponad 30 lat jest niepotrzebne”.

I tak można byłoby pisać i pisać o tym, jak to pedofilia jest straszna, choć w zasadzie, jeśli jest to plan filmowy, a nie salka parafialna, to już jakby mniej oburza.

Podpisanie przytoczonego listu przez osoby z pierwszych stron gazet dorównywałby obrzydliwością jedynie temu, gdyby dzisiaj wszyscy polscy biskupi solidarnie podpisali list w obronie księży pedofili z filmu Sekielskiego. Ale biskupi za tych księży przeprosili, wierni się ich wstydzą i dla całego Kościoła jest to problem. Tymczasem obleśne mędrki ze światka reżysersko – aktorsko – artystyczno – celebryckiego pedofilii u siebie nie zobaczą nigdy, a jak zobaczą, to znajdą sto powodów, dla których akurat im wolno macać dzieci. I zawsze będą kumpli pedofili hołubić, a złorzeczyć wszystkim, którzy wypomną, że chronią dewianta. Ktoś się zainteresował wyznaniem Świerzyńskiego, jak to molestował go „pan z telewizji z bratem bliźniakiem”?

Złych pedofili szukajmy zatem w Kościele, ale tylko tam. Bo jak poszukamy gdzie indziej, to nie wiadomo co się znajdzie i jeszcze będzie kłopot.

W 2002 r. Wprost i Polsat ujawnili szczegóły śledztwa w sprawie gangu pedofilów. Pisał Wprost: - „Czy w pedofilską aferę zamieszany jest pan X z telewizji? Czy nazwisko reżysera Y rzeczywiście pojawia się wśród klientów pedofilów? Czy na filmach skonfiskowanych przez policję naprawdę można rozpoznać twarz adwokata Z? (…) Policyjni eksperci twierdzą, że dzwoniły znane osoby, które obawiają się, że ich nazwiska znajdują się w materiałach przejętych przez funkcjonariuszy. Policjanci z CBŚ mają sygnały, że w niektórych środowiskach zapanowała prawdziwa panika. Strach jest uzasadniony: klientami pedofilskiej siatki było co najmniej kilkanaście osób z pierwszych stron gazet”.

I co wiemy po 17 latach o tych znanych osobach? Otóż nic nie wiemy. Tak jakby jakiś dobry wujek w pewnym momencie nakazał odpuścić, bo jeszcze by się okazało coś, co okazać by się nie powinno.

Ale to także nie dziwi, bo jak tu wchodzić w problem pedofilii elit, skoro przyjaciółmi znanych pedofilii są największe autorytety. Coś o tym wiemy, pamiętając jak broniono Andrzeja Samsona, pedofila z pierwszej ligi.

Oddajemy jednak głos Danielowi Cohn – Benditowi, eurodeputowanemu: - „Od dawna miałem ochotę pracować z dziećmi. W 1972 r. złożyłem podanie o pracę w alternatywnym przedszkolu we Frankfurcie. Pracowałem tam ponad dwa lata. Mój nieustanny flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie podrywać. Rzecz jasna niejedna z nich przygląda się rodzicom, kiedy się pieprzą. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem”.

Myślę, że wszyscy wiedzą, który z jąkających się „autorytetów” jest w Polsce bliskim znajomym Cohn-Bendita (nie jest to szef WOŚP). Na swoich partyjnych eventach Cohn - Bendita gościł Ruch Palikota, a oklaskiwały setki „głęboko poruszonych filmem Sekielskiego”. Na konferencję we własnych murach zaprosił go Uniwersytet Wrocławski.

Żyje sobie ten obleśny degenerat, publicznie przyznający się do pedofilii, zakumplowany z elitą wagi ciężkiej. I nikomu nie wstyd mieć takiego kolegę; każdy wymienia uścisk dłoni z typem, który tę dłoń trzymał w majtkach pięciolatki.

I wszyscy ci dobrzy znajomi zboczeńców w spodniach, a nie sutannach, pozują dzisiaj na największych obrońców ofiar kościelnej pedofilii. Kościelnej owszem, bo z akceptacją niekościelnej pedofilii to akurat wielkich problemów nigdy nie mieli.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo