Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
120
BLOG

Ja jako hrabia (odpowiedź tadowi9)

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 63

Nie wiem czy Państwo już to zauważyli, ale ja tak: w ostatnich dniach pojawiła się w Salonie duża ilość wpisów poświęconych mojej skromnej osobie, w tym także nawet wpisy, które moje nazwisko mają w swym tytule. Nie da się ukryć, że są one w przeważającej większości (a może nawet wszystkie) bardzo mi nieprzychylne. Temu zresztą nie ma się co dziwić, a to z dwóch względów: (1) ktoś kto się ze mną zgadza, nie zabiera się za pisanie tekstu, poświęconego temu faktowi; (2) jestem obiektywnie bardzo złym człowiekiem, na świecie zaś jak wiadomo przeważają dobrzy – stąd naturalne jest, że większość tekstów na mój temat ma charakter demaskatorsko-krytyczny.

Nie sprawia mi to najmniejszej przykrości, ale wprawia mnie w pewne zakłopotanie, jako że każdy krytyk oczekuje (słusznie zresztą) ode mnie odpowiedzi, i to nie zdawkowej albo wykrętnej, ale szczegółowej i obszernej wyjaśniającej. Ja już nie nadążam z odpowiadaniem wszystkim, tym bardziej, że w większości przypadków moje odpowiedzi nie satysfakcjonują krytyków, którzy odpowiadają  mi jeszcze obszerniej, i tak eskalacja krytyk i odpowiedzi rozwija się. Muszę przy tym dodać, że – w kontraście do niektórych urlopowiczów, ja obecnie ciężko pracuję, zarabiając pieniądze w dalekiej Australii. (Co, nota bene, też jest źle przyjmowane przez niektórych polemistów, sugerujących, że dałem nogę do Australii by stąd bezpiecznie szkalować polski rząd). Zapewniam wiec wszystkich mających skłonności prokuratorsko-śledcze, że jestem tu całkowicie legalnie i wykonuję jak mogę uczciwie mój wyuczony zawód, a mianowicie uczę cudze dzieci, a ponieważ dzieci są kształtne i pojętne, to specjalnie nie narzekam.No ale do rzeczy.

Tad9 napisał wnikliwą, ciekawą i spokojną polemikę z moimi poglądami na demokrację, konfrontując je z moją (dokonaną przed rokiem) ostrą krytyką obecności Romana Giertycha i jego partii w rządzie. Felietonu Tada9 nie będę streszczał bo łatwo go sobie przeczytać,

http://perlyprzedwieprze.salon24.pl/25177,index.html 

a konkluzją jego wywodów jest, że jestem „demokratą nieszczerym” (co, jak wyjaśnia Tad9, nie jest równoznaczne z oskarżeniem mnie o bycie „demokratą fałszywym”, przy czym powiem otwarcie, że rozróżnienie między moją nieszczerością a fałszywością nie jest dla mnie całkiem jasne, ale niech będzie, dobre i to). Moja nieszczerość mianowicie ma się zasadzać na tym, że nie ujawniam, jakie to względy „przyzwoitości”, na które powoływałem się byłem w krytyce Giertycha, mają przemawiać za krytyką demokratycznego rezultatu wyborczego w Polsce 2005. Jeśli dobrze Tada zrozumiałem, to nie podważa on sensowności posiadania rozmaitych poglądów na „moralność” czy „przyzwoitość”, nie wywodzonych z werdyktu demokratycznego, ale jeśli już jest się tym demokratą (jak ja deklaruję) to powinno się je przynajmniej ujawnić i dobrze uzasadnić. Tymczasem moje kryteria „przyzwoitości politycznej” brane są (zdaniem Tada9) nie wiadomo skąd, a następnie dokładane do wymogów demokracji bez względu na wynik wyborczy – stąd „nieszczerość” mojego demokratyzmu. Tak w każdym razie zrozumiałem główny zarzut; jeśli źle – proszę mnie poprawić.

Jak już wcześniej zauważyłem wcześniej w krótkim komentarzu, tad9 konsekwentnie miesza dwa porządki: porządek respektu dla werdyktu wyborczego i porządek oceny tego werdyktu z punktu widzenia czyichś wartości politycznych. Jako demokrata uważam, że werdykt większości powinien być respektowany, ale może być krytykowany. Nie ma w tym nic zadziwiającego; wprost przeciwnie, dziwaczne byłoby stanowisko odmienne. Nie znam żadnego zwolennika demokracji, który uważałby, że wyników demokratycznych wyborów nie należy oceniać, oraz ze większość ma automatycznie rację. Natomiast krytyka bynajmniej nie prowadzi do wezwania, by ten werdykt zbojkotować lub go siłą odwrócić. Wprost przeciwnie, w demokrację wpisane jest prawo do namawiania do zmiany poglądów przez aktualną większość, co – jeśli nastąpi – powinno zaowocować innym rządem po kolejnych wyborach. To uważam za ABC demokracji i nie widzę, jak moja negatywna ocena obecności Giertycha w rządzie ma świadczyć o posiadaniu przeze mnie jakichś ukrytych, poza-demokratycznych przesłanek, które mają mnie na dodatek (jak uważa tad9) czynić zwolennikiem poglądów arystokratyczno-demokratycznych.

Pomijam już, dla uproszczenia, taki drobny szczegół, że nie jestem przekonany, iż rzeczywiście większość głosujących w 2005 roku marzyła o obecności LPR w rządzie. Przyjmijmy, dla ułatwienia argumentacji tada9, że tak właśnie było, i że wypłynięcie Romana Giertycha na posadę wicepremiera jest spełnieniem najgłębszych demokratycznych preferencji polskiego elektoratu. Nawet gdyby to było prawdą, to nic nie przeszkadza demokratom (takim jak ja) wyrażać z tego powodu rozczarowanie i ubolewanie, a także publicznie propagować poglądów prowadzących do tego, by w drodze całkowicie demokratycznej ów stan się odmienił.

Na jakiej podstawie mogę ja (i inni demokraci) taką krytykę formułować i czy nie narażam się przez to na zarzut „nieszczerości” lub „arystokratyzmu” (co, rozumiem, w ustach tada jest szczególnie ostrym epitetem)? Gdzie są te ukryte a nieformalne źródła politycznej moralności czy przyzwoitości, ujawnienia których domaga się tad9? Tu akurat mam zadanie bardzo ułatwione, w związku z czym nie musze Państwu zabierać więcej czasu, snując teraz swe własne rozważania o filozofii politycznej. Uczyniłem to bowiem tu całkiem niedawno, w moim „Credo”,

http://wojciechsadurski.salon24.pl/22330,index.html

gdzie starałem się wyłożyć moją ideologię opartą na trzech wartościach (które, w miarę możliwości, należy starać się wzajemnie uzgadniać, gdy dochodzi między nimi do konfliktów): wolność, równość szans i wpływ (a powinienem był napisać; rownyt wpływ na sprawy publiczne). Obecnie na innym blogu, u Amina, toczy się dość złożona, akademicka i raczej techniczna dyskusja w trójkącie Amin-eumenes-Sadurski, którą serdecznie Państwu polecam,

http://malleus.salon24.pl/24804,index.html

gdzie wzajemnie tłumaczymy sobie nasze wzajemne poglądy na temat zawiłości demokracji i nawet do jakichś wniosków już powoli dochodzimy.

Tu powiem tylko, że o ile demokracja odpowiada jednemu z trzech filarów mojej ideologii: zasadzie równego wpływu wszystkich na sprawy publiczne, o tyle niekoniecznie jest zawsze zgodna z realizacją zasad wolności i równości szans. Stamtąd więc biorę swoje kryteria „przyzwoitości” czy „moralności”, by powołując się na te dwie inne wartości krytykować wynik wyborczy, jaki zaowocował obecnością partii Giertycha w rządzie. Oczywiście może ktoś powiedzieć (i będzie miał ku temu pełne prawo), że głęboko się mylę, i że współ-udział partii Giertycha w rządzie w żaden sposób nie zagraża wolności Polaków - no ale to już jest zupełnie inny rodzaj dyskusji; nie ten, jaką zainicjował Tad9, i na ten temat możemy sobie porozmawiać przy innej okazji. W każdym razie piszę to po to, by pokazać, że nie ma żadnej zagadki ani tajemnicy co do źródeł moich przekonań o politycznej moralności, bo akurat ja, jako jeden z raczej niewielu tu autorów, specjalnie poświęcił temu kilka wpisów, w tym moją „Spowiedź”. Nie wiem, czego jeszcze można ode mnie oczekiwać w departamencie „Szczerości”.

Jeśli więc Tad9 nadal chce, to może porównywać mnie do hrabiego Barskiego z „Trędowatej”, bo na siłę analogię między każdym a każdym zawsze znaleźć można („chcić usadzić – zawsze można” – mawiał mój pan od robót ręcznych w Liceum, i miał oczywiście rację). Ale ja bym podsunął Tadowi9 pewną dość fundamentalną różnicę: w przypadku Stefci, uprzedzenia środowiska ordynata skończyły się dla niej bardzo źle; w moim przypadku, ekwiwalent „uprzedzeń” ordynata, czyli moje własne przekonania o moralności politycznej, są całkowicie otwarcie wyłożone i uzasadnione, a po drugie – podyktowane dobrem publicznym, tak jak ja je rozumiem. Rzecz jasna, co do treści dobra publicznego w żadnym społeczeństwie consensusu nie będzie, więc trzeba zdać się na procedury demokratyczne, ale taka już jest natura demokracji.

Natomiast to, co mnie lekko dziwuje to fakt, że często ci sami ludzie (nie zaliczam do nich tada9, bo jego szerszych poglądów za dobrze nie znam) jednocześnie domagają się respektu dla demokratycznego werdyktu wyborów 2005 i zawzięcie krytykują samą zasadę demokracji i reguły większości, wychwalając rozmaite systemu autorytarne i drwiąc sobie z równości politycznej wszystkich wyborców. O ile jedno i drugie z osobna mogę zrozumieć, o tyle wypowiadanie tych obu poglądów (o demokratycznej legitymacji obecnych rządów i o ułomności demokracji jako takiej) jednym tchem jawi mi się jako osobliwe. Ale to już nie mój problem.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (63)

Inne tematy w dziale Polityka