Polska ogłosiła dziś, że jednak przyjmie obserwatorόw OBWE, a Pani Minister Fotyga, wyjaśniając zmianę swej wcześniejszej decyzji, ujawniła m.in. że tym razem dostała bardzo uprzejmy list od OBWE. Uzasadnienie to jest w pełni przekonywujące: nasza Minister jest kobietą i powinna być traktowana z odpowiednią kurtuazją. Być może wcześniejszy list kończył się jakimś chłodno-urzędowym „Z wyrazami poważania” albo „Z głębokim szacunkiem”, a tym razem napisano jak trzeba, np. „Rączki całujemy Szanownej Pani”, albo „Do nόg ścielimy się…”. Polska nauczyła więc Europę odpowiedniej kindersztuby, a przy okazji podkreśliła godność wielkiego państwa europejskiego.
Gdy niedawno Polska ogłosiła, że nie przyłącza się do Europejskiego Dnia przeciwko Karze Śmierci, w Europie zapanowała konsternacja: czyżby Polska, kraj członkowski Rady Europy i Unii Europejskiej, ktόry już dawno podpisał uroczyste zobowiązanie niewprowadzania u siebie kary śmierci w czasie pokoju, zamierzała odejść od tego stanowiska? Po powrocie z konferencji, na której ta polska decyzja została osłupiałym Europejczykom przedstawiona, wiceminister o nazwisku bodajże pan Duda powiedział, że nic z tych rzeczy: Polska nie jest wcale zwolennikiem kary śmierci, ale chciałaby po prostu celebrować nie tylko zniesienie kary śmierci, ale łącznie także zniesienie aborcji i eutanazji. To trochę tak, jakby ktoś odmόwił protestu przeciwko torturom, bo powiedział, że chce protestować jednocześnie przeciwko torturom, wojnie i głodowi. Logika żadna, ale kto specjalnie w tych dniach wymaga logiki od politykόw?
Gdy parę miesięcy temu Polska ogłosiła, że nie zgadza się na system ‘podwόjnej większości’ w głosowaniu w Radzie Europejskiej, reszta Europy znόw zastygła w osłupieniu, po czym gdy usłyszano o pierwiastku, śmiech podniόsł się taki, że podobno w Lizbonie zanotowano małe trzęsienie ziemi. Ale na szczęście gdy przyszło co do czego, polska delegacja ani myślała umierać za pierwiastek i szybko zgodziła się na podwόjną większość, choć odłożoną nieco w czasie na mocy kompromisu, którego treść nie jest specjalnie czytelna dla obu stron.
Mamy więc już dostateczną prόbkę statystyczną, by sformułować pewne uogólnienia o naszej dyplomacji,. Polega ona na tym, by najpierw nadymać się, robić straszny skandal i wszystkich postraszyć, ale potem cichutko wycofać się i przyjąć całkiem przyzwoite rozwiązania, zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Co prawda ten pierwszy wrzask troszkę naszych partnerόw dezorientuje, ale jak już się nauczą, że to tylko tak na niby, nic strasznego z tego nie wynika.
Mieliśmy w przedszkolu rudego Grzesia w starszakach, ktόry siał przestrach, zwłaszcza wśród maluchόw i średniakόw, bo groził, że będzie bił. Ale strach trwał bardzo krόtko nawet u najbardziej bojaźliwych brzdącόw, bo Grześ i tak nikogo nie bił, raz bo był słaby, a dwa, bo był w sumie poczciwym chłopaczyną, a tymi pogróżkami po prostu odreagowywał mało atrakcyjną aparycję.
Słyszałem niedawno, że Grześ wyszedł na ludzi, jest cukiernikiem w pewnym miasteczku podwarszawskim i wiedzie mu się całkiem dobrze, tyle że został starym kawalerem. Żadna go nie chciała.
Inne tematy w dziale Polityka