W sporze między LiD a Sabą jestem całkowicie i bez cienia ironii po stronie Saby, I to z dwóch przyczyn. Po pierwsze, bo jestem nieuleczalnym i sentymentalnym „psiarzem” i w ogóle w sporze między psem a człowiekiem bedę zawsze po stronie tego pierwszego, no chyba że bez dobrych racji pogryzie on ciężko człowieka. Tak jednak w tym przypadku się nie stało. Po drugie - bo LiD jest sam sobie winien, głupio się podłożył Dornowi swym idiotycznym spotem, sugerującym jakoby Saba coś tam „zeżarła” (słowo Pana Marszałka), no a Dorn już nie był w stanie nie wykorzystać tej okazji ośmieszenia oponenta. I wcale mu się nie dziwię. W sumie, to nie on - w tym konkretnym epizodzie kampanii - strywializował debatę, ale jacyś sztabowcy z LiD, więc dostali, na co zasługiwali.
Prowadzi mnie to do sprawy poważniejszej, niż sama Saba (co bynajmniej nie oznacza, że Saba jest nieważna), a mianowicie do tego, o czym już napisałem wczoraj. W grepsach i wygłupach, używanych w tej kampanii jako argumentacja przedwyborcza, trudno PiS-owi dorównać, więc inne partie nie powinny nawet starać się rywalizować z nimi na tym polu, bo to oznacza przyjęcie ich reguł gry. Reguły te nazwałem już tu parę razy jako „zasadę pana Ziutka z trzeciego piętra”: ponieważ pan Ziutek najlepiej opowiada kawały i na wszystko ma taką odpowiedź, że boki zrywać, on powinien zostać premierem. Otóż partie opozycyjne powinny jednak starać się narzucić partii rzadzącej platformę dyskusji, w której ona bedzie tłumaczyć się ze swoich dokonań (i porażek) w ostatnich dwóch latach, zaś one - będą powiewać dumnymi sztandarami, na których wymalowane są ich plany dla Polski. Parta rządząca, rzecz jasna, będzie starała się z takiej platformy (z małej litery, zwracam uwagę) zejść i wyśmiewać opozycję za jej nieudolność i to, co jest poniekąd cechą naturalną każdej opozycji, a mianowicie brak siły i bezradność.
Dopiero z rywalizacji między tymi dwiema platformami dyskusji wyłonić się może, przy odrobinie szczęścia - jakaś realna debata. W Polsce do tego jeszcze nie doszło, bo platforma wiców, wygłupów i teatralnego naprężania się (SMS o Babci jako zamach na Naród) stała się dominująca, a partie opozycyjne ten stan rzeczy zaakceptowały i starają się do niego dostosować, jak pokazuje marny koncept LiD-owsk,i w sprawie Saby. W tej sytuacji agitatorzy PiS mają wolne pole do hasania, do tego stopnia że jeden z nich już mógł w Salonie 24 ogłosić, nie tylko kto wygrał w debacie Kaczyński-Kwaśniewski, ale także, kto wygra w przyszłej debacie Kaczyński-Tusk, która przecież jeszcze się nie odbyła. To jest oczywiście zadanie agitatorów i mieć do nich o to pretensję to tak, jakby wypominać piekarzowi że piecze bułki zamiast szyć garnitury. Ale to, że także partie opozycyjne, w odpowiedzi na filmy PiS o oligarchach i bezach, odpowiadają podobnymi, choć mniej udanymi filmami, albo zarzutami o brewerie Saby, wskazuje niestety na ich zdumiewającą niemoc.
Nie wzięły władzy, gdy leżała na ulicy; dały przeprowadzić operację (wybory) zanim dokonano diagnozy (komisja śledcza); pozwoliły PiS-owi rozpisać wybory w momencie i na warunkach dla PiS-u najwygodniejszych, a teraz na dodatek pozwalają PiS-owi rozgrywać kampanię językiem pana Ziutka. Sabo, czuję że wyjdziesz na tym dobrze: bedziesz miała dostęp do salonikow jeszcze przez kilka dobrych lat. Chociaż kto wie, może w sumie będziesz stratna, bo podejrzewam, że wolałabyś sobie pobiegać ze swoim panem po parku niż siedzieć w gabinecie i widzieć, jak twój pan kombinuje przy ustawach. Tak czy inaczej, Sabo trwaj, ściskam łapę z szacunkiem.
Inne tematy w dziale Polityka