Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski
6247
BLOG

"Autorytet” Sylwester Latkowski

Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski Amber Gold Obserwuj temat Obserwuj notkę 67

Jestem ostatnią osobą, która broniłaby łotrów vide Donald Tusk czy Bronisław Komorowski. Po tym, co o nich wiem i po „atrakcjach” skutkujących dziewięcioletnią gehenną i doprowadzeniem na skraj samobójstwa, jakie przy pomocy podległych i zaprzyjaźnionych służb specjalnych, WSI i ABW, zafundowali mi rzeczeni panowie, nikt nie może mieć wątpliwości, że nie jest mi po drodze z tymi i podobnymi im szubrawcami – a wprost przeciwnie. Kropka. A jednak nie zmienia to w niczym mojej oceny, że robienie z Sylwestra Latkowskiego krynicy prawdy objawionej tylko dlatego, że powiedział przed komisją ds. Amber Gold kilka negatywnych zdań o Donaldzie Tusku nie jest nawet śmieszne - jest po prostu żałosne. Te same media, które jeszcze niedawno przypominały – i słusznie – gangsterski dorobek Latkowskiego udowadniając, jak bardzo negatywna, niewiarygodna i w gruncie rzeczy marna to postać, dziś prześcigają się w komentowaniu tego, co ów powiedział, czego nie powiedział, a co może miał na myśli i jakie to istotne – bo akurat dziś pasuje to do tezy. Zapomnieli, zdaje się, koledzy dziennikarze, jak pokrętny ów człowiek za czasów pierwszego PiS wkradł się w łaski kilku osób z tej formacji – m.in. zakolegował się z Jackiem Kurskim, a próbował też, z gorszym skutkiem, pozyskać zaufanie Zbigniewa Wassermana - by natychmiast po dojściu do władzy PO obwieścić wszem i wobec, że za rządów PiS … był prześladowany. To wtedy wraz z dziennikarzem „Polityki” Piotrem Pytlakowskim nakręcił firm i napisał książkę „Wszystkie ręce umyte” o śmierci Barbary Blidy, jednoznacznie bijący w środowisko PiS. Tym, którzy mają słabą pamięć, warto też przypomnieć, jak osobiście wręczał nagrodę człowieka roku łotrowi Bronisławowi Komorowskiemu z ramienia tygodnika „Wprost”, którego Latkowski był wówczas naczelnym. Dziś sytuacja polityczna odwróciła się i Latkowski znów, jak zawsze, próbuje popłynąć z prądem uderzając w środowisko, któremu wiernie sekundował – bo taka akurat jest koniunktura, a zawsze dobrze przypodobać się ludziom władzy, prawda? Przypominam o tym ku przestrodze, bynajmniej nie dlatego, że Latkowski to były gangster i to wbrew temu, co twierdził, nie byle jaki gangster – który właśnie do mnie przyszedł przed laty na dziennikarski dyżur w dzienniku Życie, skąd, na jego prośbę, odprowadziłem go do prokuratury, gdzie na moich oczach zakuto w kajdanki i skąd trafi do więzienia na blisko dwa lata – ale przede wszystkim dlatego, że w tym przypadku naprawdę warto pokusić się o odrobinę refleksji i wstrzymać ręce od oklasków. Jeśli już nie z innych powodu, to przynajmniej dlatego, by w przyszłości się tego nie wstydzić. Bo jeśli ktoś naprawdę wierzy, że to przyjaciel „dobrej sprawy”, który gotów jest za tę sprawę umrzeć, to powinien przypomnieć sobie, co o takich „przyjaciołach” mówił Winston Churchil, a co w mojej ocenie idealnie pasuje do Sylwestra Latkowskiego – „jeśli mam takich przyjaciół, nie potrzebuję już wrogów.” Tylko tyle i aż tyle. 
Wojciech Sumliński 
sumlinski.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka