Przechodziłem obok zakładu pana Mariana, a on, jak to ma w zwyczaju, stał akurat w drzwiach. Przywitaliśmy się serdecznie, tak jak tylko może się przywitać klient z kimś, kogo klientem - w bliższej lub dalszej perspektywie czasowej - niechybnie będzie.
- Co, Panie Marianie, wygląda Pan przyjęcia towaru? – pozwoliłem sobie zażartować.
Uśmiechnął się i porozumiewawczo mrugnął okiem. Uścisnęliśmy sobie prawice.
- A wie pan, panie Marianie – kontynuowałem konwencję - coś się dziś nie najlepiej czuję. Mogę się u pana położyć na chwileczkę.
- Pan, panie Olgerdzie, zawsze! Zapraszam. Do wybory, do koloru! Którą pan wybiera?
Rozejrzałem się po pięknie się prezentującym w przeszklonej witrynie wysokiej jakości asortymencie.
- Ta włoska mi się podoba. Wygodna?
Pan Marian rozłożył ramiona, nawet nie musiał mówić tego, co mówił mową ciała czyli: „No, ba!”
- Ma pan gust, przyznaję! Oczywiście, że wygodna, najwygodniejsza ze wszystkich. Z dobrego drewna, posłuży lata albo nawet wieczność.
Chyba nie muszę dodawać, że pan Marian jest właścicielem dobrze prosperującego zakładu pogrzebowego.
Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura