Już nawet babuleńki w zapadłej wiosce skłonne są dać sobie spokój z wiarą w to. iż mleko kwaśnieje na skutek sikania weń przez złośliwe krasnoludki. Tak mi sie przynajmniej wydaje, babuleńki się nieco zreformowały.
Nie wydaje mi się jednak, aby budzące grozę swą głupotą teorie 'ekspertów' naukowych Zespołu Parlamentarnego (marnującego pieniądze podatników? Raczej nie, jego uczestnicy raczej z zasady - nawet gdyby zajmowali się czymś co stanowi cel istnienia parlamentów -nie przynieśli by jakiegokolwiek pożytku) - no więc aby te teorie, daleko bardziej odbiegające od realiów nauki i techniki XXI wieku niż te posikiwania krasnoludków - nie znalazły entuzjastycznych odbiorców tak w osobach nikczemnych polityków (oni mają jednak powody, bardzo przyziemne, ale w pewien parszywy sposób racjonalne) jak i rozlicznych mądraluchów, z tytułami naukowymi albo nawet takich, którzy z trudem potrafią posługiwać się wiadomościami w zakresie paru klas szkoły podstawowej.
Dyskusja jest raczej beznadziejna.
Już nie chodzi o pracowite i najczęściej naiwne wyszukiwanie niezgodności czy nieścisłości oficjalnych raportów. Przyszła kolej na tworzenie bzdur w rodzaju obracających się a jeszcze połączonych i lecących 'w jednej linii' części kadłuba.
Po cholerę to tym ekspertom? Mającym nazwiska? Czy oni sami są w stanie wierzyć w takie coś?! Bo politycznym szubrawcom to wydaje się potrzebne - to ze wstrętem - ale rozumiem. mam nadzieję, że prędzej czy później wyjdzie im to bokiem.