Włodzimierz Pańków Włodzimierz Pańków
3066
BLOG

Czy i do czego potrzebny nam jest Izrael?

Włodzimierz Pańków Włodzimierz Pańków Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 138

"Wywołany do tablicy" przez komentatora jednej z poprzednich mojej notek stawiam kolejną, konkretną kwestię, która powinna być przedmiotem rozważań polskich think-tanków - upieram się przy tym pomyśle - zajmujących się prognozowaniem i projektowaniem  polityki zagranicznej RP. Od razu deklaruję, że nie znam rozstrzygających odpowiedzi na postawione w tytule notki pytania ale równocześnie uważam, że nie możemy się uchylić od udzielenia na nie odpowiedzi, które w niepodległej Polsce wydawały się i wydają oczywiste, a które - pozwalam sobie to stwierdzić - oczywiste nie są. Może to świadczyć o mojej naiwności - a może nawet o czymś jeszcze gorszym - ale: "raz maty rodyła!"...

No bo gdy porównamy funkcję i znaczenie Izraela dla bezpieczeństwa Polski choćby z takimi naszymi sąsiadami, jak Ukraina, Niemcy czy Białoruś, to sprawa wydaje się bardziej oczywista.

Ukraina to "wróg naszego wroga" i jej niepodległość i ew. neutralność, a szczególnie - przychylność, ma bezpośrednie znaczenie dla naszego bezpieczeństwa; jest to te kilkaset kilometrów jej terytorium i potencjał militarny, choćby ograniczony, który chroni nas od bezpośredniego styku z rosyjskim agresorem na flance południowo-wschodniej. Jej potencjał demograficzny to rezerwuar siły roboczej dla naszej gospodarki. No, oczywiście istnieją ograniczenia dla dobrej współpracy wynikające z tzw. "trudnej historii" i aksjologicznej orientacji ukraińskiego państwa...

Użyteczność dobrych relacji z Białorusią jest już mniej oczywista, z uwagi na nie do końca jasne stanowisko jej lidera(liderów) w sprawie jej stosunków z Rosją - gdzieś tam czai się od dawna ZBiR - ale jak na razie cieszymy się z białoruskich "ambicji niepodległościowych" i każdego faktu, który je potwierdza. Jesteśmy skłonni je popierać, tak samo zresztą jak aspiracje modernizacyjne białoruskiego państwa, uznając je za niedostateczne, z punktu widzenia tzw. standardów europejskich czy "zachodnich" (cokolwiek to znaczy). Wykorzystujemy potencjał demograficzny Białorusi i liczymy na to - nie wiem czy słusznie - że nie użyje ona swego potencjału militarnego przeciwko Polsce, u boku Rosji...

Gdy chodzi o Niemcy, to od początku naszej kolejnej niepodległości, odzyskanej na przełomie lat 80-tych i 90-tych XX wieku głosiliśmy i chyba na ogół uważaliśmy, że Zjednoczone Niemcy to nasz najbardziej przychylny i skuteczny "adwokat" (mecenas) we wszelkich naszych aspiracjach: wolnościowych, modernizacyjnych, gospodarczych, cywilizacyjnych itp. Chociaż w miarę  jak niemieckie - i polskie - deklaracje dotyczące wzajemnych stosunków się urzeczywistniały, "gdy Słowo stawało się Ciałem" - sprawy się komplikowały, ale wciąż - a może coraz bardziej - Polska gospodarczo jest związana z Niemcami i to Niemcy stanowią nasze "okno na świat", a przynajmniej - na Unię Europejską; stajemy się - co oczywiste - coraz bardziej od nich uzależnieni, co ma oczywiste i nieoczywiste  konsekwencje i implikacje polityczne...

A jak na tym tle wyglądają nasze stosunki w państwem Izrael, stworzonym w latach 40-tych XX wieku jako swoista rekompensata Zachodu za jego obojętność wobec Zagłady Żydów w okresie II Wojny Światowej? A także - z żydowską, w tym polsko-żydowską diasporą, bardzo wpływową w wielu krajach świata, na czele ze Stanami Zjednoczonymi?

Aby odpowiedzieć na te pytania potrzebna byłaby niejedna historyczna książka, a nie pojedyncza notka socjologa. Osobiście odnoszę wrażenie, że przez cały czas naszej ponownej niepodległości polscy liderzy starali się "dopieszczać" Izrael, równie dobrze za Prezydentury L.Wałęsy i A. Kwaśniewskiego, jak i L.Kaczyńskiego czy A.Dudy. Jakie były tego prawdziwe motywy?

Dobre stosunki z Izraelem i diasporą żydowską były potrzebne do utrzymania dobrych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, a także do poprawienia reputacji Polski i Polaków, uznawanych za "geograficznych", a więc i politycznych "gospodarzy" Zagłady Żydów europejskich przez przedstawicieli niemal wszystkich narodów europejskich, kolaborujących, w takiej czy innej formie, z III Rzeszą Niemiecką w czasie II Wojny Światowej. Te ostatnie, niemal bez wyjątku, działały i działają według zasady: "Łapaj złodzieja!", co służy odwróceniu uwagi od ich udziału w tym haniebnym "dziele".

Okazuje się, że im dalej od wojny i od Zagłady, tym anty-polska kampania jest bardziej skuteczna, w obliczu zaniku pamięci faktów historycznych. Niemałą rolę w tej anty-polskiej kampanii odgrywali i odgrywają liderzy Izraela i przedstawiciele diaspory żydowskiej, a szczególnie - żydowsko-polskiej (np. tej między-wojennej, powojennej, po-Październikowej i po-Marcowej). Polskie media i inne instytucje są całkowicie bezradne w obliczu tych ciągłych i skutecznych działań, a ostatnie dwa-trzy lata pokazały, że oczekiwania przedstawicieli Polski wobec przedstawicieli Izraela i diaspory żydowskiej, w tej MATERII, pozostały i pozostają całkowicie niespełnione...

Pozostaje jednak pytanie: CZY i DO CZEGO POTRZEBNY JEST POLSCE I POLAKOM IZRAEL oraz PRZEDSTAWICIELE "NARODU WYBRANEGO", rozproszeni po całym świecie, a w swojej masie wywodzący się spod POLSKIEGO czy SŁOWIAŃSKIEGO DACHU?


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka