Już pisałem o tym w mojej notce o przełomie r. 1989, gdy rzeczniczką rządu III RP została niejaka Niezabitowska. Choć byłem dość mocno zaangażowany w podziemiu - nie słyszałem o takiej - została wyjęta nie wiadomo skąd, realizowała karierę gdzieś tam, za granicą...Natomiast prezentowała się jako "szlachcianka rodzona", co skłoniło pewną babcię z Podlasia do powiedzenia do mikrofonu jakiejś telewizyjnej dziennikarki: " wraca pańska Polska"... Jak wiemy, przyniosło to efekty niezbyt korzystne dla T. Mazowieckiego, w wyborach prezydenckich, które odbyły się jakiś czas potem.
Teraz podobny numer powtarza, po T.Mazowieckim, niejaki Schetyna... Proponuje na premiera RP panią, o której również w podziemiu nie słyszałem; oczywiście, nie musiało tak być, no bo przecież jest na to za młoda, ale sadzano Ją na różnych ważnych stanowiskach, bo należała do wpływowej partii, a poza tym miała sławnych i zasłużonych dla RP przodków. Prawda - ten ostatni element jest tylko z lekka eksponowany, ale jednak jest...
No i skłonny jestem sądzić, że taki "zabieg marketingowy" można uznać za przeciw-skuteczny. No bo od kilku lat trwa w Polsce PLEBEJSKA REWOLTA, której momentem przełomowym były wybory prezydenckie i parlamentarne 2015 roku, których wyniki, niekorzystne dla "polskiego PATRYCJATU", zostały potwierdzone i utrwalone w tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego i w licznych sondażach. Trudno więc oczekiwać, by postawienie na czele ekipy wyborczej tej "szlachcianki", reprezentującej sobą "siódmą wodę po kisielu", mogło przynieść efekty pożądane z punktu widzenia opozycji...
Ale, jak powiedział niegdyś nasz słynny aktor, Jan Kobuszewski, "może to i dobrze"...
