Debata w Tvn'ie. Obnazono wulgarnych klientów, dzwoniących z reklamacją do jakiegoś Centrum Obsługi Telefonicznej czy cuś. Na tapetę wzięto mężczyznę, któremu automat na stacji beznynowej połknął banknot, ale benzyny nie pozwolił nalać. Komentarz do tej sytuacji mniej więcej taki - zdenerwowany klient wyrzył się zamiast na automacie na telefoniście przyjmującym reklamację z tego COT'u. Pani menadżer z tego COT'u' dodała, że to klienta problem, poniósł ryzyko, nie musiał korzystać z tej stacji automatycznej. A ja sie zapytam, jak ten klient miał się wyrzyć na tym automacie benzynowym? nakrzyczeć na niego?, kopnąć? podpalić? włamać się, żeby odzyskać swoje pieniądze? I co? wtedy byłoby ok?
Michał Ogórek pochwalił w sumie obsługę za pozorny spokój telemarketera; uważa, że jest postęp, bo kiedyś, jakaś pani/pan przyjmujący zlecenie, burkneła by tylko i nic się przez telefon nie dało załatwić. A co udało się temu nieszczęśnikowi załatwić przez ten telefon teraz? - też nic. Przynajmniej w ciągu 48 godz. To znaczy przez 48 zupełnie nic, a potem niewiadomo. Więc jaka różnica? taka, że mógł zadzwonić teraz.
Pani z tego COT'u uważa, że to dobrze, gdy obsługa telefoniczna posługuje się gotowacami odpowiedziowymi i tym samym zachowuje się jak automat - to bardzo niedobrze, ponieważ, takiego "automatu" nie da sie kopnąć, więc złość w słowie można tylko przelać, słysząc, że pomocy realnej nie otrzyma się żadnej.
Gdyby taki telemarketer zachowywał się jak człowiek, a efektem byłaby pomoc realna i szybka, poszkodowanemu klientowi cisnienie by nie wzrastało, ale o czym by wtedy rozmawiali w tvn'nie?, i ja bym tej notki nie napisała.
22:39, BasiaPisze
Inne tematy w dziale Polityka