Ideowy komunista to degenerat, który bujdy i groźby spisane przez brudnego Żyda z Trewiru - Karola Marksa - bierze na poważnie, wierzy w nie i gotów jest je realizować. Przy czym nie ma znaczenia, czy taki typek to wyznawca komunizmu z ludzką twarzą, czyli stalinista/leninowiec, czy też zwolennik ortodoksji marksistowskiej, gotowy w każdej chwili do pożerania ludzi.
W skrócie: komunista to oszust, złodziej i morderca.
A zatem czy oszust, złodziej i morderca może być porządnym człowiekiem? Lewicowe Salony zapełnione huj... przepraszam... humanistami o umysłach równie wikwintnych jak giętkich energicznie protestują: stawianie w ten sposób kwestii to prymitywny, zoologiczny antykomunizm i prostackie dzielenie świata na dychotomiczny czarno-biały podział, nie uwzględniający głębokich odcieni szarości. Ten towarzysz, na przykład, przeprowadzał babcie przez jezdnię, tamten pomógł sąsiadowi naprawić samochód, inny grzecznie uchyla kapelusza, a wszystkich łączy godna podziwu i pochwały wiara w lepsze jutro. Jak więc można brutalnie nazywać tych świętych ludzi tak samo jak byle gangstera?
Różowe hieny pod krawatami i wizytówkami Michnika Adama w kieszeniach garniturów święcie wierzą w te własnoręcznie namalowane wyszukanym, eklektycznym stylem ikony i przypisując sobie nadzwyczajne wyczucie etyki, niedostępne aparatowi poznawczemu antykomunisty-kretyna, walą maczugą swojej boskiej wyższości po łbach naiwniaków. Kiedy byle michnikoid, złożywszy ręce i wbiwszy pełne godności spojrzenie w powałę zaczyna filozofowanie od słowa "moralność", to z góry wiadomo, że w takim trzygodzinnym bełkocie choćby jednego konkretu nie wyłowi się nawet najgęstszym sitkiem.
A co to ma wspólnego z komuchami? To, że komunista jest kreaturą, która świadomie i dobrowolnie akceptuje, ouszkańczą, złodziejską i ludobójczą ideologię. Jeśli ktoś pochwala oszukiwanie (bredzi o komunistycznym raju, w którym "każdemu wedle potrzeb..." - a jeśli każdy zażyczy sobie 700-metrowej willi ze służbą, to co wtedy?), okradanie (zniesienie własności prywatnej) i zabijanie bliźnich (eliminację tak zwanych klas posiadających), to osobą porządną być nie może z definicji, nawet jeśli akurat nie dorwał się do władzy i nie ma możliwości zrealizowania w praktyce swoich ideałów.
Odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi więc:
Nie, komunista nigdy nie jest porządnym człowiekiem. Porządnym człowiekiem może być co najwyżej były komunista.
15:34, Xiazeluka
Inne tematy w dziale Polityka