Nius z sejmu, jak jajko wilekanocne, umalowane jak pisanka. Z relacji w Tefałenie widać, że się wszyscy pchali - panowie fotoreporterzy z kamerami, panie i panowie z mikrofonami - wielki tłum. Gdzieś w tym tłumie byli borowcy i Kaczyński no i pani Kolenda. Przepraszm, powinna być kolejnośc : p. Kolenda, Kaczyński i borowcy.
Dwie relacje - GW i Dziennik - zabawny język.
GW - "Premier kazał posłom i dziennikarzom czekać na siebie ponad półtorej godziny."(...) Zamiast odpowiedzi spotkali się z milczeniem premiera i agresją jego ochroniarzy.(...) Gdy szef rządu uciekał, a dziennikarze za nim szli" - czyli, szef rządu UCIEKAŁ - znaczy biegł? , a dziennikarze DOSTOJNIE szli. Wtedy, napadli na nich borowcy.
Dziennik - tu autor Bartosz Wawro - chyba kariera "pierwszego języka" Faktów przed nim. Tytuł : "Bo chciała wypowiedź premiera..." Bo zupa była za słona.. "Najmocniej oberwała znana reporterka "Faktów" Katarzyna Kolenda-Zaleska. Wylądowała na ziemi i została zdeptana."(..) Dziennikarze chcieli wyciągnąć od premiera wypowiedź"(...)
Ech, ten giętki język....
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,4057403.html
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=40082
19:33,
BasiaPisze
Inne tematy w dziale Polityka