Prawdomówna Trybuna Wybiórcza
Konfident podpisany "ulast" o niczym nie informuje - on osądza. Formułuje oceny udające fakty. Opiniując - łże. Donos rozpoczyna grubym krętactwem:
"Brytyjski historyk, który neguje holokaust..."
Pan Irving powinien łobuza podać do sądu za pomówienie. Nie dlatego, by ortodoksyjnie bronić tzw. dobrego imienia, lecz po to, by podreperować sobie budżet domowy. Skoro istnieją stosowne paragrafy, to należy z nich korzystać i twórców kalumnii bić po kieszeniach. Oczywiście pod warunkiem, że istnieje gdzieś jeszcze w Polsce niezawisły sąd.
Załóżmy jednak, że p. Irving myli się, stawiając tezę o niewiedzy Adolfa, Hermana i Józka o prowadzonej przez Himmlera eksterminacji żydostwa. No cóż, fałszywych teorii w dziejach historiografii było i jest bez liku, wiele mitów funkcjonuje do dziś w charakterze prawd objawionych lub aksjomatów, choć, na przykład, według jednej grupy uczonych nie było bitwy pod Legnicą w 1241 roku (tej, w której poległ książę Henryk II Pobożny) - i jakoś nikt nie nawołuje do wtrącenia tych ludzi do lochu, chociażby pod zarzutem "negowania zbrodni mongolskich" lub "fałszowania historii". Wolność słowa, badań naukowych i tak dalej, wszystko gra, wszystko cacy. Nikt także nie domaga się aresztowania i skazania członków Towarzystwa Płaskiej Ziemi (istnieje takie! Jedna ze stron), a nawet umieszczenia ich w wariatkowie. Wolno mi wierzyć, że Ziemia jest płaska? Wolno, oczywiście. Wolno wierzyć w duchy, globalne ocieplenie i dobroczynną moc wysokich podatków? A jakże, na zdrowie. Wolno mi uważać, że holokaustu nie było? NIE! NIE! NIE!!! Jak to, dlaczego? A co z wolnością słowa? Aaaaa, na straży wolności słowa stoi cenzura, zakamuflowana płachtami maskującymi ustawy o IPN. Znaczy: wolność tak, lecz nie dla wszystkich słów. Niektóre słowa są przestępcze, a przecież nie możemy tolerować czynów kryminalnych, nieprawdaż, towarzysze?
Co ciekawe, szanowani badacze, dalecy od rewizjonizmu, zachowują trzeźwe spojrzenie:
Zarówno Arno Mayer w swym wybitnym studium hitlerowskiego holokaustu, jak też Raul Hilberg cytują publikacje negujące holokaust. "Jeśli ci ludzie mają coś do powiedzenia, to pozwólmy im na to", stwierdził Hilberg. "Pozwala nam to bowiem weryfikować w naszych badaniach to, co moglibyśmy uznać za oczywiste. A to przynosi nam pożytek"
Znany polski historyk, prof.Paweł Wieczorkiewicz w ostatnim wywiadzie udzielonym "Templum Novum" powiedział o Irvingu: To najlepszy i najwybitniejszy znawca historii II wojny światowej. Badacz, dla którego miarodajne są źródła, a nie poglądy historiografii, opinie kolegów czy wrzask mediów. Człowiek, któremu z racji ogromnych zasług - zebrania lub odtajnienia i udostępnienia kluczowych dokumentów III Rzeszy, czapką buty czyścić by trzeba. Historyk tej miary, że ma prawo napisać i powiedzieć wszystko...
Reglamentatorzy wolności słowa nie mają zamiaru cofnąć się ani o krok, przeciwnie, szykują się do narzucenia całej Europie jednej, wspólnej wersji historii, w postaci europodręcznika szkolnego. I w dodatku mają czelność recenzować cudze dokonania jako "fałszerstwa". Typowe dla Lewicy nicowanie kota, nazywanie białego czerwonym, terroryzowanie sumień i myśli.
Wolność słowa... Nie ma czegoś takiego. Zresztą, wolności też już nie ma: głupi rząd nakazuje niewolnikom - w prywatnych samochodach - ubierać się w pasy bezpieczeństwa, nie konwersować przez telefony ręczne (tak jakby zestaw głośnomówiący nie rozpraszał uwagi kierowcy), wozić gaśnicę, trójkąt i stertę papierków z przymusowym OC na czele, teraz faszyści chcą jeszcze zabronić jarania... A wszystko to spowodowane jest sumą powszechnych ustępstw: grupy hałaśliwych debili popierają do utraty tchu wycinki planu zniewolenia, zawsze bowiem znajdzie się lobby wrzaskliwie popierających przymus zapalania świateł za dnia, zakaz jeżdżenia po dwóch browarach, zakaz jeżdżenia szybciej niż 50 km/h po mieście, obowiązek zapinania pasów w autokarach... Proszę popatrzeć, ile faszystowskie reżimy ukradły nam wolności osobistej tylko "na odcinku" poruszania się autami! Ta suma powolnie narastających strat skończy się w perspektywie całkowitym zniewoleniem - ależ niektórzy się wówczas zdziwią...!
Wąska perspektywa pozornych, wycinkowych korzyści zasłania całość obrazu. Tu nie chodzi o "bezpieczeństwo" i "prawdę historyczną", lecz wytresowanie posłusznych, politpoprawnych robotów, gwarantujących swoją masą długotrwałe rządy partii najbardziej zatroskanych naszym dobrem.