Wpisz Wpisz
33
BLOG

Jak komunista rozwiązuje problem?

Wpisz Wpisz Polityka Obserwuj notkę 0
W bardzo prosty sposób: "zakazać". Bardziej złotouści towarzysze kamuflują "zakaz" zwodniczym bełkotem o "uregulowaniu". "Uregulować", w dialekcie plemion pierwotnych, znaczy "zlikwidować wolność, decyzję uzależnić od humoru Bardzo Ważnego Urzędnika Z Definicji Mądrzejszego Od Innych". Stołeczna Trybuna Wybiórcza rozpoczęła nową krucjatę: postępowym gryzipiórkom nie podobają się reklamy uliczne. Nie ma dnia, by paginy gazety nie ociekały rozmazaną z żalu farbą drukarską w artykułach oraz bardzo użytecznej rubryce, w której zamieszcza się szczere wypowiedzi czytelników. Oczywiście mechanicy obsługujący szczekaczkę i jej wyznawcy pieją pretensje unisono, jednym chu... pardon... chórem. "Reklamy są be!", "pożerają budynki", "zabierają niebo", "jest ciemno" i "płacą za mało". Szczególnie ten ostatni zarzut brzmi komicznie, ponieważ obnaża fałszywe nuty w tym koncercie nienawiści: gdyby z "pańskiego stołu agencji reklamowych" nie spadały "marne okruszki", lecz solidne kości z mięsem, w postaci np. powołania na członka rady nadzorczej, aaaa, to wtedy co innego, reklamy przestałyby zasłaniać firmament, a i jakoś od razu jaśniej pod płachtą by się zrobiło. Mieszkający pod płachtami mogą przynajmniej liczyć na "okruszki", a co z innymi, którym od oskomy zęby wypadają? Ci mają gotowy pomysł: "zakazać". Precz z brzydotą! - wrzeszczą, krytykując kolorowe rysunki na "starych kamienicach". Jak wiadomo stara, waląca się rudera jest piękniejsza od byle reklamy z tenisistką Maryśką Szarapową, a socrealistyczne monstra architektoniczne prezentują się lepiej nieopakowane, kaleczą wzrok ekologicznie - bo za darmo. A na płachtach ktoś zarabia - i to komunistów potwornie irytuje, w kłamstwa o wrażliwości estetycznej mogą wierzyć jedynie poczciwi głupcy, którym wyobraźnię zastępują gotowe recepty. "Socjalizm to ustrój, który generuje problemy, by je następnie heroicznie pokonywać" - i tak jest i w tym przypadku. Nie ma żadnego problemu - jeśli właściciele chcą otapetować swój budynek bilbordami, to Bóg z nimi. Tyle, że w tym cholernym nazistowskim kraju "własność" nadal jest rozumiana jako "żerowisko dla urzędasów", a każdy przypadkowy przechodzień uważa się za "współwłaściciela" i z tego powodu rości sobie prawo do pouczania innych, co mogą sobie wieszać na ścianach. Tak więc problem istnieje jedynie w świadomości komunistów. W świecie rzeczywistym żadnego problemu nie ma. 10:12, Xiazeluka
Wpisz
O mnie Wpisz

Nowa strona Wpisza na www.wpisz24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka