Donald Tusk ma ogromny dylemat i chyba mało kto się spodziewał, że przyjdzie on już w lutym. Rezygnując ze snu o prezydenturze, zwiększył szanse na reelekcję Lecha Kaczyńskiego. Również dlatego, że w Platformie Obywatelskiej panuje totalny chaos w kwestii "pomazańca" premiera.
Kilka tygodni temu, jeszcze przed ogłoszeniem rezygnacji, politycy PO byli pewni - ich naturalny kandydat na prezydenta to Tusk. Sam Bronisław Komorowski, a więc ścisła czołówka w hierarchii partyjnej, wyrażał nadzieje, że premier wystartuje. Nie do końca jasne są powody rezygnacji Tuska. On sam twierdzi, iż kieruje nim chęć przeprowadzenia reform i realne rządzenie. Ale w taki razie warto się zastanowić, po co robił swoim wyborcom taką nadzieję i - de facto - zmarnował ponad dwa lata rządów, bo o nich przypomniał sobie dopiero trzy tygodnie temu? Najprawdopodobniej nie chciał, by zaszkodził mu raport komisji śledczej ds. afery hazardowej, której prace muszą zostać przedłużone. Poza tym - ewentualny premier, czyli być może Schetyna, przejąłby w PO wpływy na tyle duże, że Tusk - po przegranej w wyborach - pozostałby outsiderem. A brak rządzenia dla niego oznacza praktycznie koniec kariery. Dlatego coraz częściej widoczne są spory z byłym ministrem spraw wewnętrznych.
Podobny dylemat pojawia się dzisiaj w PO. Kierując się sondażami, Tusk powinien postawić na Sikorskiego. Bo to jedyny kandydat, który ma szansę pokonać Kaczyńskiego dość wyraźnie w II turze. Dlaczego do dzisiaj go nie wybrał, a politycy PO w większości chcą, by do walki o prezydenturę stanął Komorowski? Właśnie z podobnego powodu, jak w przypadku Schetyny. Nieprzypadkowo ostatnio Janusz Palikot dość cierpko skrytykował Ann Applebaum.
Sikorski już zawsze będzie mi się kojarzył z brakiem lojalności, dorzynaniem watah i wazeliniarstwem. Wielkie dzieło małżonki - "Gułag" - to w kontekście prezydentury mały ułamek. Ciekawy jestem, jakie nastroje będą panować w PO, jeśli Tusk wreszcie postawi na niego. Bo musi się liczyć z pierwszą cechą Sikorskiego, wymienioną przeze mnie.
Dzisiejsze sondaże pokazują dobitnie, że Lech Kaczyński jest "wybieralny" i wciąż mocny. Podobno Tusk, podczas ostatniego spotkania z prezydentem, miał zaoferować mu pakt: wycofanie się obu z walki o prezydenturę. Jak widać, Kaczyński odmówił, bo wierzy w swoje zwycięstwo. Tym bardziej dzisiaj, kiedy nie liczy się jego najgroźniejszy rywal, który "nic nie musi".
Komorowskiemu sen z powiek może spędzać sprawa aneksu do raportu o likwidacji WSI i kontakty z ludźmi dawnych służb. Ostatnio w "Kropce nad i" przyznał: likwidacja WSI była hańbą. W moich oczach to go niesamowicie kompromituje.
Tyle, że kogo dzisiaj w opinii publicznej to zaskakuje? Skoro Gadomski może w "Gazecie Wyborczej" - abstrahując od głównego tematu - bez cienia zażenowania napisać, iż Sobiesiak jest po prostu twórcą polskiego kapitalizmu?
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka