Jarosław Kaczyński to jedna z wybitniejszych postaci polityki w III RP. Jego trafne diagnozy i chęć oczyszczenia Polski z sitw postkomunistycznych przyczyniły się w 2005r. do sensacji i pokonania w wyborach Platformy Obywatelskiej. Od tamtej pory szef PiS nie jest tak skuteczny, daje cały czas spychać się do defensywy i traci ludzi. Dzisiaj wybitnego opozycjonistę, Romaszewskiego.
Jeżeli ktoś myślał, że PiS może pewnie wrócić do władzy, bo afera hazardowa zmiecie rząd, ten grubo się mylił. Przede wszystkim przez widmo kaczyzmu, które tak działa mobilizująco na nasze media. Właśnie ostatnio mamy tego przykład w wywiadzie z Kaczyńskim dla "Newsweeka". Prezes PiS nie powiedział ani jedego słowa "hak", dał do zrozumienia, że są sprawy kompromitujące Radka Sikorskiego, a niezależni dziennikarze zrobili swoje. Wrzawa trwa już kolejny dzień, nieporównywalnie dłużej, kiedy wydurni się Palikot. Wtedy niektórzy ludzie mediów i komentatorzy, kibicujący Platformie Obywatelskiej, są wręcz zachwyceni, jak to błazen powiedział komuś coś wprost. A za pomocą penisa czy świńskiego ryja - jemu wszystko wolno, bo jest z umiłowanej partii. Kaczyński tego komfortu nie ma i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Musi ważyć każde słowo, bo tuż po czymkolwiek kontrowersyjnym już nikt w mediach nie zajmuje się kelnerami Sobiesiaka z PO, tylko kolejną "zbrodnią" PiS. Jeżeli były premier tego nie zauważył do 2007 roku, to od ponad 2 lat powinien się przyzwyczaić.
Dzisiaj Kaczyński traci Romaszewskiego. Wybitnego polityka, opozycjonistę i człowieka właściwie bez politycznej skazy. Nigdy się nie skompromitował w życiu publicznym, żaden wyborca nie musiał się za niego wstydzić. Nie pamiętam nawet gafy słownej z jego strony. Aż przyszedł czas decyzji o uchylenie immunitetu Piesiewiczowi i nie wiedzieć czemu, Romaszewski nie chce oddać pola dla prokuratury, która powinna zbadać, skąd senator miał narkotyki. I został bardzo surowo ukarany za - w moim przekonaniu - błąd. Jednak trzy miesiące zawieszenia to znaczna przesada. Romaszewski nie potrafił się z tym pogodzić, zapewne poczuł się osobiście dotknięty i wystąpił z PiS. To już nie jest ktoś z takiej "bajki" jak Kaczmarek, Marcinkiewicz, Sikorski. Dlatego jeśli Kaczyński nie podejmie żadnych działań, by senatora przekonać do powrotu, straci chyba najlepszą postać w swoich szeregach.
Dzisiaj już mało kto mówi o konflikcie na linii Tusk-Schetyna. Nikt nie stara się nawet analizować zeznań świadków przed komisją ds. hazardu. Jedynie w "Rzepie" możemy przeczytać o nowym-lepszym CBA. Reszta mediów koncentruje się na kilku słowach Jarosława Kaczyńskiego i ogromnej stracie PiS, czyli odejściu Romaszewskiego. Jeżeli nic się nie zmieni w najbliższym czasie, szykuje się w Polsce carat Tuska. Wyłącznie z niekorzyścią dla kraju i polityki.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka