Marcin Rosół podczas przesłuchania na komisji śledczej 18 lutego opowiadał w szczegółach o spotkaniu z Wojciechem Cieślą z "Dziennika Gazety Prawnej" po wybuchu afery. Dziennikarz zebrał od byłego współpracownika Drzewieckiego wypowiedzi i napisał tekst: "Gdzie wyciekła afera hazardowa? U ministra?". Rosół stwierdził, że zdań tam zawartych nie autoryzował, a Cieśla tekst zmanipulował. Zdobyłem dowód na to, że kłamie.
Dziennik Gazeta Prawna: Latem tego roku Rosół kontaktuje się z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem i jego córką Magdaleną. Dzwonią do siebie wiele razy. Biznesmen chce załatwić córce pracę. Rosół informuje go, że córka może wystartować w konkursie w Totalizatorze Sportowym. Ta zgłasza się do konkursu - choć w tym momencie zasiada w dwóch spółkach hazardowych. Rosół przyznaje: "Powiedziałem, że będzie konkurs w Totalizatorze i jak chce, może wystartować". (...) Konkurs trwa, ale pod koniec sierpnia Donald Tusk żąda od ministra sportu wyjaśnień w sprawie procesu legislacyjnego ustawy hazardowej. Drzewiecki zarządza dochodzenie w ministerstwie. Interesuje go pismo z 30 czerwca, które wyszło z Ministerstwa Sportu do ministra finansów. To m.in. na jego podstawie zmieniono zapisy projektu ustawy o hazardzie. Wszyscy, którzy mieli kontakt z dokumentem, muszą napisać wyjaśnienia - gdzie, kiedy, na jakim etapie się z nim zetknęli. "Sam napisałem kilkadziesiąt stron. Wtedy już było jasne, że wokół pisma jest zamieszanie, ale nie wiedzieliśmy, o co chodzi" - twierdzi Rosół. (...) Urzędnicy piszą wyjaśnienia. Trwa wewnętrzne śledztwo. Zbliża się termin rozstrzygnięcia konkursu w Totalizatorze. Magdalena Sobiesiak ma wygraną w kieszeni - tak twierdzą nasze źródła w Ministerstwie Sportu. Ale wcześniej do córki biznesmena dzwoni Rosół. Umawia się z nią w kawiarni Pędzący Królik, obok ministerstwa. Spotykają się 24 sierpnia (dzień przed ogłoszeniem zwycięzcy konkursu). (...) Skąd Rosół wiedział, że Przybyłowicz "doklei do mafii hazardowej" kogoś z ministerstwa? Rosół: "Wiedzieliśmy, że chodzi po mieście i opowiada, że w ministerstwie jest mafia, że on już doniósł na nią do CBA i innych służb. Takie informacje przekazał mi pan Andrzej Kawa z Centralnego Ośrodka Sportu. Kiedy? Nie pamiętam". Po spotkaniu w kawiarni kontakty Sobiesiaka z urzędnikami ministerstwa się urywają. Marcin Rosół: "Kiedy Sobiesiak próbował dzwonić do ministra, mówiłem mu, że minister jest zajęty". Rosół zapewnia, że nie ma nic wspólnego z przeciekiem.
Przesłuchanie Marcina Rosoła na komisji śledczej 18 lutego:
Bartosz Arłukowicz: 2 października dziennik „Gazeta Prawna”, artykuł „Gdzie wyciekła afera hazardowa. U ministra?”. Jest taki cytat wzięty w cudzysłów, rozumiem, że są to pana słowa: Powiedziałem jej żeby się wycofała, że zostaniemy doklejeni do jakiejś mafii hazardowej, że jeśli wystartuje, to ten Marek Przybyłowicz zrobi z tego aferę. I ona się wycofała. Czy pan autoryzował te słowa?
Marcin Rosół: Nie, nie autoryzowałem, ale jeżeli… Można?
Bartosz Arłukowicz: Ale to są już moje notatki.
Marcin Rosół: Przepraszam. (...) To znaczy powiem tak: nie, nie autoryzowałem tego wywiadu, ale prawda jest taka, że to jest chyba pióra pana Wojciecha Cieśli, tak? Prawdą jest, że rozmawiałem z panem Wojciechem Cieślą i mogłem takie zdanie powiedzieć.
Bartosz Arłukowicz: Dlaczego uznał pan 24 sierpnia na spotkaniu z panią Magdaleną Sobiesiak, że: zostaniemy doklejeni do jakiejś mafii hazardowej? Co pan miał na myśli, mówiąc: mafia hazardowa?
Marcin Rosół: Panie pośle, ja nie użyłem takiego sformułowania podczas rozmowy z panią Sobiesiak. Powiedziałem przed chwilą, że mogłem tak powiedzieć panu Wojciechowi Cieśli. (...)To jest jedna wypowiedź. Otóż pan redaktor Wojciech Cieśla zadzwonił do mnie w dniu wybuchu afery hazardowej i poprosił o rozmowę, czy mogę coś skomentować. Ja powiedziałem, że nie mam nic do dodania, a za chwilę będzie konferencja pana przewodniczącego Chlebowskiego i chciałbym dowiedzieć się, co przewodniczący Chlebowski ma do powiedzenia w tej sprawie. I – co też nie jest dziwne, w świetle już moich wyjaśnień – zaprosiłem pana Wojciecha Cieślę do mnie, do gabinetu, ponieważ drzwi są zawsze u mnie otwarte. I pan Wojciech Cieśla przyjechał do mnie. Oglądaliśmy wspólnie konferencję prasową. I zapytał mnie się, co ja o tym sądzę. I mogłem odwrócić głowę, powiedzieć dwa zdania i dalej oglądać. Jeżeli użyłem tych słów, nie autoryzowałem ich, ale tych słów się... nie będę wypierał, ale one nie odzwierciedlają sensu. Ja... bardzo spokojnie rozmawiałem z, z panią Sobiesiak, bez żadnych mafii hazardowej itd. Znaczy, słowa: mafia łódzka, mafia łódzka, to nie są moje słowa. To są słowa, które mi przekazał pan Andrzej Kawa z Centralnego Ośrodka Sportu...(...) W dniu 1 października siedziałem z panem Wojciechem Cieślą u mnie w gabinecie. Oglądałem wystąpienie pana przewodniczącego Chlebowskiego. I pan Wojciech Cieśla co jakiś czas mnie zapytał o różne sprawy, a ja coś tam mówiłem i dalej słuchałem. I powiem więcej, byłem też tym zestresowany, ponieważ czytałem ten artykuł i włos mi się...jeżył na głowie, że takie rzeczy mogły mieć miejsce, czyli że tak można, mówię, pomanipulować faktami.
Parę dni temu zdobyłem dowód w postaci e-maili Rosoła do Cieśli na to, że ten pierwszy swoje "setki" autoryzował. Wysłane zostały 1 października w godzinach 16.38, 16.42 i 16.50. Z identycznymi wypowiedziami jak te, które znalazły się w tekście "Dziennika". Dotarłem do jednej z odesłanych autoryzacji przez Rosoła. Oto jej treść z godziny 16.38, proszę porównać z tekstem Cieśli z 2 października:
O tym, że w tym piśmie z 30 czerwca jest coś nie tak, przekonaliśmy się 10 lipca. Wtedy do dyrektor generalnej w ministerstwie wpłynęło pismo pana Marka Przybyłowicza. To osoba prywatna, kiedyś wiceprezes Związku Tenisa Stołowego. Wytknął ministerstwu, że wycofuje się z propozycji objęcia dopłatą innych gier niż gry objęte monopolem państwa. I że ministerstwo zrobiło to pod wpływem działań lobbingowych. Okazało się wtedy, że sporny fragment naszego pisma powstał w wyniku błędu, pomyłki prawnika.
Żeby było jasne: przygotowania EURO nie są finansowane z pieniędzy z hazardu. Mieliśmy inne plany finansowania, to jest potwierdzone w wielu dokumentach. I ten przepis nie był skonstruowany pod wpływem lobbystów. Dlatego się wycofaliśmy z tego pisma z 30 czerwca i 2 września wysłaliśmy uzupełnienie. Znam pana Ryszarda Sobiesiaka. Był kiedyś w ministerstwie, chodziło mu o załatwienie dotacji dla budowy kolejek gondolowych. Skierowałem go do odpowiedniego ministerstwa, my takich dotacji nie dajemy. Potem słyszeliśmy się kilka razy. Zadzwonił kiedyś w sprawie pracy dla jego córki, Magdy. Powiedziałem, że będzie konkurs w Totalizatorze Sportowym, i jak chce może wystartować.
Pod koniec sierpnia minister Drzewiecki urządził śledztwo w sprawie pisma. Wszystkie osoby, które miały kontakt z dokumentem musiały napisać obszerne wyjaśnienia - gdzie, kiedy, na jakim etapie się z nim zetknęły. Sam napisałem kilkadziesiąt stron na ten temat. Wtedy już było jasne, że wokół pism jest zamieszanie, ale nie wiedzieliśmy o co chodzi. Wiedzieliśmy, że po mieście chodzi pan Przybyłowicz i opowiada, że w ministerstwie sportu jest mafia hazardowa, że on już doniósł na nią do CBA i innych służb. Takie informacje przekazał mi pan Andrzej Kawa z COS. Kiedy? Nie pamiętam.
Spotkałem się z panią Magdą Sobiesiak 24 sierpnia, w kawiarni "Pędzący Królik" na Placu Teatralnym. Następnego dnia, 25 sierpnia, miała być wybrana w konkursie w Totalizatorze. Powiedziałem jej, żeby się wycofała. Że zostaniemy doklejeni do jakiejś mafii hazardowej, że jak wystartuję to ten Przybyłowicz zrobi z tego aferę. I ona się wycofała.
Później nie utrzymywałem kontaktów z panem Ryszardem Sobiesiakiem. Kiedy próbował dzwonić do ministra Drzewieckiego mówiłem mu, że minister jest zajęty.
Trudno uwierzyć w to, że Rosół po aferze słupowej i problemach z prokuraturą swoich słów nie autoryzuje, tym bardziej wypowiedzi nt. afery hazardowej. Pytanie, czy wobec kolejnych kłamstw świadka, zeznającego pod przysięgą, zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne? Niestety, jeszcze nikomu z tego powodu włos z głowy nie spadł. Za składanie fałszywych zeznań pod przysięgą grozi do 3 lat więzienia.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka