Adam Leszkiewicz to jeden z kluczowych świadków w aferze hazardowej w wątku konkursu do rady nadzorczej Totalizatora Sportowego. I jak mogliśmy się domyślać, jego zeznania różnią się w kilku punktach z tym, co mówił przed komisją śledczą Marcin Rosół.
Spotkania Rosoła i Leszkiewicza przed konkursem
Wiceminister Skarbu twierdzi, że było ich dwa: 29 maja i 18 czerwca. Jednym z tematów była ogólna sytuacja w Totalizatorze Sportowym i zmiany w zarządzie spółki. Leszkiewicz traktował Rosoła jako pośrednika między Ministerstwem Skarbu a Ministerstwem Sportu i Turystyki. Współpracownik Drzewieckiego, jak zeznał, o konkursie dowiedział się z rozmowy telefonicznej.
Rosół: Wiedziałem od ministra Leszkiewicza, że będą dokonywane zmiany, wiedziałem od pana Sobiesiaka, że jego córka szuka pracy i powiedziałem panu Sobiesiakowi: będzie konkurs w Totalizatorze Sportowym. I nie była to żadna wiedza tajemna. Nie wiem, czy to była wiedza tajemna. Pan Leszkiewicz przekazał mi ją w rozmowie telefonicznej i stwierdziłem: OK, dzięki za informację.
Podczas rozmowy telefonicznej Leszkiewicz miał też poprosić o osobę z kwalifikacjami. A tego, jak widać, wiceminister już nie pamięta.
CV i rekomendacja
Marcin Rosół sprzeczał się ze śledczymi, co oznacza słowo rekomendacja. W końcu przegrał, bo mail z 26 czerwca do Leszkiewicza jasno stawia Magdę Sobiesiak jako protegowaną Ministerstwa Sportu i Turystyki. Wiceminister skarbu był w ogóle mailem zdziwiony. Bo nic z nim praktycznie nie mógł zrobić.
Leszkiewicz: Natomiast z punktu widzenia formalnego takie działanie nie miało po prostu żadnego sensu, dlatego że ani ja nie mogłem, nie wiem, przekazać tego CV radzie nadzorczej, ani nie mogłem radę nadzorczą, pluralistyczną w końcu i zdywersyfikowaną, jeśli tak można mówić o zespole ludzkim, zachęcać do określonego typu działań. Nie było wtedy jeszcze procedury, nie było określonych wymagań.
Informację przekazał Gradowi, CV zostało nietknięte w skrzynce i nieprzekazane dalej. Jak odpowiedział minister Skarbu na rewelacje o konkursie do Totalizatora Sportowego?
Leszkiewicz: Jeżeli będzie konkurs, to każdy może startować.
Rozbieżność pojawia się już przy tym, jakiej treści wiadomość miał dostać Rosół w odpowiedzi na maila.
Rosół: Ja wysyłając maila do pana Leszkiewicza, tak jak powiedziałem w słowie wstępnym, tak to podtrzymuję, chodziło mi o to, aby zapytać ministra Leszkiewicza, czy ta osoba ma odpowiednie kwalifikacje. Uzyskałem odpowiedź, ja uzyskałem odpowiedź od pana Leszkiewicza, że tak, ma stosowne kwalifikacje, niech kandyduje.
Zupełnie co innego zeznał Leszkiewicz, jego odpowiedź brzmiała:
Leszkiewicz: Uprzejmie informuję, że po walnym zgromadzeniu uruchomiony zostanie konkurs, procedura potrwa około 1 miesiąca.
Temat konkursu przewinął się również w ich rozmowie telefonicznej 23 lipca. Leszkiewicz miał zapewnić Rosoła, że żadne rekomendacje nie wchodzą w grę.
Spotkanie 25 sierpnia
Po kilku dniach prób, Rosół wreszcie dobił się do wiceministra Skarbu. Spotkali się 25 sierpnia, na krótko. Tematy rozmowy znowu dwa.
Leszkiewicz: Mianowicie, o ile sobie dobrze przypominam, to znów te dwa tematy się pojawiły rzeczywiście. Mianowicie oczywiście wątek z panią Sobiesiak przedstawiony w taki sposób, że ta pani, to CV itd., sprawa jest nieaktualna, ona się wycofuje czy że… żeby jej… że rezygnuje, czy się wycofała, jakiś taki element, o ile sobie dobrze pamiętam, ale nie potrafię zacytować zdania, które wtedy padło.
Potem Leszkiewicz przypomniał sobie o sprawie COS-u. W wersji Rosoła, temat Sobiesiakówny pojawił się zupełnie przy okazji, może gdzieś się przewinął.
Rosół: Otóż bardzo blisko współpracowaliśmy z ministrem Leszkiewiczem w tamtym okresie nad przejęciem w trwały zarząd terenów spółki Skarbu Państwa dla zakopiańskiego COS-u. (...) Jeżeli państwo prześledzicie dokumenty w Ministerstwie Skarbu Państwa, w delegaturze Ministerstwa Skarbu Państwa w Krakowie, w spółce Polskie Tatry SA, w Centralnym Ośrodku Sportu w Warszawie, w Centralnym Ośrodku Sportu w Zakopanem, to znajdziecie państwo odpowiedź, dlaczego akurat w tym terminie chciałem się spotkać, wcale nie pilnie, wcale nie nerwowo, wcale nie histerycznie, z ministrem Leszkiewiczem. I prawdopodobnie, prawdopodobnie podczas tego spotkania mogłem powiedzieć ministrowi Leszkiewiczowi: A wiesz, ta dziewczyna, o której ci mówiłem, a ty powiedziałeś, że ma świetne CV, prawdopodobnie nie będzie ubiegała się w konkursie. A on powiedział: Aha. No, taka była rozmowa.
Marcin Rosół jest w najgorszej sytuacji ze wszystkich świadków, przesłuchanych przez komisję śledczą. Posłowie zastanawiają się, czy nie powołać go kolejny raz. Prokuratura zaś może postawić mu zarzuty przekroczenia uprawnień. Głównie dlatego, że wszystko wziął na siebie. A mi nie chce się wierzyć, że zainstalowania Sobiesiakówny w zarządzie Totalizatora Sportowego nie monitorował sam Drzewiecki. Zeznania wiceministra Leszkiewicza Rosołowi wcale nie pomogły.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka