Wprost:27-letniego Marcina Tylickiego prokuratura oskarżyła o to, że spotkał się w ciągu roku - od 30 września 2003 r. - co najmniej jedenaście razy z III sekretarzem ambasady rosyjskiej Semenem Sustawowem. Według prokuratury, Sustawow to pracownik wywiadu Rosji, a Tylicki, podczas spotkań z nim, "zadeklarował albo co najmniej godził się za wynagrodzeniem na przekazywanie informacji, o które zwróci się do niego wymieniony pracownik wywiadu Federacji Rosyjskiej". Gotowość do współpracy z obcym wywiadem oznacza przestępstwo z pełną świadomością sprawcy co do celu jego działania - powiedziała w uzasadnieniu przewodnicząca składu sędzia Grażyna Sobkowicz. Przypadkowe przekazanie informacji nie jest przestępstwem tak określonym w Kodeksie karnym - zaznaczyła. "Nie ma śladu, że pieniądze, które (Tylicki) otrzymał od Rosjanina, były związane z jego zobowiązaniem do współpracy. Otrzymał pieniądze za przygotowaną analizę, ale wszystkie materiały, które jemu przekazał, oddał podczas pierwszej rozmowy z oficerami ABW" - przypomniała w uzasadnieniu wyroku sędzia Sobkowicz. Sędzia przyznała, że przyjmowanie od Rosjanina pieniędzy jako pożyczek można określić jako niefrasobliwość, jednak nie były one uzależnione od współpracy. Marcin Tylicki nigdy w jakikolwiek sposób nie wyraził gotowości do współpracy z obcym wywiadem - powiedziała sędzia. "Akt oskarżenia prokuratura oparła na wyjaśnieniach złożonych w ABW w marcu 2005 r. przez zatrzymanego. Uzyskano je na podstawie napisanego przez oskarżonego tego dnia wcześniej oświadczenia. Wtedy Marcin Tylicki przyznał się do zarzutu gotowości do współpracy, ale było to po 5 miesiącach od tego, gdy dowiedział się od oficerów ABW, że Sustawow może pracować na rzecz wywiadu Rosji. Nie miał takiej świadomości, gdy spotykał się z nim na Starym Mieście w Warszawie w 2004 roku" - uzasadniała sędzia.
Tylicki był asystentem posła Gruszki i właśnie po tej sprawie przewodniczący komisji śledczej ds. PKN Orlen dostał wylewu. Sekielski porusza prowokację służb wobec niego w swoim filmie "Władcy marionetek". Jeszcze go nie oglądałem, a z opinii wynika, że przynajmniej dla tej sprawy warto go obejrzeć. Tylickiego o szpiegostwo oskarżyło ABW właśnie za kadencji Barcikowskiego. Został on uniewinniony przez sąd w 2007 roku. Wydawało się, że po tym, jak od 2005r. rządzą formacje "postsolidarnościowe", dla byłego aparatczyka partii komunistycznej nie będzie w służbach specjalnych miejsca.
"Dziennik": Do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego powraca Andrzej Barcikowski, który nominację na szefa w 2002 roku odbierał z rąk Leszka Millera. Jak dowiedział się DZIENNIK, były szef ABW został właśnie powołany w skład rady konsultacyjnej szkoły kontrwywiadu w podwarszawskim Emowie. Sześcioosobową radę powołał 28 lutego szef ABW Krzysztof Bondaryk. Oprócz Barcikowskiego zasiadają w niej również były redaktor "Tygodnika Powszechnego” Krzysztof Kozłowski, a także ekspert sejmowej komisji ds. służb specjalnych z ramienia Platformy Obywatelskiej Piotr Niemczyk. Za udział w posiedzeniach członkowie rady otrzymują niewielkie wynagrodzenie - ryczałt w wysokości 300 zł.
I wszystko jasne, panie Bondaryk. O Barcikowskim może głośno zrobi się po filmie Sekielskiego i taki będzie z niego pożytek. O rzekomej koalicji SLD-PiS pisze się dniami i nocami, ale o tak ważnej sprawie mało kto zająknął. A to dużo istotniejsze, niż kolejne cyrki w prawyborach i wielkie oczekiwanie na to, co jeden z drugim aktorem mają do powiedzenia.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka