Jarosław Kaczyński wczoraj mówił ostro, ale spójnie nt. katastrofy pod Smoleńskiem. Po 3 tygodniach masowej krytyki prezesa, niektórzy mogli pozostać w osłupieniu, że on - być może w sprawach koncepcji na bycie opozycją i projekty zmian - uderza głową w mur, natomiast o tragedii z 10 kwietnia mówi z przekonaniem, premedytacją i nie bez pokrycia w faktach. Liczy się z dalszym gnojeniem w mediach, co otwarcie zresztą przyznał.
Pytanie, czy to dobra taktyka? Na dzień dzisiejszy tak. Rząd nie może unikać odpowiedzi o odpowiedzialność polityczną za to, co wydarzyło się w Smoleńsku. W normalnym kraju, gdzie władza szanuje państwo i obywateli, po czymś takim kilku ministrów podałoby się zwyczajnie do dymisji. Mało tego, iż nie mieli takowej zdolności honorowej, to pozwalają sobie mówić o wylocie Jarosława Kaczyńskiego na orbitę okołoziemską. PO wszystko stara się obrócić w żart. Wczoraj Andrzej Czuma w wieczornym programie Polsat News stwierdził, że chciał sobie podowcipkować, ale być może nie wypada. Graś pozwolił sobie na refleksję nt. nadpiłowanego skrzydła, a Palikot nadal jest w partii. Kpiny pozwalają zrobić z polityków PiS wariatów i oddalić opinię publiczną od odpowiedzi na kluczowe pytania dot. katastrofy.
Na dłuższą metę jednak, a z tym powoli mamy do czynienia, Smoleńsk nie może stać się tematem, na który opozycja skupia wszystkie siły, a resztę - gdzie rząd również nawala - olewa. Raz, że przy takiej koncepcji Tusk może być jeszcze 2 kadencje szefem rządu, dwa - PiS banalnie łatwo nadziewa się na gnojenie salonu z tematem przewodnim: gra katastrofą i trumnami, jakby nie było Palikota i śledztwa w rękach Rosji. Siła rażenia 1000 razy powtórzonej nieprawdy jest miażdżąca. Już dziś najważniejsze argumenty, jakie wysuwa się przeciwko Kaczyńskiemu w dyskusjach, to "zawłaszczanie" i "gra śmiercią brata". Trzeba też zauważyć, iż teza z grą pojawiła się w perfidny sposób już w czasie żałoby narodowej.
Nie ulega wątpliwości, że Tomasz Arabski i Radosław Sikorski powinni, wraz z Klichem, wylecieć z rządu. Sytuacja w 36. pułku lotnictwa, brak nawigatora, nieprzygotowane lotniska zapasowe, zdjęcie klauzuli oficjalnej z lotu Prezydenta, brak jakiejkolwiek delegacji czekającej na elity w Smoleńsku, aż w końcu przystanie na propozycję Putina z początku marca, by zrobić oddzielne obchody - to wszystko stawia polityków PO w bardzo złym świetle. Rozpadający się wrak Tupolewa, którego szczątki są niezabezpieczone od 5 miesięcy mimo próśb, to również dowód na bezradność polskiego rządu i prokuratury. Czasami się zastanawiam, czy my żyjemy w jakimś Gabonie, którego można potraktować "na odwal się", jako kraj trzeciego świata? Jako kraj, niezdolny do przeprowadzenia własnego śledztwa z materiałami i dowodami oryginalnymi?
Jarosław Kaczyński pokazał siłę i koncepcję przynajmniej w temacie Smoleńska. W PiS oczywiście dobrze się nie dzieje, a mnie osobiście irytuje to, że przy prezesie wyróżniają się Suski czy Kuchciński zamiast Ołdakowskiego i Kowala. Jednak tylko pod naciskiem PiS może kiedyś dojść do wyjaśnienia tragedii smoleńskiej. Problem w tym, by Kaczyński nie skupiał wszystkich dział na to, bo rząd będzie mógł zadłużyć Polskę i zniszczyć nauczanie w szkołach tak, by za parę lat nie było jak i czego sprzątać.
PS. Jeszcze kilka słów o głupkowatym sondażu TNS OBOP, w którym SLD ma 20% poparcia. Na 1000 respondentów brakuje blisko 400 głosów. Wystarczy za komentarz.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka