TVN24:Wojskowa prokuratura bada czy generał Andrzej Błasik mógł 10 kwietnia przejąć stery drugiego pilota TU 154 M 101 lub nakazać załodze lądowanie mimo złej pogody. Takie dwie hipotezy pojawiły się - wśród innych - po zeznaniach wojskowych pilotów. Ustaliliśmy, że oskarżyciele z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w trakcie przesłuchań pilotów z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego pytają o podatność na naciski dowódcy załogi z 10 kwietnia kpt. Arkadiusza Protasiuka i drugiego pilota – mjr. Roberta Grzywny.
Pierwszy raz z klasą zachował się w sprawie wyjaśniania przyczyn tragedii nieudolny minister Miller. Przypomnijmy, że to on podsuwał wersję o cywilnym charakterze lotu, mimo literki M przy numerze maszyny a także faktu, iż Tupolew lądował na wojskowym lotnisku i należał do 36. Pułku Lotnictwa. Szef polskiej komisji ds. przyczyn wypadku pod Smoleńskiem mijał się też z prawdą w sierpniu, gdy opowiadał na Komisji Obrony Narodowej o "zabezpieczonym" wraku przez Rosjan. Dziś zachował się przyzwoicie i nie chciał komentować rewelacji TVN 24.
Sensacji, w której nie chodzi o nic innego, jak tylko o tzw. szybki target i łatwy temat. Ze szkodą dla dyskusji o przyczynach katastrofy z 10 kwietnia i - przede wszystkim - dla rodziny gen. Błasika.
Po pierwsze - dla dziennikarza istotne są zeznania jednego z pilotów, który twierdził w prokuraturze: "Były takie sytuacje, iż podczas lotu z gen. Błasikiem, wyżej wymieniony przychodził do kabiny i mówił do mnie „Panie poruczniku, Pan siedzi na moim miejscu. Ja będę leciał." Ja takich sytuacji miałem około trzech. Nie jestem w stanie powiedzieć, co robił gen. Błasik, po tym jak ja opuściłem fotel II pilota. Ja w tym czasie siedziałem w przedziale pasażerskim. Gen. Błasik kazał mi opuścić fotel II pilota jeszcze przed startem. I siedział na moim miejscu do momentu lądowania. Takie zdarzenia miały miejsce w 2008 i 2009 roku. Były to loty do Dęblina i Malborka – zeznał w wojskowej prokuraturze." Ujawnienie tych zeznań to problem i natury moralnej i politycznej. Moralnej ze względu, który podałem. Współczuję zwyczajnie rodzinie gen. Błasika, bo dziennikarz nie ma żadnej mocnej przesłanki do tego, by umieszczać tekst z sugerującym pytaniem. Jeśli przyjrzymy się zeznaniom pilota, które TVN 24 ujawniło, przeczytamy: "Nie jestem w stanie powiedzieć,co robił gen. Błasik, po tym jak ja opuściłem fotel II pilota". Poza tym, coś co zdarzyło się 2 razy w lotach o dużo mniejszej randze, nie musiało mieć miejsca 10 kwietnia. Przytoczone zeznania, jako - jak rozumiem - mocny dowód, wcale nimi nie są.
Po drugie - jeśli prokuratura faktycznie bada możliwość nie tylko nacisków, ale też bezpośredniej ingerencji gen. Błasika w trakcie lotu, to dokument MAK pod nazwą kopii stenogramów z czarnych skrzynek, przekazany polskiej stronie, jest farsą. Bo, choć to bardzo niepewne, gen. Błasik się pojawia (nikt nie pytał o identyfikację głosu rodziny wojskowego), to nigdzie nie ma informacji o tym, że wydaje komendy "przekonujące" kpt. Protasiuka do lądowania, a tym bardziej - by wpływał na lot jako drugi pilot. Mielibyśmy do czynienia z niewyobrażalnym skandalem, którego nie popuściłby żaden szanujący się kraj. Zostalibyśmy zwyczajnie oszukani przez MAK.
Niedawno zastanawiałem się, dlaczego nie ma przecieków ze stenogramów z czarnych skrzynek. Były już 4 podejścia do lądowania, nieznajomość rosyjskiego przez polską załogę, naciski Lecha Kaczyńskiego po rozmowie z bratem, samobójstwo pilotów we mgle, instrukcje dyr. Kazany, "debeściaki" i "jak nie wyląduję to mnie zabiją". Teraz pojawia się informacja, zwalająca z nóg. Prowadząca w gruncie rzeczy do podgrzania atmosfery i poróżnienia wśród rodzin.
Czy bliscy gen. Błasika mają złożyć publiczne przeprosiny, tak, jak zadeklarował to ojciec Protasiuka w przypadku, gdyby okazało się, iż jego syn jest winny w tej straszliwej katastrofie? A gdzie wobec tego odpowiedzialność rosyjska za zabezpieczenie lotniska, naprowadzanie na pas przez kontrolerów, nieprzygotowanie lotnisk zapasowych? Być może chodziło o to, by przerzucić ciężar oskarżeń z nieprzyjemnej kwestii zabezpieczenia wraku i ew. rozmów ofiar z rodzinami przed samą tragedią na winę jednostki.
W każdym razie - źle się bawicie, państwo dziennikarze. I nie chciałbym być w waszej skórze, gdyby się okazało, że ani kpt. Protasiuk ani gen. Błasik wespół z Lechem Kaczyńskim, nie doprowadzili do tragedii smoleńskiej.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka