Mowa oczywiście o wczorajszej wizycie Donalda Tuska na pogrzebie córeczki olimpijczyka, Bartłomieja Bonka. Dziewczynka zmarła w wyniku błędu lekarzy, którzy odmówili matce cesarskiego cięcia. Rozumiałbym taką oto sytuację - premier miał w planach zwiedzić budowę elektrowni w Opolu, nagle dowiedział się o tragedii rodzinnej sportowca i postanowił pobyć chociaż przez chwilkę w tych trudnych chwilach z ludźmi, bez kamer. A jeśli już kamery na miejscu były i widok przygnębionego premiera przedstawiły opinii publicznej niemal wszystkie media, zwyczajnie nie wypadało mu robić ustawki z dziennikarzami w Zębie.
Słowa "nekrolanser", być może zbyt mocnego, użył bodaj jako pierwszy Przemysław Wipler na Twitterze. Trudno mu po części nie przyznać racji. Marketing polityczny w Polsce prze do przodu, choć daleko nam scen, znanych z seriali Boss czy House of Cards. Tusk doskonale wiedział, że planując rano wizytę na pogrzebie, by kilka godzin później radować się z sukcesu Kamila Stocha z pozycji najważniejszego kibica RP na oczach milionów, narazi się na krytykę. Ludzki odruch, gest w tym przypadku zostanie uznany jako polityczna zagrywka - i znając mentalność polityków, w tym skutecznego i dbającego o PR premiera, tak musiało być. Ciekawe, czy posłowie PiS przypomną Tuskowi, jak kiedyś ganił Kaczyńskiego za to, że uskutecznia kampanię wyborczą na grobie Barbary Blidy. Tym bardziej, jeśli padły kiedyś takie słowa z ust szefa rządu, nie powinien dawać on pretekstu do krytyki za hipokryzję. Nie wiem tylko, co jest bardziej żałosne - wykorzystywanie niemal wszystkich sytuacji przez lidera PO do lansu przed kampanią wyborczą do Parlamentu Europejskiego czy może darmowa reklamówka Telewizji Polskiej w postaci rozmowy podobno dziennikarza, Piotra Kraśki z jego ulubionym przywódcą.
A teraz proponuję eksperyment. Wyorbaźmy sobie, że to Jarosław Kaczyński - obojętnie, czy jako premier czy lider opozycji - przyjeżdża na pogrzeb rodziny znanego sportowca, co zostaje uwiecznione na wielu zdjęciach w wielkich mediach, po czym - kilka godzin później - skacze z radości i udziela wywiadów przed i po występach naszych olimpijczyków. Nie chcę się nawet domyślać, co by z niego zostało. Z pewnością wizerunkowe strzępy.
Jak myślicie, Kaczyński byłby chwalony przez Jarosława Kuźniara, Monikę Olejnik i Tomasza Lisa za wrażliwość czy może ganiony za "nekrolans"?
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka