Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
2220
BLOG

Czego Polacy nie potrafili zrobić z Jaruzelskim

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 51

Ukraina, mimo ogromnych kłopotów z gospodarczą ruiną, kryzysem państwa i podziałem społeczeństwa na prounijne i zwasalizowane przez Rosję (przynajmniej nakreślanym w ten sposób w mediach), potrafiła poradzić sobie z Janukowyczem. Jeszcze nie wiadomo, co się ze obalanym prezydentem stanie i jak ma zamiar się bronić, jeszcze milczy Rosja, ale sam fakt wystawienia listu gończego za wybranym w demokratycznych wyborach prezydentem wiele nam może, niestety, mówić.

Ukraińcy związani z Majdanem pokazali mądrość. Nie chcą zatrzymywać się w połowie drogi, nie interesują ich tanie i zgniłe kompromisy. Pragną być w pełni suwerenni. Choć ich obecna sytuacja geopolityczna jest zupełnie inna niż PRL w 1989 r., wysunę taką oto tezę, iż nasz wschodni sąsiad mimowolnie odrzuca polskie doświadczenie cackania się z personami, które na pobłażanie liczyć nie mogą.

Wojciech Jaruzelski i jego prawa ręka, Czesław Kiszczak, mogą żyć w dobrobycie do końca swoich dni w zagrabionych willach. W dużej części dlatego, że część opozycji zwyczajnie się ich bała: ich, potęgi służb, wojsk sowieckich, mimo ewidentnego rozpadu ZSRR, które jeszcze stać było na postraszenie Litwy. Gdy kooptowana strona "Solidarności" ujrzała na własne oczy, jak słabi są komuniści, jak skompromitowali się w wyborach czerwcowych, woleli nie zaznać rewanżu i dotrzymać wszystkich umów, czyli zawiązać, jak to się dzisiaj mówi, polityczny układ, okraszony hasłem: pacta sund servanda.

A można było zrobić tak: dać Jaruzelskiemu nawet prezydenturę, potem go odwołać i zerwać wszystkie pakty. Postkomuniści odbudowywali struktury dzięki moskiewskiej pożyczce, choć nomenklatura trzymała się oczywiście bardzo mocno. W przypadku odejścia na polityczną emeryturę Jaruzelskiego i w perspektywie w pełni wolnych wyborów, byli aparatczykowie PZPR nie mogli liczyć na rządy. Układ, być może potrzebny w tamtych chwilach 1989 - to już oceni historia, już to robi - można było złamać właśnie po 1991 roku. Rozpocząć nie odwet, tylko pokaz siły sprawiedliwości ze strony elit państwa. Wystawić list gończy za Jaruzelskim, Kiszczakiem i ich ludźmi, pałającymi się brudną robotą.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że łatwo mówić po fakcie, ale po odejściu na boczny tor najbardziej znanych twarzy systemu PRL to był jedyny dobry i konieczny moment na rozprawę z nimi. Nie mielibyśmy do czynienia dzisiaj z niekończącymi się procesami, durną wrzawą z rzekomym rozwodem Jaruzelskich w tle, ogromnymi emeryturami dla morderców pokroju esbeka Pietruszki, czy z tym, co nas niebawem czeka: narodową dyskusją o godnym pochówku dla komunistycznych dyktatorów.

Zawaliliśmy, a Ukraina zawalić nie chce. Jestem pełen podziwu za ściganie Janukowycza, który niczym się od naszych genseków nie różni, poza tym, że rzeczywiście wybrał go - zawiedziony Pomarańczową Rewolucją - naród. Mimo że nikt z nas nie ma pewności, jak sytuacja na Ukrainie się dalej potoczy. I czy ktoś pomoże temu państwu w jego europejskich aspiracjach. Powinniśmy zrobić z Jaruzelskim dokładnie to, co oni z Janukowyczem. Dwadzieścia trzy lata temu.

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (51)

Inne tematy w dziale Polityka