Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
1419
BLOG

​Jak płk Mazguła juwenalia urządził

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Protestowały już feministki, protestowali oburzeni nauczyciele, teraz przyszła pora na „studentów”. Dlaczego piszę o nich w cudzysłowie? Bo doskonale było widać, że plan się nie powiódł. Zawiodła frekwencja i średnia wieku demonstrantów, znacznie przewyższająca ten typowo studencki. 

Studenci zawsze znajdą sobie dobrą wymówkę, by nie uczyć się do sesji – tak pomysł protestu, w którym nie wiadomo za bardzo, o co w gruncie rzeczy chodzi, skwitowała jedna ze znanych mi nauczycielek akademickich. Cały ubiegły tydzień zachodziłem w głowę: jakie to zmiany zamierza wprowadzić PiS na uczelniach wyższych, że żacy oddolnie się skrzyknęli i, podobnie jak organizacje lewicowe, zwołali swój marsz uliczny na Facebooku? Ano żadnych. Zdziwiony sprawdziłem postulaty protestujących, a tam... czysta polityka.

„Protestujemy razem z innymi studentami przeciw obecnej sytuacji w kraju! (…) Na drodze merytorycznej debaty stajemy, by promować i bronić wartości nieodzownych zarówno dla środowiska akademickiego, jak i dobra całego społeczeństwa: wolności, poszanowania prawa, autonomii nauki, obywatelskości, a także równości bez względu na płeć, orientację psychoseksualną, pochodzenie czy wyznanie” – stwierdzili organizatorzy. Cóż, nie pasuje im zarazem wszystko i nic – politycy się kłócą, część społeczeństwa jest nietolerancyjna, czyli jest dokładnie tak, jak było zawsze. Zabrakło mi w postulatach jednego: obowiązkowych piątek wpisanych do indeksu na egzaminach.

Grupka studentów uznała, że rząd łamie prawa autonomii uczelni. Nie przypominam sobie, by minister szkolnictwa wyższego w ciągu minionego roku wysyłał partyjnych czynowników na uniwersytet tylko po to, by zablokować nieprzychylną jakiemuś politykowi pracę magisterską. A tak drzewiej bywało. Co prawda dzisiejsze pokolenie studentów kończyło wówczas szkołę podstawową, ale pamiętamy przecież o głośnej pracy magisterskiej Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie, przez którą minister Barbara Kudrycka wszczęła kontrolę na UJ. Nie przypominam sobie też, by partyjna młodzieżówka, popierająca poprzednie władze, wstawiała się za Sławomirem Cenckiewiczem, który w związku z publikacjami na temat Lecha Wałęsy i śp. Anny Walentynowicz był ciągany po prokuraturach i podsłuchiwany przez służby specjalne.

Dlatego protest studentów nie mógł się udać. W przeciwieństwie do „czarnych marszów” cel i forma sprzeciwu były po prostu niejasne. Środowiska lewicowe protestowały przeciwko konkretnej ustawie – to, że jej w wielu punktach nie doczytano, to już inna sprawa. Tymczasem grupka studentów chciała wyjść na ulice, bo zwyczajnie „się im PiS nie podoba i na niego nie głosowali”. I tak też się stało – w sumie kilkaset osób manifestowało i to ze wsparciem KOD-u. Nie mogło zabraknąć „wiecznych studentów” – płk. Adama Mazguły, prof. Jana Hartmana, a na Twitterze wsparcie dawała posłanka PO Kinga Gajewska. Nic dziwnego, że przedstawiciele „uniwersytetu trzeciego wieku” zjawili się na proteście, skoro organizatorzy przewidzieli klapę frekwencyjną i na wszelki wypadek dopisali takie oto zdanie: „Na protest zapraszamy wszystkich zainteresowanych, nie tylko nauczycieli akademickich, doktorantów i studentów, chociaż to do was apelujemy w pierwszej kolejności. Czas się aktywizować”. Od akcji odcięło się zresztą bardzo wiele organizacji studenckich, m.in.: NZS, Stowarzyszenie KoLiber, Stowarzyszenie Młodzi dla Polski oraz Stowarzyszenie Studenci dla Rzeczypospolitej.

Studenci sprzed pół wieku posłuchali apelu i wyszli na ulice. W Szczecinie protestowało ok. 20 osób, z tego może dwóch obecnych studentów. Rzeczywistość przerosła kabaret – tylko czekać, aż Mazguła i Hartman w stanie głębokiego oburzenia na PiS wykorzystają inne wydarzenia polityczno-społeczne: podszyją się pod pielęgniarki albo wystąpią, udając prześladowanych homoseksualistów. Studenci, partyjne młodzieżówki i wy, starzy wyjadacze, którzy chcieliście się załapać na legitymacje studenckie i tanie piwo w studenckich knajpach: mnie też wiele rzeczy wokół codziennie oburza, ale jakoś tak głupio mi bez konkretnego powodu wychodzić na ulice. Może to jest główny powód fiaska wielkiego „protestu studentów”?

Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie"

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo