Sprostowanie, do którego nie mogę się ustosunkować na blogu kol. echo24, z powodu zabanowania.
Bloger echo24 gniewnie sprostował moją sugestię, że na przełomie maja i czerwca 2011r. został w sposób jak najbardziej kulturalny i dyplomatyczny spuszczony ze schodów (trudno powiedzieć, fizycznie czy metaforycznie, ale w każdym razie efektywnie) w kwaterze głównej PiS, gdzie udał się był w celu przedyskutowania swojego ewentualnego kandydowania do Sejmu z listy PiS.
Opis zdarzenia barwnym piórem kol. echo24 sugeruje, że jego spotkanie z wiceprezesem PiS p. Adamem Lipińskim, jakie odbył jako substytut audiencji u prezesa Jarosława Kaczynskiego, odbywało się na trzecim piętrze. Bloger natomiast prostuje, że odbywało się ono na parterze, ergo nie mógł zostać spuszczony po schodach, ani fizycznie ani metaforycznie.
https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1297716,miedzynarodowe-instytucje-prawne-i-wojskowe-powinny-zareagowac-na-rozbijacka-polityke-pis#comment-24291903
(...) Znów łże Pan jak pies, bo gabinet p. Lipińskiego jest w oficynie na parterze i niema tam schodów.
No i kto wyszedł na głupka?(...)
Uważam ogólnie, że kwestia, czy bloger echo24 zjechał (fizycznie lub metaforycznie) po schodach z trzeciego piętra, czy też został wyrzucony z biur PiS bardziej poziomo, z parteru, jest mało istotna dla meritum, czyli podania mu przez PiS czarnej polewki. Zresztą w sposób tak kulturalny, że bloger do dziś uważa, że to on zwolnił PiS, nie zaś PiS jego.
Wyrzucenie blogera echo24 z parteru kwatery głównej PiS jest raczej mało prawdopodobne, ponieważ parter budynku zajmuje '147 Break Nowogrodzka', jeden z dwóch największych warszawskich klubów bilardowo-snookerowych. W trzech salach o powierzchni 780 m2 mieści się 18 stołów do pool bilarda, 4 stoły do snookera, antresola ze stolikami, kanapami i telewizorami, bar oraz sklep z akcesoriami do gry. Pomieszczenia biurowe PiS zaczynają się od pierwszego piętra.
https://iwaw.pl/obiekt.php?p=469042343
zaś bloger, wedle własnej barwnej relacji, został skierowany na trzecie piętro.
Podszedłem tedy do starego portiera i spytałem, gdzie jest gabinet prezesa Lipińskiego, z którym jestem umówiony na 13-tą, na co ów cerber nawet na mnie nie spojrzał i warknął: „trzecie piętro!”. Już wtedy poczułem, że lekko nie będzie, ale posłusznie udałem się na górę, gdzie się okazało, że to nie tam i muszę się wrócić, wejść do oficyny i poszukać gabinetu pana Lipińskiego. Jak mi się w końcu udało dotrzeć we właściwe miejsce, zobaczyłem poczekalnię pana wice-prezesa PiS, która wypisz wymaluj wyglądała jak poczekalnia przychodni lekarskiej z czasów szczytowania komuny, czyli jakieś przepierzenia z płyt wiórowych i trzy odrapane krzesła. „Czego pan szuka? – zapytała mnie młoda sekretarka, a jak wyjaśniłem, w jakiej sprawie przychodzę mruknęła pod nosem: „ktoś tam jest, więc musi pan czekać”. W końcu ten ktoś wyszedł, a sekretarka znów mruknęła: „może pan wchodzić!”.
Jeśli jednak był to parter, to niniejszym serdecznie przepraszam dr Krzysztofa Pasierbiewicza za moją pożałowania godną pomyłkę.
Inne tematy w dziale Kultura