Jeżeli w następstwie S.447/HR.1226 Polska zostanie bankrutem i pariasem, to będzie to zasłużona kara.
Sprawiedliwa i zasłużona kara Boża za głupotę, małość, kunktatorstwo, tchórzostwo i ogólną dupowatość w rozliczaniu komunistów.
PRL traktowała mienie poniemieckie i pożydowskie (oraz znaczne ilości mienia prywatnego Polaków) jak mannę z nieba – smaczne, pożywne i za darmo. Komuniści, zgodnie ze swoją naturą, rabowali nie pytając ofiar rabunku o zdanie. A jeśli już nie żyły, to tym lepiej, bo spadkobierców nikt nie miał zamiaru szukać.
Co na to ofiary rabunku? Zasadniczo psińco. Syndrom sztokholmski, miłość ofiary do kata, nie narodził się w Sztokholmie, on wydaje się być pomysłem oryginalnie polskim. Pomysł, że można od państwa dostać coś za nic, że darmowe mienie może się brać z niczego, że cudza własność magicznie staje się niczyja, tak smakował Polakom, że wydane prawem kaduka dekrety Bieruta o wywlaszczeniu mienia prywatnego utrzymano w III RP w mocy niemal przez aklamację. Tak samo, czyli przez aklamację, elektorat zaakceptował, że musi istnieć pełne następstwo prawne pomiędzy niesuwerenną PRL a suwerenną III RP, bo inaczej się nie da.
W następstwie czego, III RP jako prawny następca PRL zapłaci obecnie za Bieruta i innych kolaborantów, i nie ma zmiłuj.
Nie pieprzcie, proszę, że “a co my możem”, że nie było czasu na gruntowna rewizję PRL-owskiego prawa, że III RP nie stać było na tworzenie suwerennego prawa od podstaw.
Trzecia Rzeczpospolita istnieje już 29 lat, o dziewięć lat dłużej niż istniała Druga. W dniu odzyskania niepodległości, prawa II RP nie było. Był zlepek ustawodawstwa rosyjskiego, niemieckiego i austriackiego. Ten zlepek przekształcono w spójny system prawny państwa polskiego w niecałe sześć lat, do 1924 roku. Nikt nie próbował proponować, by Druga Rzeczpospolita zostala prawnym spadkobiercą mocarstw zaborczych i miała swój udział w odpowiedzialności za długi Romanowów, Hohenzollernów i Habsburgów.
Trzeba zatem było nie upierać się przy ciągłości prawnej niesuwerennej PRL z suwerenną III RP i energiczniej rozliczać komunistów. Ale skoro z lenistwa i ogólnej dupowatości uczynić się tego nie dało, bo w telewizji był właśnie 'Taniec z Gwiazdami" a potem przyszedł szwagier z kumplami, przynieśli flachę i jakoś się całe zagadnienie rozeszło po kościach, to teraz trzeba będzie za to zaplacić.
W porównaniu z tym, co teraz może nastąpić, publiczna egzekucja pełnego składu Biura Politycznego KC PZPR na stokach Cytadeli i wprowadzenie ustawowego obowiązku wytatuowania czerwonej gwiazdy na czole każdego z ponad 3 milionów członków PZPR byłyby wręcz pieszczotą.