Tak sobie ostatnio rozmawialiśmy, z Wyrusem, że Polacy to jest chyba jedyna znana nam nacja (z tych, o których w ogóle warto wspominać), która nigdy nie miała takiego pomysłu, żeby sprowadzić piekło na ziemię. To jest fundamentalna kwestia i ją sobie zostawiamy na później, bo byśmy musieli zacząć naprawdę bardzo głeboko. Niemniej, to jest fakt. Na ostro widać to najlepiej zestawiając nas z szaleństwami Niemców i Ruskich. Na miękko widać to zestawiając nas z bawiącymi się w eugenikę Szwedami, czy Amerykanami. A historycznie z takimi Spartanami i tym całym systemem Likurga, który był po prostu czymś do cna nienormalnym i chorym.
U nas nigdy czegoś takiego nie było.
U nas widzi się człowieka w człowieku.
To nie jest oznaka słabości. Potrafiliśmy być największym państwem ówcześnie znanego świata przez kilkaset lat. Stworzyć rzeczy piękne. I nigdy nie popaść w szaleństwo, nigdy zapragnąć piekła na ziemi.
Ludzie mi zarzucają rózne rzeczy. Ot się ostatnio dorobiłem nowego fanklubu na salonie. Sorry, że linka nie daję, ale przecież chyba nikt tu nie myśli, że ja teraz pójdę na salon szukać, gdzie to te upośledzone istotki wpadają zbiorowo w amok przerzucając się moim nazwiskiem.
Mówiąc najogólniej chodzi o to, że ja jestem faszysta, antysemita, namawiam ludzi do przemocy i takie tam.
Jako żywo można o mnie powiedzieć wszystko, ale nie to, że jestem faszystą. Oczywiście możemy przyjąć taką definicję lewicowości, że lewicowość, to jest to, co w danym momencie lubią lewicowcy i co im się wydaje fajne. Więc ten cały Mussolini, a po nim Hitler, z tym całym swoim socjalizmem, budową nowego człowieka, tysiącletnimi Rzeszami i wbudowanym w nie marksistowskim determinizmem, totalitarnym prymatem państwa nad jednostką, rugowaniem Boga, masową histerią, łamaniem tabu kulturowych itp.- to wszystko dla lewicy jest jak najbardziej prawicowe. Lewica już Hitlera nie lubi. I w związku z tym, ja jestem faszystą, mimo że te wszystkie lewackie brednie są mi wstrętne. Po prostu faszystą zostaje się dokładnie na takiej samej zasadzie, jak się zostaje antysemitą. Antysemita to taki, którego nie lubią Żydzi, a faszysta to taki, kogo nie lubi lewica. To proste.
Dzięki temu obydwa określenia- i antysemita i faszysta- przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Po prostu wzrusza się ramionami, gdy ktoś kogoś nazywa faszystą, albo antysemitą.
Tu mała glossa, do antysemityzmu, bo warto to sobie przypominać. Ja mam do Zydów stosunek dokładnie taki sam, jak do innych narodów. Na codzień ich istnienie mnie nie interesuje. Mogą sobie być, mogą sobie zniknąć za sekundę i ja tego nawet nie zobaczę. Bo co mnie oni? Natomiast jak mi tu lezą i szkodzą Polsce, a przez to i mi, to mam dla nich tylko jedno- wypierdalać!
I to w podskokach, bo żadnej taryfy ulgowej dla skurwysynów.
Wszystko.
To, jakiej dana nacja używa strategii, by mi tu leźć to kwestia drugorzędna. I jak lezą, to jestem antysemitą, antyrusem, antygermanem, antymerkurianem, czy kto tam akurat lezie. Wypierdalać!
Zostało to namawianie do przemocy.
I tu się robi ciekawie, bo sam się czasami zastanawiam, czy ja tym swoim pisaniem kogoś jakoś dodatkowo nakręcam? No i nie wydaje mi się.
To nie jest przecież tak, że przychodzi tu do mnie jakiś pomylony lewak, albo psychofan Platformy O., którego cały polityczny światopogląd zawiera się w “Kaczor chuj he he he”, czyta sobie to, co ja tu napisałem i nagle mu się ślepięta otwierają, prawda Artura Nicponia spływa nań niczym świetlisty promień na Konioluba Grubasa i od tej chwili ów człowieczek zaczyna dyszeć agresją do dobrego, prawdomównego i gospodarnego Donalda Tuska. I przemyśliwa, jakby tu podpalić Polskę.
No przecież tak może to sobie wyobrażać tylko ktoś głęboko upośledzony umysłowo.
Ja sobie ten mój blogasek piszę w sumie z jednej przyczyny. Oczywiście poza tą jego funkcją, że ja jestem ogólnie ciekawy ludzi i lubię z ludźmi gadać. Ta przyczyna to przygotowanie jak największej liczby ludzi na to, co moim zdaniem nieuchronne.
Moim zdaniem i to chyba wszyscy wiedzą, idzie na zwarcie i to na takie zwarcie, że krew będzie tryskać.
Bo to się nie uda tak zrobić, żeby Polaków po 22 latach NEPu zagnać do łagrów.
Polacy mogli, wychodząc z komunistycznej biedy i rzeczywistości opakowania zastępczego, odpuścić komuchom ich zbrodnie, złodziejstwo i służalczość wobec Kremla. I całe to ich skurwysyństwo, za które oni po prostu powinni wisieć. Tysiącami. Odpuścili im, bo byli głodni świata, a ten świat się właśnie otworzył.
Polaków przekonywano, przez te 22 lata, żeby się szczególnie nie interesowali polityką (poza tresurą, której byli poddawani przez michnikowszczyznę i resztę tej bandy, by reagowali odpowiednimi odruchami na pokazywane obrazki), bo trzeba odbudowywać kraj po komunie. I potrzebne są wszystkie ręce. A ważnymi sprawami zajmą się ludzie światli, którzy wiedzą co robią.
Polacy swoje zrobili dobrze. Wbrew wszystkiemu. Polacy swoją robotę zrobili na medal.
W tym czasie światli i kompetentni “nowi Europejczycy” zrobili bilion złotych manka, stworzyli milion biurewskich stanowisk dojenia podatnika, szykanowania go i utrudniania mu życia, rozkradli majątek wspólny, zniszczyli przemysł, służbę zdrowia, system emerytalny i opletli obywateli siecią totalitarnego prawa, które umożliwia, lege artis, traktowanie obywatela jak szmaty, którą można podeptać i cisnąć nią do kubła z brudną, śmierdzącą breją.
Dlatego jak tym razem pierdolnie, to nie będzie przebacz.
Nie będzie grubej kreski.
Bo nikt się tu w Polsce nie czuje podbity. Za to coraz więcej ludzi czuje się okradzionymi i oszukanymi. Oni swoją robotę zrobili dobrze. Wycisnęli z siebie ostatnie soki, lawirowali w tym chorym systemie prawnym i podatkowym, żeby jakoś związać koniec z końcem i jakoś ogarnąć rodzinę. Byli posłuszni i pracowali tyle, ile się od nich wymagało. Bo miał być sukces. Bo wyszliśmy z komuny i miało być inaczej. Miała być wolność i nie miało być świętych krów. I każdy miał mieć szansę. Zło miało być nazywane złem, a dobro dobre. Kradzież kradzieżą, a zdrada zdradą. Nie mieliśmy wypaść z jednej, sowieckiej tresury, pod rynnę z drugą, która nas usiłuje przerobić na jakichś ojroczłowieków bez tożsamości i twarzy.
My swoją robotę zrobiliśmy super. Najlepiej na świecie. Bo nie ma drugiego tak popieprzonego kraju choćby w takiej Europie, który by był tak dalece przeciwko swoim obywatelom. Gdzie cały system zbudowany jest tylko po to, by ssać z Polaków krew i życie. I my chcemy wreszcie żyć po swojemu. Tacy, jacy jesteśmy, bez tych postępackich połajanek. Bez wciskania nam tu jakichś cudzych „modeli rozwojowych”, które tak naprawdę są tylko inną nazwą na dojenie nas z kasy.
Nie będzie więc grubej kreski i władza o tym doskonale wie, a przecież “władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”.
Będą więc nakręcać te ruskie serwery, na których sobie stoi zliczanie głosów Państwowej Komisji Wyborczej. Polskiej! Sam cień podejrzenia, że Ruscy mogą mieć wpływ na wyniki wyborów w Polsce powinien skutkować urżnięciem łbów całej tej hołocie, która w tym macza paluchy. Bo to jest sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa na prawie 40 milionów ludzi. Na ich majątki, zdrowie i życie.
A jak już serwery nie pomogą, to będą strzelać.
Naprawdę.
I ja tu nie straszę. Ja po prostu relacjonuję to, co widzę. I jakie z tego płyną dla mnie wnioski.
I sugeruję, by się do tego przygotować. Żeby nie było takiej sytuacji znowu, że będą nas wybierać jednego po drugim z opuszczonymi gaciami.
Co z tymi moimi przestrogami zrobią ludzie, to ja na to wpływu nie mam.
Ja bym się naprawdę bardzo cieszył, jakby te tysiące czytelników mojego pamiętniczka, wyciągnęło z tego mojego pisania wnioski konstruktywne i zamiast się tanio emocjonować każdy sobie ściągnął plany warsztatowe stena i wykonał kilka sztuk u zaprzyjaźnionych ślusarzy. Żeby, w razie Niemca, mieć i dla siebie i dla ojca i dla brata.
Byłbym zachwycony, bo mnie ludzka zaradność i pomysłowość zachwyca.
Ale coś mi się nie wydaje, że tak ludzie robią.
Coś mi się zdaje, że to bardziej idzie tak, że chodzą po tym necie ludzie wkurwieni i szukają kogoś, kto myśli tak, jak oni i głośno o tym mówi, co myśli i co czuje. I na tym się kończy.
Jeszcze sobie ludzie pogadają, bo to nigdy, albo prawie nigdy nie jest tak, że się dwaj ludzie są w stanie zgodzić w 100%. Więc są jakieś tam detale do ustalenia i dogadania. I wtedy już koniec całkowity. Nic dalej, nic więcej.
Trzymajmy się tej broni automatycznej, co to ją każdy patriota powinien mieć w ilości sztuk kilku, a do tego jakieś materiały wybuchowe, radiomodem sprzężony z tanim tabletem z Biedronki (do szyfrowanej komunikacji) i takie tam różne, które gromadzą np. Amerykanie, którzy poważnie traktują to, co uważają o świecie. I jakoś oni się cieszą wielokrotnie większą wolnością niż my. O tym, że każdy taki patriota powinien przynajmniej godzinę tygodniowo spędzać na sali piorąc się po mordzie z innym patriotą nie wspominam. Trzymajmy się tego tylko.
No i jak to wygląda?
Ano wyglada to tak, że przychodzi sobie na nicek.info taki prawicowiec, którego nosi aż całego, któremu się w środku flaki wywracają, jak patrzy na to kurewstwo całe, na tę grabież i zniszczenie, którego system dokonuje i czyta sobie. Czyta sobie o czymśtam czymśtam i myśli tak- “Cie choroba, ma człowiek rację (w sensie, że ja), grozi nam to i to, i to grozi realnie i bardzo. Jak nic ma facet rację”. Po tym wszystkim, mając plany warsztatowe stena na wyciągnięcie myszy, czując całą grozę sytuacji, odchodzi od komputera, idzie do kuchni i robi sobie jajecznice na kolację.
I czeka na następny tekst.
Nie szuka ślusarza, nie dzieli planów karabinka na kawałki, żeby je dać róznym rzemiechom, tak by nie było się łatwo domyślić, do czego części się wykonuje. Nie przygotowuje ładunków wybuchowych, ani nic z tych rzeczy. Nie kupi sobie nawet worka treningowego, żeby w niego po parę minut dziennie tłuc- co wyrabia wiele przydatnych na prawicy cech. Nic z tych rzeczy.
Nasz prawicowiec czeka wciąż, bo tak naprawdę ma nadzieję, że wszystko się rozejdzie po kościach, że nie będzie nic musiał, że nie będzie aż tak źle, a jak będzie, to nie dotknie jego, tylko jak już to Nicponia właśnie, bo pyskuje po necie i prędzej czy później mu się do dupy dobiorą, mimo że ma urzędowy certyfikat (z prokuratury), że tak jak sobie pisze, to jest ok i to nie jest karalne. Przecież wiadomo, jak jest. Wczoraj prokuratura uważała tak, a jutro będzie uważać siak. W zależności od potrzeb. No a wtedy, jak już Nicponia zhaltują, to będzie się można ładnie wzruszyć i być razem. Łączyć się itd.
Tak to wygląda, moi drodzy. Tak to wygląda.
I może być tak, że ja z tymi moimi pisankami, jak to nam grozi to i tamto, nie mam racji. Ja się mogę mylić. Tyle, że ja jestem na to wszystko przygotowany na tyle, na ile może być przygotowany człowiek. I u mnie w domu, pod jednym dachem, cały klan. Dwóch myśliwych i policjant. Każdy z bronią i całą resztą za pan brat. W razie Niemca z nas jakiś pożytek będzie. Coś jesteśmy w stanie zrobić. Niechby tylko nie oddać się tanio.
A wy?
Czytacie to wszystko, zgadzacie się w mniejszym lub większym stopniu, niektórym się te teksty wydają fantastyczne, czemu dają wyraz w komentarzach. To jak to z wami jest? Albo ja bredzę, to wtedy nie wiem, co wy tu robicie i po co to czytacie? Albo czytacie, uważacie podobnie, wyciagacie z tego jakieś wnioski i za tymi wnioskami idą jakieś konkretne działania, albo czytacie, uważacie podobnie i nic z tego nie wynika, więc jesteście jakimiś szaleńcami.
Czasy idą naprawdę trudne i burzliwe.
Nie pora na lizanie się po jajkach.
Naprzeciwko nas ludzie, którzy nie mają żadnych problemów z tym, by sprowadzić piekło na ziemię. Żadnych. Mogą nie dysponować wystarczającym potencjałem, ale mentalnie są na to gotowi. Ich psychofani są tego najlepszym przykładem.
Pytanie brzmi, czy będziecie potrafili oderwać wreszcie dupy do stołków i zrobić to, co konieczne?
Bo ktoś zrobi to tak czy siak.
Ta plugawa skorupa opadnie.
Ten cały postbolszewicki syf spłynie do kanałów wraz z krwią.
I na tym powstanie jakaś nowa elita. Jacyś ludzie, którzy tę krew przeleją. I własną i cudzą.
To tylko od was zależy, jaka będzie jakość tych ludzi. Bo może wśród nich być was więcej lub mniej.
I to jest prosta sprawa w miarę.
Dynamika sytuacji jest taka, że nikogo nie trzeba już namawiać do bitki, bo młodzi się rwą sami. A jak się rwą, to się dorwą.
Mamy sytuację naprawdę rewolucyjną. Poziom eksploatacji Polaków przez system skutkuje choćby tym, że o 20% wzrosła liczba samobójstw na tle ekonomicznym. A to jest tylko jeden taki pik na wykresach. Między tysiącami innych takich pików, które przebijają czerwoną linię bezpieczeństwa. A trudno sobie wyobrazić, żeby miliony Polaków popełniły samobójstwo. Nie popełnią. A żyć się im nie daje. Emigrować nie bardzo już się robi gdzie, bo w całej Europie, tak na chybcika po lewacku sklejanej, właśnie wybuchają nacjonalizmy, czyli to, przeciwko czemu szła taka zmasowana tresura, czego lewactwo się tak bało, że aż ten Bogeyman się zmaterializował i wyszedł z szafy.
Tu są, przed nami, tak naprawdę dwie możliwości. Już kiedyś o tym zresztą pisałem.
Można będzie, za niedługo, wyjść do ludzi i powiedzieć im tak:
No, ludzie, trzeba spłacać te wszystkie długi. To wam zajmie jakieś 3 pokolenia. Wasze wnuki będą jeszcze płacić. To zaś oznacza zaciskanie pasa i pozbawianie was resztek własności. Wszelkich. Bo pacta sunt servanda, a wierzyciele czekają.
albo tak:
No, ludzie, nie ma innego wyjścia, jak powiedzieć wierzycielom, żeby spierdalali. Niech sobie dochodzą od Tuskowych tej kasy, w procesach cywilnych. Oni już nigdzie nie uciekną, bo siedzą w więzieniu. Myśmy tych długów nie zaciagali i my ich nie będziemy spłacać.
Przy czym warto mieć świadomość, że produkt światowy brutto, czyli wszystko to, co wyprodukowano w danym roku, to tylko coś ⅙ tej kasy, która jest w obiegu.
To zaś oznacza, że oni nam pożyczyli cyferki w komputerze, a chcą w zamian prawdziwej ziemi, prawdziwych domów, prawdziwych surowców i prawa do okradania nas z owoców naszej pracy. I poganiania nas jak czarnuchów na plantacji bawełny. Optymalnie byłoby, gdybyśmy jeszcze śpiewali przy tym. Niekoniecznie bluesa, bo Komora woli takie bardziej czastuszki.
No więc ja twierdzę, że ten pierwszy numer się nie uda, choć oni będą próbować.
A to znaczy, że ktoś, w jakimś państwie, jako pierwszy powie owo “wypierdalać!”.
I wtedy się zacznie.
I nie pójdzie łatwo.
I szansę na wygraną mają tylko ci, którzy naprawdę chcą wygrać. Ci, którzy są na to gotowi.
I nie muszą się martwić o zasady, bo te wymyślono po to, by ich ciemiężyć. Po to, by ich oprawcom i złodziejom łatwiej było kraść.
I nie muszą się martwić prawem, bo to prawo jest deptane przez tych, którzy je ustanawiają. Jest to prawo nieważne. Można jeszcze być w oparciu o nie skazanym, ale to skazanie ma wartość zerową. Tak samo, jak nazwanie kogoś faszystą. Przy usłużnych sędziach na telefon, prokuratorach znających swoje miejsce i całej tej ośmiornicy, która nas oplata mackami można skazać każdego, za co tylko się chce.
Takie skazanie jest tylko kolejnym nabojem w lufach radykałów.
I nie trzeba się martwić lojalnością, bo wobec tego odrażającego tworu, jakim jest PRL bis, żaden Polak nie musi się czuć lojalnym. Nie myśmy ten syf stworzyli i nie dla nas on jest stworzony. A ten rak, który na nas żeruje musi zostać odcięty. Bo albo on pożre nas, albo my go wysmażymy rozpalonym żelazem.
I nie trzeba się martwić grzechem, bo nie grzeszy ten, kto bierze udział w wojnie sprawiedliwej. Kto się broni przed agresją. Kto broni siebie, swojej rodziny i swojego dobytku przed bandytami i złodziejami.
I wszystko się to dokona, bo wystarczy dłoń do ziemi przyłożyć, by poczuć jak drży. Jak dygoce, jak się tam kotłuje i kłębi. Jak pęka z trzaskiem ta skorupa i jak się przez nią wylewa.
Napisałem na początku, że Polacy są jedyną nacją, która nigdy nie pragnęła sprowadzenia piekła na ziemię. I to jest prawda i nadal tego nie należy pragnąć, bo to jest grzech niezmywalny. Kto raz go popełni, ten jest na wieki potępiony i ten się już tylko osuwa w czeluść. Coraz głebiej i głebiej.
Mówią rózni ludzie, że Polacy nigdy nie popełnili wielkiej zbrodni, a ta wielka zbrodnia jest warunkiem narodowej dorosłości. Trzeba odrzucić niewinność i to odrzucić ją w wymiarze narodowym, popełnić wielki grzech i żyć w jego cieniu. Z piętnem zła. I ponoć Polacy nigdy się nie wyzwolą, jeśli tego grzechu nie popełnią, jeśli tego zła nie uczynią.
To kłamstwo.
Niczego takiego robić nie trzeba. My nie jesteśmy w sytuacji kogoś, dla kogo jedyną drogą ku wielkości jest wielki grzech i wielka zbrodnia.
My jesteśmy napadnięci. Jesteśmy ofiarą agresji. Jesteśmy okradani, zadłużani, nasze wolności są likwidowane, nie jesteśmy gospodarzami w naszym własnym kraju, a nasi współziomkowie są okłamywani i manipulowani, by bez szemrania tyrać jak raby na obcych. Od 17 września 1939 roku rządzą nami obcy. To są wszystko ludzie, którzy z Polską i Polakami nie mają wspólnego nic, mimo że czasami noszą polskie nazwiska. Ich jedyną rolą jest eksploatacja naszego narodu. To są najeźdźcy. A Polacy stoją w obliczu wojny sprawiedliwej. I mają prawo do odwetu takiego, jaki będzie konieczny, do wszystkich środków, do każdego okrucieństwa niezbędnego, by się tych najeźdźców pozbyć. To jest Polaków niezbywalne prawo. I cała wina spoczywa na tych, którzy zaatakowali.
Oni nam tu sprowadzili piekło na ziemię, my tego robić nie musimy.
Polacy muszą ich do tego piekła wtrącić, pod kotłami im napalić i drzwi zatrzasnąć za nimi na głucho. Na zawsze.
Jeśli więc zaczną używać przemocy- złego słowa nie powiem.
Jeśli zaczną podkładać bomby- nawet się nie skrzywię.
Jak zaczną zdrajców wieszać- przyklasnę.
Uważam to bowiem za dobre i sprawiedliwe.