
Urban piszac o Ziemkiewiczu, pokazał prawdziwą maestrię rynsztokowego pyskowania. Mistrz. Jeśliby wyjąc słowo "korkociag prawoskrętny" pozostaja same obelgi . Co prawda ulubionym gatunkiem dziennikarskim Ziemkiewicza także jest felietonik-pyskowanko patriotyczne, gdzie stara sie emocjonalnie pokazać zło, podłość, fałsz i obłudę Salonu, a to popierając buczenie na cmentarzu , a to opowiadając czasami coś o szubienicach dobrych, ale nie na cmentarzu, lecz na ulicy - jednak od Urbana wiele się jeszcze uczyć musi. Bo Ziemkiewicz przegrał ten pojedynek, ponieważ starał sie powiedziec to, co zwykle, czyli tylko coś dobrego o samym sobie .
Jak zawsze podal pare tych samych sylogizmów i pojęc prostych jak cepy. Dzisiaj było akurat tak : jeżeli Urban jest zły, a Michnik jest kumplem Urbana, to Michnik także jest zły . I nastepny : skoro Michnik jest zły, a Ziemkiewicz jest zdeklarowanym przeciwnikiem Michnika, to sam Rafał jest dobry. Naturalnie , wystarczy zło wyraznie pokazac, by samemu na czele dobra sie postawić. Dlatego zgrabnie połączył Michnika i Brauna z popisami Urbana i wystepując w obronie Brauna przeciwko Michnikowi, zasłonil go własną piersią. Te figury nieuchronnie prowadzą do końca tej opowieści , do samego Ziemkiewicza prezentującego siebie jako kogos zupełnie innego od gnidy, chama i ubeka Urbana i jego demonicznego poplecznika , Michnika. Naturalnie - bo tylko ci dobro jasnowidzący - zło pokazać nam mogą, a nikt tego nie zrobi lepiej niz RAZ. W efekcie autor sam stawia sie na czele pochodu pokrzywdzonych, oburzonych , przedstawia sie jak depozytariusz dobra i kandyduje do roli naszego przewodnika, który nas przeprowadzi...Niedługo wypowie poważne proroctwa.
A pochód idzie na Michnika , na Salon przebrzydły .Bo skoro Michnik złem największym, to ten Rafał najlepszy być musi . Ziemkiewicz zawsze atakuje tę największa figure, ten wielki , jak czuje, autorytet po stronie tamtych . Albo to dowód jakichś osobistych kompleksów, albo celowy zabieg autopromocyjny. Bo dzięki temu ma szanse sam zostać takim Michnikiem - autorytetem, ale dla swoich. Mierząc sie z wrogiem największym , sam może wodzem i prorokiem ogromnym zostać. I chyba tylko temu jego zwykłe felietonowe pyskowanka patriotyczne i ksiażki niepotrzebnie poza objetość felietonu rozszerzone służą - psychoterapii lub zwykłemu lansowi. Ziemkiewicz chce po prostu być jak Michnik.....
Ale Ziemkiewicz nie tylko potrafi byc logikiem od arystotelesowskich sylogizmów. Bywa biznesmenem krytykując Hajdarowicza za brak biznesowych kompetencji przed rozdzieleniem Urze i Rzepy i sugerujac mu agenture, ale gdy zobaczył swoje nazwisko w końcu w stopce Urze, krytyka skończyła sie jak nożem uciał . Teraz znowu wszedl w role krytycznego fachowca od interesów, bo stracił kontrakt w Urze. Potrafi byc socjologiem nazywającym Pis sektą w swojej nowej książce , socjologiem w fachowej obserwacji uczestniczacej, bo na wieczorkach autorskich daje sekciarzom autografy w samym jadrze sekty, czyli w Klubach Gazety Polskiej. Ale i umiarkowanym demokratą odcinając sie od Nicponia, wiceszefa Klubu Gapola w Oleśnicy. Wreszcie centrowcem puszczającym w gazecie Michnika oczko do lemingów , kiedy odcinał sie u Wielowiejskiej od radykałow blogerskich, o dziwo właśnie od Brauna, którego dziś broni przed Michnikiem oraz Toayha i Corrylusa w klubie Ronina. Tak.... wiadomo, lemingi to rynek czytelniczy większy od rynku prawdziwych patriotów.
Dzisiaj przegrał z Urbanem. Bo ten byl po prostu sobą, a Ziemkiewicz znowu coś chciał tylko korzystnego sobie załatwić. Bo na Braunie podlansował sie dwa razy. Raz gdy pokazał go u Michnika jako ekstremiste z innymi blogerami , by samemu lepiej wypaść, drugi raz, gdy bierze go w obrone przed Michnikiem, by dumnie za sobą jakis pochód prowadzić. A mówią , ze to Urban jest największą świnią...
Inne tematy w dziale Polityka