Wygląda na to, że Ukraina straciła już Krym, co potwierdzi tamtejsze refendum 30 marca, a Putin strasząc tylko wojną będzie chciał zainstalowac w Kijowie rzad mu bardziej przyjazny, a jak sie nie uda to oderwie wchodnie regiony i podzieli Ukraine . Zaakceptowal właśnie pomysł Merkel powołania roboczej grupy konsultacyjnej . Potem zobaczy co dalej .Tak czy owak w każdym wariancie już nastapiła zmiana geopolitycznego myślenia w Europie i jakie tego mogą być konsekwencje dla polskiej polityki partyjnej ?
Platforma pokazała Tuskiem i Sikorskim / Prezydent sie tu realnie nie liczył / skuteczne przywództwo i rozważne działania do tej pory , takie jakie były możliwe a Tusk stanał na czele nowej polskiej doktryny geopolitycznej : zagrożenie rosyjskie jest bardzo poważne, ale musimy bronić sie razem z Europa i światem i tak walczyć o Ukraine. Ale nawet w przypadku braku działań wojennych może nastąpić spowolnienie gospodarcze przez mniejszy eksport lub jego brak do Rosji i Ukrainy oraz prawdopodbnego wzrostu cen paliw i spadku zlotego. To oraz koniecznośc wzmacniania armii spowodowac może wzrost podatków i recesje, w efekcie pokusę tworzenia czegos w rodzaju" jedności moralno-politycznej" przy rządzie i Platformie, aby partia przeżyła w dobrej formie wyborczej tę sytuację.
Pis jest w trudniejszej sytuacji . Stare narzędzia werbunku elektoratu są teraz bardzo nieadekwatne do sytuacji jak teoria dwóch wrogów i granie kartą niemiecką przed każdymi wyborami, bo widać, że nowa geopolityka każe Polsce przytulić sie jeszce mocniej do Niemiec i Unii . W łeb wzięla także wizja Polski jako regionalnego przywódcy, czy polityki jagiellońskiej czy pisowskie poczucie mocarstwowości uosabiane legendą lecha Kaczyńskiego "robiącego" porządek w Gruzji .Problem w tym, że tam wszystko co trzeba zrobił Sarkozy, a Lech Kaczyński organizując symboliczny i piękny gest potem go piarowsko tylko w Polsce skonsumował - tutaj Sarkozym może zaś być wyłącznie Ameryka razem z Unią. Wiec Polska przed możliwą strategiczną ekspansją Rosji obroni sie tylko jako przyjaciel, a nie wróg Niemiec i jako nieduży trybik Unii , tylko razem z nimi.
Potem, bardzo dwuznacznie bedzie wyglądac w nowej sytuacji tradycyjna polityka antysystemowa Pisu, czyli retoryka zdrady, kondominium, oskarżanie rządu, a nie Putina o nie oddawanie wraku czy polityka smoleńskich insynuacji zamachowych skierowanych w rząd . Ponieważ to odbieranie demokratycznej legitymacji Platformie do rządzenia i uderzanie już w panstwo i system polityczny, zatem to omijanie zwykłych reguł gry wyborczej i politycznej. Rosja podobnie robi i będzie robić w państwach ościennych uruchamiająć ludnośc rosyjkojęzyczną , która też atakuje lokalne panstwo jako takie . Tutaj zaś to samo dzieje się dzieki twardemu elektorat Pisu zarządzanemu przekazami partyjnymi prezesa. A właściwie dzięki może gdzieś tysiącu działaczy politycznych i dziennikarzy, ogólnie dzięki mediom stawiających na Pis czy należących do spólek partii. Krótko mówiąc Pis może pełnić dla Putina rolę prorosyjskiej mniejszości w Polsce , mimo swojej deklarowanej antyrosyjskości , o ile ta polityka prezesa się nie zmieni. Jesli więc prezes wróci do swoich tradycyjnych narzedzi propagandowych i starego piaru, może podważać racje stanu i ryzykowac oskarżenia o rolę piatej rosyjskiej kolumny. Jeśli nie wróci - to czy umie sobie stworzyć nowe narzędzia polityczne, by być skutecznym ?
Dziś prezes jednak "sie zmienił" , wyjątkowo nic mówi o spiskach, zdradach i Układach, o Skorskim "pracujacym" w Kijowie dla Putina, tylko poparł rząd. Pytanie jak długo da rade i czy wpadnie na lepszy i trwały pomysł , by polityke antysystemową i insynuacyjną zawiesić na kołku , a skupic sie na zwykłej grze politycznej , chocby i na polu ekonomii czy społecznym- aby razem z rządem mówic jednym głosem w nowej sytuacji polityki zagranicznęj.
Inne tematy w dziale Polityka
