Pointe du Raz
Pointe du Raz
niktt niktt
473
BLOG

Tam gdzie Gauguin z kolegami bywał i nie tylko...

niktt niktt Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Pont Aven

To w tym miasteczku pod koniec XIX wieku pomieszkiwał sobie ze swymi, nieco mniej sławnymi kolegami, Paul Gauguin. To tutaj, popijając wino oraz flirtując z pięknymi kobietami malowali oni te swoje dziwne obrazki, dzięki którym po latach stali się sławni. Miejsca, w których wówczas bywali czerpią teraz z tego faktu nie tylko satysfakcję, ale i pieniądze.

Okazało się bowiem, że wszystko to co wtedy namalowali, po latach znawcy sztuki nazwali „Szkołą Pont Aven”. A dalej wszystko potoczyło się już wedle utartego schematu. Miasteczko stało się sławne, a mieszkańcy bogaci.

Kiedy więc tam pojechaliśmy zobaczyliśmy tłum turystów podobny do tłumu z Concarneau. Może to nawet był ten sam tłum tylko szybciej od nas przemieszczający się z miejsca na miejsce. Mnóstwo różnych galerii, niektóre nawet ciekawe. Trudno jednak było uchwycić atmosferę tego miejsca sprzed stu lat, kiedy to panowie artyści tu pomieszkiwali i tworzyli. A wśród nich Polak - Władysław Ślewiński, wymieniany we wszystkich dostępnych tu folderach.


Le Pouldu

Niedaleko Pont Aven znajduje się Le Pouldu. Le Pouldu to zaledwie kilkanaście domów nad samym oceanem. Tutaj Paul Gauguin wraz z kolegami przenosił się latem. Pomieszkiwali oni w oberży nad urwistym brzegiem oceanu. Niewiele w tym miejscu zmieniło się przez te wszystkie lata. Wynika to jasno z wielkich fotogramów, które zawieszono w kilku widocznych miejscach.

We wnętrzu oberży, która istnieje w prawie niezmienionym stanie do dziś, panowie artyści, zapewne dla zabicia czasu, zabazgrywali swymi, niewiele wartymi malunkami wszystkie ściany, a ponieważ - jako się rzekło - nikt tych „dzieł” nie cenił, więc po ich wyjeździe oberżysta zabazgrane ściany szybko pokrył tandetną tapetą. I o całym incydencie zapomniano. Tak było aż do roku 1924 kiedy przystąpiono do remontu oberży. Malunki wtedy odkryto i wybuchła oczywiście sensacja, bo panowie artyści dawno już nie żyli, przez co stali się piekielnie sławni.

Artyści nie żyją długo, bo prowadzą hulaszczy tryb życia, a wiadomo przecież, że nieśmiertelną sławę zdobywa się najłatwiej po śmierci. Bazgroły więc wyeksponowano, w oberży otwarto małe muzeum, które przynosi teraz wcale niemały dochód spadkobiercom oberżysty.

My niestety spóźniliśmy się kilka minut i zła muzealna panienka nie wpuściła nas do środka. Na zewnątrz zaś, od roku 1888 nic się nie zmieniło – co można stwierdzić spoglądając na fotografie umieszczone w witrynie pobliskiej knajpki. Zrobiliśmy kilka fotek i zakończyliśmy dzień pizzą i lampką czerwonego wina w sąsiedniej tawernie.


Pointe du Raz

To miejsce wskazywane we wszystkich przewodnikach jako najdalej na zachód wysunięty punkt Bretanii, acz nie całej Francji. Jedziemy tam poprzez miasteczka odmienne od dotychczas mijanych. Domy są białe, bardzo skromne, stoją tuż przy drodze i nie ma wokół nich ani skrawka zieleni. Droga nie jest ciekawa, lecz pewnie mogłaby się komuś się podobać. Dojeżdżamy w końcu do portu o nazwie Auidierne. Zatoka pełna jachtów, nieco sklepów, trochę turystów. Jednak mijamy to miasteczko nie zatrzymując się w nim. Może zatrzymamy się w drodze powrotnej. Dalej już tylko pod górę! Jeszcze trzynaście kilometrów do końca Bretanii. Kilka wiosek czy też może mikroskopijnych miasteczek i jesteśmy na miejscu.

Olbrzymi parking, opłata 6 E. Zagospodarowane dróżki wysypane żwirem i utwardzone betonem. Tablica informująca, że do celu to tylko 10 minut piechotą. Idziemy zatem! Na zboczach pojawiają się kwitnące wrzosowiska. Przypominają, że niedługo wrzesień. Jest ciepło! Nie ma wiatru. Ludzi na tej ścieżce też niezbyt wielu. W końcu dochodzimy do jakichś zabudowań oraz do pomnika przedstawiającego Matkę Boską z dzieciątkiem na ręku pochylającą się nad wzywającym pomocy. Ujmująco to przedstawiono.

Pomniki we Francji są bardzo często figuratywne i przedstawiają człowieka w ruchu. Ruch jest ważny. Nasi natomiast skamieniali bohaterowie najczęściej stoją. Tu zaś na ogół coś robią. Przemawiają do przechodnia nie tym że są, lecz całym ciałem będącym w ruchu, które tym ruchem właśnie, mówi nam coś ważnego.

Często w miasteczkach, na głównych placach natrafić można na pomniki przedstawiające żołnierza z karabinem zaopatrzonym w bagnet w momencie kiedy ugodził wroga. Na postumencie wypisane są nazwiska mieszkańców miasteczka, którzy polegli. Figury żołnierzy są pokolorowane, a mundury przedstawione z kolekcjonerską wręcz dokładnością.

W końcu doszliśmy do Pointe du Raz! Ocean burzył się w dole, ale nie aż tak przerażająco, jak opisano to w przewodniku i przedstawiano na pocztówkach. Patrzymy w dół. Potężnym klinem kamiennego gruzowiska Bretania wbija się we wzburzony Atlantyk.


Zobacz galerię zdjęć:

Pont Aven
Pont Aven Pont Aven Pont Aven La Pouldu La Pouldu La Pouldu Pont Aven Pont Aven Pointe du Raz
niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości